Kocham latać samolotem. Generalnie podróże, zaraz po projektowaniu, to moja pasja. Jednak zwykle byłam bardziej skupiona na pracy i nie znajdowałam dla siebie czasu wolnego.
Chyba pora to zmienić.
Wysiadłam z samolotu na lotnisku w Paryżu. Znów wdychałam powietrze w tym, mimo różnych wspomnień, pięknym miejscu. Uśmiechnęłam się na samą myśl mojego planu.
Taksówką pojechałam do hotelu, innego niż ostatnio. Był równie piękny, położony prawie w samym sercu miasta. Hotelowy pomógł mi z walizką, przekroczyłam próg mojego pokoju i padłam na łóżko. Zegar pokazywał godzinę 12-stą.
Czas zleciał mi bardzo spokojnie. Odespałam, zjadłam i ogarnęłam się na mecz. Troszeczkę się stresowałam, ale to chyba bardziej adrenalina i podekscytowanie całą tą sytuacją.
Zamówiłam ubera i pojechałam na stadion. Usiadłam na swoim miejscu i czułam się trochę nieswojo będąc tam sama, ale wiedziałam, że moja samotność nie potrwa długo, a dokładnie jakieś może dwie godzinki. Piłkarze wyszli na murawę, ustawili się i zaczęła się gra. Ney nie zauważył mnie na trybunach, możliwe, że stresował się i nie przykuwał do nich uwagi.
Gdy strzelił gola, widziałam jego zdenerwowanie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale starał się cieszyć sytuacją.
Wydarzenie skończyło się, PSG wygrało 1-0. Zawodnicy schodzili już powoli z pola gry i dopiero wtedy, gdy brazylijczyk chodził dookoła i dziękował kibicom, zauważył mnie.
Zatrzymał się i mimo tego, że stał kilkadziesiąt metrów ode mnie, potrafiłam dostrzec w jego oczach iskrę. Wziął głęboki oddech i otrzepał się, przetarł oczy na znak niedowierzania. "Co ty tu robisz?!" wyczytałam z jego ruchu ust. Wstałam z krzesełka i nie zastanawiając się, udałam się prosto do szatni. Nie weszłam tam, bo nie miałam odpowiedniej plakietki, ale czekałam tuż przy wejściu.
- Wpuśćcie ją! - usłyszałam od jednego z ochroniarzy. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, bo wiedziałam, że to sprawka 10-tki. Dumnym krokiem szłam do drzwi, nie pukając weszłam. Centralnie na wprost siedział Neymar. Wstał i przedarł się przez triumfujących kolegów z klubu i niemal podbiegł do mnie. Złapał mnie i mocno przytulił.
- Co ty tu, do jasnej cholery, robisz?! - zapytał z niedowierzaniem i ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Niespodzianka.. - spokojnie odpowiedziałam, po czym zostałam obdarzona buziakiem. Towarzystwo trochę ucichło i wpatrywało się w nas dwóch.
- Chłopaki, to Bianca - przedstawił mnie piłkarzom. Kilku podeszło i podało mi ręce. Ale nie wszyscy. Tylko jeden nie wstał, a był to Mbappé, który siedział i się mi uważnie przyglądał. Złapaliśmy kontakt wzrokowy i przez chwilę go nie odrywaliśmy. Szybko jednak się otrzepałam i odwróciłam do mojego faceta.
- A więc? Co teraz?
- No to może ty mi powiedz - odpowiedział.
- Idź się ogarnij, ja na ciebie poczekam i razem możemy jechać na kolację, jeżeli masz ochotę.
- A coś na deser? - zauważyłam jak jeden kącik jego ust idzie w górę. Mrugnęłam do niego i opuściłam pomieszczenie. Na odchodne rzucił, że mam znaleźć jego ochroniarza i czekać na niego w aucie. Tak też zrobiłam.Siedziałam i przeglądałam Instagrama, gdy do samochodu wszedł Ney.
- Do domu, proszę - powiedział do kierowcy. Zestresowałam się, bo wiedziałam, że pierwszy raz się tam znajdę i mężczyzna chyba to zauważył, dlatego przybliżył się do mnie objął mnie ramieniem, po czym pocałował w czubek głowy.Gdy dojechaliśmy na miejsce nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Stanęliśmy na ogromnej posesji, która bardziej przypominała mi hotel, a nie dom.
- Piłkarzom przewraca się w głowie - skomentowałam. Zaśmiał się, po czym postanowił zrobić mi po nim tour.- Po jaką cholerę ci mała sala kinowa?
- Na spotkania z przyjaciółmi. Wyobrażasz sobie mnie w kinie w centrum miasta? To nie byłby relaks czy jakieś rozerwanie, bo wszędzie zaczepialiby mnie ludzie - powiedział, po czym zauważyłam smutek na jego twarzy. Bez zastanowienia podeszłam bliżej i go przytuliłam. Było mi tak przykro. On nie miał normalnego życia.Kolację przygotowała nam jego prywatna kucharka. Siedzieliśmy na tarasie, bo pogoda była tego wieczoru cudowna. Widok zabierał dech w piersiach. Byłam tak zakochana we Francji.
- O czym myślisz? - przerwał mi moje odpłynięcie w świat wyobraźni mężczyzna.
- O tym, o czym chciałam ci powiedzieć już jakiś czas temu. Przez to, że wyznaczyłeś mnie do zaprojektowania twojego hotelu w Saint-Tropez, dostałam dowolność pracy. Wpadłam na pewien pomysł. Jest mega szalony.
- No to słucham - powiedział z uśmiechem, popijając alkohol w jego szklance.
- Od stycznia rusza budowa i muszę kontrolować prace, dlatego mogę zamieszkać na ten czas we Francji, ale o tym już wiesz. Co gdybym wynajęła sobie mieszkanie tutaj, w Paryżu? Moglibyśmy częściej się widywać..
- To genialne. Jesteś g e n i a l n a.
- Ale zaczekaj, to nie koniec. Gdy skończy się praca nad hotelem, mogłabym być niezależna.
- Co masz na myśli?
- Otwarcie własnej firmy. Wiem, to bardzo odległa przyszłość i niesamowicie dużo zawdzięczam Florydzie, ale chcę być własnym szefem. Chcę, może nawet, uciec ze Stanów, nie wiem. Ale wiem, że posiadanie czegoś swojego wiąże się z dużą odpowiedzialnością, cierpliwością i zaangażowaniem, ale pomyśl o tym, jakie byłoby to cudowne.
- Wiedz, że masz moje całe wsparcie. Nawet to finansowe..
- A a a, o kasie nic nie mów. Nie chcę żyć na twoim utrzymaniu, bo mam swoje pieniądze i mogę je zainwestować.
- Po tym, jak wybudujemy ten hotel, ludzie będą ciekawi. Ten projekt jest niesamowity i mogłabyś zyskać ogromne zainteresowanie. To naprawdę dobry pomysł - powiedział, co sprawiło, że ciepło rozlało się po mojej klatce piersiowej.
- Dziękuje.Po zjedzonej kolacji, gdy zaczęło robić się delikatnie chłodno, poszliśmy do salonu. Ogromnego salonu, z ogromnym telewizorem i ogromną kanapą.
- Muszę jechać do hotelu.
- Serio? Przyjechałaś do mnie i nie śpisz tutaj? Żartujesz sobie, prawda? - zaśmiałam się.
- Po rzeczy może co - na moje słowa przewrócił oczami. Wydostałam się z jego objęć i pocałunków, które składał na mojej szyi i wzięłam torebkę.
- W tej szufladzie - pokazał palcem na komodę - są kluczyki do aut.
- Do aut? Liczba mnoga?
- Mhm. Weź sobie które chcesz i jedź. Bez sensu zamawiać taksówkę czy ubera - wytrzeszczyłam oczy na jego słowa, ale największy szok spotkał mnie, gdy faktycznie otworzyłam szufladę.
- Kurwa - powiedziałam cicho do siebie. Ferrari, Mercedes, Audi, Maserati i jeszcze kilka innych. - Nie ma takiej opcji. Ja się boje. Jeszcze coś ci zarysuję - po moich słowach zaśmiał się, podszedł do mnie i wyciągnął kluczyki do Range Rover'a.
- Masz, ten będzie ci pasowal - powiedział i pocałował mnie w policzek. Z szokiem i strachem wymalowanym na twarzy wyciągnęłam rękę. Mężczyzna zaprowadził mnie do garażu, gdzie te wszystkie cacka stały i pokazał mi to, którym miałam jechać.
- Wyprowadź mi je z garażu, błagam - powiedziałam. Naprawdę srałam pod siebie, że coś zrobię. Wsiadłam za kierownicę i poczułam taki komfort, jakiego chyba nigdy w aucie nie czułam. Powoli wyjechałam z posesji i udałam się w stronę hotelu, zaraz po tym jak wpisałam adres w nawigację.Jazda ulicami Paryża z piosenkami mojej playlisty na pełnej głośności to coś czego nie wiedziałam, że potrzebuję.
I gave my heart
Speedin' car goin' 90 in the rain
She took my heart, filled it with nothing but pain
This beat in my dance is not for romance
I wanna stay but, playboys, we don't dance, dance, dance
So I won't dance again, oh, baby
No, I won't dance againWykrzykiwałam resztki bólu z mojego serca i zapominałam, że istniał. Tak bardzo cieszyłam się tą chwilą.
YOU ARE READING
promise me ney.
FanfictionDziewczyna po przejściach, Bianca postanawia wyjechać na wakacje, które mają ją rozluźnić, jednak zamiast tego poznaje kogoś kto niedługo będzie chciał przewrócić jej świat do góry nogami. Czy zacięta i pewna siebie, niezależna młoda kobieta wciągni...