👼 Rozdział 11 👼

167 15 0
                                    

Felix

To było mega dziwne…

Siedzieliśmy w pokoju hotelowym. Chłopcy za uparli się, żeby zostać tutaj na dłużej, więc musiałem się zgodzić. Zadzwoniłem do szefa i skłamałem, że jestem chory i nie dam rady przyjść w najbliższym czasie do pracy. Mężczyzna nie robił mi problemu, ale ja jednak bałem się, że nie zadbają tak dobrze o zwierzęta jak powinni. Bałem się o moją kotkę, nigdy nie zostawiałem jej na tak długo.

I to jeszcze z jakiego powodu? Aby siedzieć na łóżku hotelowym i medytować w nieznanym mi celu. Z resztą nie sądziłem, że to wyjdzie. Medytacja miała na celu mnie rozluźnić, a jedyne co robiłem to spinałem się coraz bardziej, bo robiłem to pod czujnym spojrzeniem siódemki prawie obcych mi ludzi.

Wszyscy czekali jakiś wiadomości, a ja nie mogłem nic powiedzieć. Nic nie widziałem, nie czułem. Mimo swoich chęci, bo chciałbym przypomnieć sobie coś sprzed szpitala.

– I jak? – zapytał w końcu Jeongin, a ja otworzyłem w końcu oczy. Każdy na mnie patrzył, oczekując jakiejkolwiek informacji ode mnie. Musiałem ich zawieźć.

– Nic. To na pewno ten naszyjnik? – dopytalem, a Chan kiwnął głową. Jeszcze się raz mu przyjrzałem, nie wyglądał na jakiś niezwykły, ale to nie film, żeby każdy zaklęty przedmiot się wyróżniał od reszty.

– Miałeś go przy sobie, kiedy zniknąłeś. Nawet nie mam pojęcia skąd go miałeś…

– Może od aniołów. Skoro mówisz, że miał zdecydować czy wrócić czy nie. – odezwał się Han. – Skoro nic nie daje, to może sobie odpuścimy? Nie chcę ryzykować utraty przyjaciół.

– A jakby pójść do-

– Nawet o tym nie myśl. – Bang od razu mi przerwał. Spojrzał ze strachem na Hyunjina i Minho i pokręcił głową – Zrobię wszystko, żebyś sobie przypomniał wszystko, ale nie to. To za duże ryzyko.

Westchnąłem cicho. Czy to źle, że byłem gotów podjąć to ryzyko. Oczywiście nie chodziło mi o ofiarę dwójki nastolatków, ale o moją. Gdybym poszedł tam sam, znalazł miejsce, w które spadłem… Może wtedy medalion by zadziałał. Musiałem tam pójść.

– Czyli co teraz?

– Niech ponosi przez jakiś czas medalion. – zaproponował Chan – Może to zadziała. A jeżeli nie… to znajdziemy inny sposób.

– Albo odpuścimy. – powiedział Han, choć w jego głosie było słychać, że sam przestawał w to wierzyć. Ale co się dziwić? Widząc Chana byłem pewny, że on nie odpuści.

Tym bardziej chciałem wiedzieć co się działo w przeszłości. Dlaczego mu tak zależało, na tym, abym sobie przypomniał. Wspominał, że nie wszystkie wspomnienia były złe. Czy możliwe, abym był częścią tych dobrych?

***

Było już późno. Być może dochodziła już północ, więc to był idealny czas na wyjście. Wszyscy już na pewno spali, więc nie musiałem bać się, że kogoś obudzę i ta osoba zdecyduje się pójść za mną.

Wyjście z pokoju było trudne. Postanowiliśmy zarezerwować jedynie dwa pokoje, aby móc dłużej tutaj zostać i w razie czegoś coś wykombinować, ale nie chciałem zbyt długo czekać. Nie powinienem ich tak naciągać.

W pokoju było nas czworo. Ja, Chan, Hyunjin i Jeongin. Mnie i Youngowi przypadło spanie na łóżku, gdzie pozostała dwójka rozłożyła się na kołdrach na podłodze.

Było ciemno, bo światło mogłoby ich obudzić. Nie widziałem dobrze i bałem się, że zaraz na któregoś z nich wejdę. A to by popsuło moje plany o samotnej eskapadzie.

Remember Me |ChanLix| ✓Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt