22. Beztroska

5.2K 170 97
                                    

Siedzieliśmy na plaży do późnego wieczora i najchętniej zostałabym tam na noc, ale Melanie w końcu stwierdziła, że musi się zbierać. Zaraz za nią poszedł Luke, a potem wszyscy się rozeszliśmy.

Może gdyby było całkowicie normalnie między mną i Connorem, naprawdę byśmy tam nocowali. Zara uznała to za "zajebisty pomysł", a chłopaków dałoby się ugadać. Ale w obecnej dość napiętej sytuacji wolałam dać sobie z tym spokój.

W domu zastałam tatę, który najwidoczniej był tak zmęczony, że zasnął na kanapie w salonie przed włączonym telewizorem. Niechciałam go budzić, więc tylko wyłączyłam ekran i zgasiłam światło.

Przed zaśnięciem zastanawiałam się, kiedy w końcu będzie odpowiedni moment, żebym udała się do szpitala. Zależało to tak naprawdę tylko ode mnie, ale problem był w tym, że sama nie wiedziałam, czy jestem gotowa. Jednocześnie chciałam zobaczyć, jak się czuje i najlepiej z nią pogadać. Z drugiej jednak chyba się nie wybudziła, a nawet gdyby się obudziła, to zaraz każdy by mi kazał jej nie męczyć.

W końcu stwierdziłam, że mogę zapytać o to tatę następnego dnia – o ile będzie jeszcze w domu, kiedy wstanę. Wymieniali się z mamą siedzeniem w szpitalu, co moim zdaniem było trochę bezsensowne, bo nikt z nich nie mógł porządnie odpocząć, a skakali nad Soph, jak nad jajkiem, mimo, że nawet nie była przytomna.

Byłam ciekawa, czy gdybym ja była na jej miejscu, też by się tak zachowywali.

***

Na moje szczęście – albo i nieszczęście, schodząc na dół następnego dnia, tata siedział przy stole niechętnie jedząc tosty, które pewnie już dawno były zimne.

Mruknął coś w moją stronę na przywitanie, ale widziałam, że powieki mu się zamykają. Ledwo kontaktował, a ja może bym się zainteresowała bardziej, gdyby nie ogólnie napięta sytuacja.

Z jakiej racji miałabym wykazywać jakiekolwiek zainteresowanie po tym wszystkim, co zrobili? Niby z żadnej. Jednak trochę mnie niepokoił jego stan, ale nie dałam po sobie tego poznać.

– Kiedy Soph się obudzi? – wypaliłam w końcu, a on mrużąc oczy uniósł na mnie wzrok.

– Jakich ludzi? – zapytał z opóźnionym refleksem.

– Co? – zmarszczyłam brwi, a po chwili spytałam głośniej. – Kiedy Soph się obudzi?

– Chryste, nie musisz tak krzyczeć? – wywróciłam oczami. – Lekarz coś mówił, że prawdopodobnie jutro.

Pokiwałam lekko głową bacznie mu się przyglądając. Byłam pewna, że słuch ma dobry, tylko przez ogólne zmęczenie nie do końca ogarniał, co się dzieje wokół niego. Zdecydowanie mało kontaktował.

Po kilku minutach ciszy, w jakiej zjedliśmy śniadanie – a raczej ja zjadłam, bo ojciec ledwo co je tknął, wyszedł z domu informując tylko, że na noc wróci mama. Mówił coś jeszcze o tym, że zawsze mogę do nich przyjechać i odwiedzić siostrę. Tak, już biegnę.

Skoro teoretycznie miała obudzić się jutro, to za pewne wtedy matka będzie siedzieć przy niej cały czas bez najmniejszej przerwy. Więc najbardziej optymalne będzie pójście tam pojutrze, kiedy chociaż trochę się ogarną.

Dzisiaj musiałam załatwić coś innego. Coś, co odkładałam jednocześnie odstawiając wszystkie emocje na bok. Chciałam to zrobić wczoraj, ale przez to, że i tak wszyscy się widzieliśmy, zrezygnowałam. Teraz jednak nie mogłam już czekać, mimo, że właściwie nie do końca wiedziałam, co planuje. Wiedziałam tylko, że to dużo zmieni.

***

Bardzo chciałam mieć to już za sobą, ale jednocześnie wewnętrznie zżerał mnie stres. Prawie 20 minut stałam przy szafie wywalając z niej wszystkie rzeczy, tak, że po chwili cały pokój w którym wcześniej panował powiedzmy względny porządek, zamienił się w jakieś wysypisko ubrań.

See you againWhere stories live. Discover now