5. Ty, ja i plaża

1.3K 49 10
                                    


Zawieranie kontraktów z innymi mafiami jest dość niebezpieczne. Zwłaszcza gdy zawiera się je na ich teranie, a tak jest najczęściej. W każdej chwili może okazać się, że jest to pułapka, a ta mafia współpracuję z wrogiem. Może też nie spodobać im się coś w naszym zachowaniu i po prostu nas zabiją, bo stwierdzą, że za dużo wiemy i nie możemy odejść. Możliwości jest mnóstwo, a prawie każda kończy się śmiercią. Mimo to musimy zawierać współpracę, nawet jeżeli jest to ryzykowne. Nie muszę chyba mówić, że strasznie martwiłam się o Mansa, Cartera, Harper, Jamsa i Lisę. Nigdy nie przyznam tego na głos, ale Caden tamtej nocy bardzo mi pomógł. Odciągnął moje myśli od akcji i pozwolił by do mojej głowy napłynęły te przyjemne. Nadal nie jestem pewna, po co wczoraj przyszedł, ale nie wydaje mi się, żeby chodziło mu o seks. Może i nie jest taki zły jak na początku myślałam, ale nie zmienia to faktu, że nie jest on normalny. Nadal podtrzymuje, że jest on rozpuszczony, arogancki i musi koniecznie mieć wszystko, czego tylko zachcę, ale da się z nim pogadać i w miarę spędzić czas, jeżeli się za dużo nie odzywa, nie rusza, niekrzywi i nie rzuca tych pełnych wyższości spojrzeń. A i najlepiej, jak nie oddycha.

Powrót naszej paczki naprawdę mnie uspokoił. Już nie musiałam obawiać się, że coś pójdzie nie tak i ich zabiją tylko spokojnie wypoczywałam. Wszystko poszło pomyślnie, a kontrakt został zawarty. Przez resztę tych 2 tygodni dochodziłam do siebie. Ja i moja noga. Okazało się, że dobrze się goi i 2 tygodnie w pełni wystarczą bym doszła do siebie. Czas ten naprawdę bardzo mi się dłużył i miałam już serdecznie dość siedzenia w domu. Na szczęście jakoś to przeżyłam i już jutro wracam do szkoły. Z tego powodu cieszę się znacznie mniej, ale lepsze to niż brak jakiegokolwiek kontaktu ze światem i siedzenie w domu.

Był niedzielny wieczór, a ja szykowałam się do szkoły. Pakowałam książki do plecaka, gdy usłyszałam huk za oknem. Natychmiast chwyciłam za broń przypiętą do mojego paska, którą zawsze przy sobie miałam i powoli ruszyłam do balkonu. Trzymałam rękę na broni i już miałam ją wyciągać z pasa, gdy nagle moim oczom ukazał się Caden, który leżał na ziemi, a wokół niego pełno ziemi z donic na kwiaty oraz kwiatków leżących porozrzucanych na podłodze. Zmarszczyłam brwi na ten widok i zabrałam rękę z dala od broni w moim pasie.

- Co ty tu kurwa robisz?!- krzyknęłam do niego, ale tak, by nikt nas nie usłyszał. Nie chciałam tu dodatkowej widowni i dodatkowych pytań. - I dlaczego leżysz na podłodze, a moje kwiatki razem z tobą?!

- Taa...- Podrapał się po głowie i rozejrzał po balkonie - Chciałem po ciuchu zakraść się do twojego pokoju, ale gdy wchodziłem na balkon zaczepiłem się o doniczkę z kwiatami i razem z nią poleciłem prosto na płytki.

Pokręciłam na to głową, a następnie podałam mu rękę, by mógł wstać. I trzeba przyznać, że był cholernie ciężki. A przy mojej marnej budowie i moim 156 centymetrów ledwo co mogłam go podnieść. Gdy wstał otrzepał ubrania i uśmiechnął się do mnie.

- Więc po co chciałeś zakraść się do mojego pokoju?

- Emm... no tak! Chciałem wyciągnąć cię na imprezę.

- W niedzielę?

- Tak. Surferzy organizują dziś rozpoczęcie sezonu i jest z tej okazji impreza na plaży. To jak idziemy?

- Wiesz nie jestem pewna czy impreza w niedzielę to dobry pomysł. Jutro będzie cholernie ciężko. Więc nie. Nie idziemy.

- och, Afra! Nie wyglądasz mi na taką, która przejmuję się szkołą, a tym bardziej, czy jutro będzie ciężko, czy nie! Zapomnij o przyszłości i przeszłości, i TERAZ trochę się zabaw! - mówił z łobuzerskim uśmieszkiem Caden. Ewidentnie rzucał mi wyzwanie!

- Nie, to nie jest dobry pomysł! Ostatni raz, gdy byłam z tobą na plaży skończyłam uziemiona w domu na 2 tygodnie w dodatku bez możliwości chodzenia! Ty, ja i plaża to zdecydowanie złe połączenie!

𝐒𝐦𝐚𝐤 𝐜𝐳𝐞𝐤𝐨𝐥𝐚𝐝𝐲 [+𝟏𝟖]Where stories live. Discover now