👼 Rozdział 8 👼

167 15 0
                                    

Chan

Przez cały dzień nie mogłem oderwać oczu od Felixa. Stał przede mną i zachowywał się jakby nic nigdy się nie stało. Jakby należał do tego świata od zawsze, a nie był najpiękniejszym aniołem na świecie.

Podczas kręcenia starałem się trzymać z boku, aby nie musieć zbytnio się udzielać. I tak materiały w tym momencie nie należałby do najlepszych. W głowie miałem tylko Felixa.

– Chan, weź się w garść. – usłyszałem. Koło mnie pojawił się Changbin, który najwidoczniej zauważył moje dziwne zachowanie. Teraz pytanie czy byłem aż tak oczywisty czy po prostu po moim pierwszym spotkaniu był wyczulony.

– Nie mogę. To on. – wiedziałem, że i tak mu nic to nie będzie mówić. Z resztą tak jak wszystko co działo się po lasie samobójców. Seo był jedyny, który wysłuchał całej mojej historii.

Przyszedł do mnie, kiedy Hyunjin i Minho przyszli do mojego domu po TYCH wydarzeniach. Usiadł na kanapie i czekał, aż opowiem mu wszystko. Nie odzywał się przez cały ten czas jak mówiłem, a po moim monologu nastała cisza. Changbin długo zastanawiał się co powiedzieć.

Jednak po dwudziestu minutach powiedział, że ciężko mu to uwierzyć. Nie założył że sobie to wszystko wymyśliłem, bo jak twierdził, powiedziałem za dużo szczegółów. W dodatku te rysunki…

– Ale on o tym nie wie. Straszysz go. – powiedział. Miał rację. Nawet teraz co chwilę na mnie zerkał, jakby bał się, że znowu do niego podejdę. Mój aniołek…

– Chłopaki! Robimy przerwę. – zawołał Seungmin i wszyscy zbierali się, aby pójść coś zjeść. Minęło już kilka godzin, więc wszyscy byli głodni, a i psy musiały zjeść – Felix idziesz z nami?

– Nie mogę. Muszę nakarmić zwierzaki. – powiedział. A ja poczułem, że to tylko wymówka. Było mi głupio, że tak go wystraszyłem.

– Nie może tego Yuna zrobić? – zapytał Jeongin, a Lee pokręcił głową.

– Ona… nie do końca wypełnia swoje obowiązki. Może inne mają jeść, ale jak te odprowadzę do klatek to im już nie da. – wytłumaczył i zapiął psom, które do tej pory biegały dookoła na luzie, smycze. – Chodźcie maluchy. Idziemy jeść.

Wszystkie zwierzęta grzecznie ustawiły się przy jego nogach, oprócz jednego. Kundelek, który wcześniej skoczył na Hyunjina siedział przy jego nodze i nie wyglądał na zadowolonego, że musi iść.

Felix zawołał go do siebie ponownie, ale nadal nie reagował. Dlatego Hwang sam zapiął go w smycz i stanął koło Lee. Zaproponował, że pomoże mu w karmieniu psów, a potem przyprowadzi go do nas. Wszystkim taki pomysł przypasował, a Felix też nie szukał już wymówki.

– To spotkamy się w tej knajpie na rogu, co spodobała się Jeonginowi. – powiedziała Changbin i wszyscy weszliśmy do auta. Patrzyłem jak Hyunjin zostaje z Felixem i żałowałem, że to nie mogłem być ja. Ale pewnie gdybym został z nim sam na sam to chłopak by uciekł.

– Chan… – zaczął Minho, kiedy tylko ruszyliśmy. – Co ty odpierdalasz? Felix się ciebie boi.

Wiem, Minho. Nie musisz uświadamiać mi tej bolesnej prawdy.

– Czemu się tak na niego rzuciłeś? – zapytał Han, a ja spojrzałem na Changbina, szukając w nim pomocy, jednak to zauważył Seungmin, który również posłał spojrzenie chłopakowi. Bardziej ostre.

– Chanbin ty coś wiesz?

– To chłopak ze snów. – wytłumaczył i o dziwo każdy od razu zrozumiał o co chodzi. Resztę drogi przemilczeli, ale wiedziałem, że po prostu formują sobie w ich głowach pytania.

Remember Me |ChanLix| ✓Where stories live. Discover now