𝐶ℎ𝑎𝑝𝑡𝑒𝑟 𝑇𝑤𝑒𝑙𝑣𝑒: 𝐻𝑒𝑟 𝑃𝑟𝑜𝑚𝑖𝑠𝑒, 𝐻𝑖𝑠 𝐹𝑖𝑔ℎ𝑡

123 20 2
                                    

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.



Din próbował logicznie poukładać sobie cały bieg wydarzeń, który doprowadził go do tego momentu. Momentu, w którym po raz pierwszy w życiu był przerażony i to nie o siebie, ale o drugą osobę. Kobietę. O Lynn.

Pierwsze było ich spotkanie jeszcze na Nevarro, gdy prosiła go o pomoc. Pierwotnie wcale nie miał zamiaru tego zrobić, ale była zdesperowana i wydawało mu się, że może załatwić dwie sprawy za jednym razem, a przy tym podwójnie zarobić. To, że później okazało się, że szukali tak naprawdę zwykłego dzieciaka, zmieniło wszystko i pierwotne myśli odeszły w niepamięć. Drugim elementem było to, że Lynn kompletnie się od niego różniła. On zawsze starał się działać rozważnie, analizować na chłodno wszystkie możliwości. Lynn po prostu działała, kierowała się swoim sercem i gorącym temperamentem, przez co podejmowała często nierozważne decyzje. Jednak mimo wszystko ciągle była przy tym wyjątkowo niebezpieczna.

Ale to właśnie przez te pochopne decyzje i działanie bez przemyślenia teraz leżała półprzytomna, z gorączką i ropiejącą raną na boku. Bo w trakcie kolejnego napadu łowców wspaniałomyślnie postanowiła przyjąć cios, który był zarezerwowany dla niego. Próbował już wszystkiego, nawet Młody ciągle przy niej siedział i dotykał jej ciała swoimi małymi, zielonymi łapkami, ale Lynn wcale się nie poprawiało.

— To moja wina — powiedział cicho, przykładając zimny okład do jej czoła. Lynn cała się trzęsła i nie pomagało nawet to, że była przykryta kilkoma kocami. — Ten sztylet był zarezerwowany dla mnie.

Zatruty sztylet, jeśli miał dokładnie wyjaśnić. Gdy łowca rzucił go w jego stronę, od razu go rozpoznał, jednak nie zareagował odpowiednio szybko, by ją ostrzec. Później to było zaledwie kilka sekund, jak Lynn stanęła przed nim i użyła mocy, ale ostrze i tak przecięło jej skórę. To było małe zadrapanie, ale wystarczyło, by teraz walczyła o życie.

— Wtedy to ty byś był na moim miejscu — odezwała się z trudem. — Nie jest to nic przyjemnego.

— Musisz walczyć, Lynn. Nie poddawaj się. Jesteś silna i musisz wytrzymać tylko kilka godzin, dobrze?

— Zawsze byłam waleczna — z tym całkowicie się zgadzał. Djarin nie znał drugiej takiej kobiety, jak ona. — Ty o tym wiesz najlepiej, Cass.

Din poczuł się dziwnie ze świadomością, że Lynn uznała, że był jej zmarłym mężem, ale nie chciał jej wyprowadzać z tego błędu. Jednak halucynacje nie wróżyły niczego dobrego, bo to oznaczało jedynie, że jej stan się pogarszał. Trucizna rozchodziła się coraz bardziej w jej układzie krwionośnym i tylko odpowiednie antidotum mogło jej teraz pomóc. To było jak walka z czasem, a ta nigdy nie była wyrównana.

Młody Yoda siedział obok Lynn, tak blisko, jak to było tylko możliwe, aż w końcu uniósł swoje spojrzenie na Mando, a ten mógł dostrzec całą troskę i strach, które sam czuł. Din odłożył wilgotną ścierkę do miski z zimną wodą, by ponownie ją nasączyć, a później poprawił koce, którymi była przykryta Lynn. Przez krótką chwilę nie mógł oderwać od niej wzroku. Była nienaturalnie blada, a czarne włosy opadały na twarz. Była piękna w sposób, który nie potrafił dokładnie wyjaśnić, a jednocześnie wyglądała tak, jakby niewiele dzieliło ją od śmierci. Mandalorian pokręcił głową na taką myśl. Jej los nie mógł się tak skończyć, a on miał zamiar zrobić wszystko, by przeżyła. Miała dla kogo żyć, swoją córkę, która nie mogła stracić kolejnego rodzica. To był jego obowiązek, by zdobyć dla niej lekarstwo za wszelką cenę.

STARRY NIGHT, the mandalorianWhere stories live. Discover now