𝐶ℎ𝑎𝑝𝑡𝑒𝑟 𝑆𝑖𝑥: 𝑌𝑎𝑣𝑖𝑛 𝟺

234 24 21
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Miała wiele wątpliwości i niepewności, gdy Brzeszczot lądował na starym, wojskowym lądowisku na Yavin 4. Ufała Mando, ale wiedziała, że planeta skrywała sekrety z jej życia, które nie chciała, by zostały tak szybko odkryte. Jednocześnie zdawała sobie sprawę, że niektóre z nich trudno byłoby jej ukrywać. Zresztą ona i Mando byli drużyną. On sam ją w tym zapewnił, gdy ratował jej życie, czy słownie, kiedy mówił, by uważała na siebie.

— Powinienem o czymś wiedzieć? — Zapytał Mando, gasząc silnik w swoim statku. Zrobił to prawdopodobnie dla przezorności, by nic go nie zaskoczyło, tak jak wtedy na Nevarro, gdy okazało się, że była księżniczką.

Lynn zagryzła dolną wargę i zachichotała nerwowo. Było zdecydowanie wiele rzeczy, o których powinna mu wcześniej powiedzieć, zanim wyjdą ze statku. Jednak nie miała pojęcia, jak to zrobić. Może się obawiała? Nawet nie tego, że odkryje przed nim kolejne tajemnice, ale tego, co wtedy o niej może pomyśleć. Nie wstydziła się tego, co robiła i nie żałowała żadnej podjętej decyzji. To wszystko wiązało się z jej historią, taką, którą musiałaby mu opowiedzieć od początku do końca, by zrozumiał sytuację, w której aktualnie się znajdywała. A to nie było możliwe bez uronienia łez.

— Yavin to była baza rebeliancka, więc większość jej mieszkańców brała udział w rebelii. Mogą być trochę podejrzliwi w stosunku do ciebie, bo cię nie znają, ale w gruncie rzeczy to całkiem przyjaźni i mili ludzie.

— Wierzę na słowo.

Lynn miała wrażenie, że Mando uśmiechnął się pod swoją maską. Dzieciak wydał z siebie cichy odgłos, a później wyciągnął rączki w stronę Dina, a ten po krótkim zawahaniu się, wziął go w swoje ramiona.

— I... — zaczęła, ale szybko ugryzła się w język.

Niby jak mam mu powiedzieć, że mam córkę? Pomyślała i spojrzała na znajomego ducha, który znów się jej ukazał.

Myślę, że wprost, Lynn. To nie tak, że zdołasz ukryć jej istnienie.

Brunetka wstała energicznie ze swojego miejsca i spojrzała na Mando.

— Lepiej już chodźmy — zadecydowała, a następnie jako pierwsza opuściła statek.

Gorące i wilgotne powietrze powitało ją na płycie lotniskowej, na której krążyło kilku mieszkańców. Większość z nich była zajęta swoimi sprawami – sprawdzaniem stanu swoich maszyn, albo szykowali się do wylotu z planety. Jednak wszyscy zatrzymali się, gdy dostrzegli ją na w zasięgu swojego wzroku. Wiedziała, że mogła wzbudzać nie małe zainteresowanie, ale tym razem było jasne, że to nie tylko z jej powodu wszyscy im się przyglądali.

Uśmiechała się na każde powitanie ze strony mieszkańców, na każde „pani kapitan", bo niektórzy ciągle tytułowali ją oficerskim stopniem z czasów rebelii. Nikt jednak nie odważył się zatrzymać przy niej na dłużej, za co było zdecydowanie wdzięczna. Nie miała wymyślonej historyjki, którą mogłaby wcisnąć, dlaczego przyleciała na Yavin wraz z łowcą nagród.

STARRY NIGHT, the mandalorianWhere stories live. Discover now