•2

26 4 11
                                    

Robin;

Po długiej drodze przebytej razem z Lan dotarłyśmy do Kalifornii. Byłam bardziej niż podjarana faktem, że za jakąś chwilę zobaczę owych wspaniałych Koreańczyków. W mojej głowie powstawały piękne historie romantyczne z moim biasem gdy nagle o mało co nie umarłam. Spytacie jak. PRZEZ LAN.

-KURWA KOBIETO JAK TY JEŹDZISZ, CHCESZ MNIE ZABIĆ ZANIM DOTKNĘ SUGUSIA!!!!???- Wrzasnęłam niczym histeryczka na pełnym etacie. Ta debilka tak przyhamowała, że uderzyłam głową o siedzenie.  

-Haha czyli przyznajesz, że ci się podoba słynny Min Yoongi?- Przyjaciółka zasugerowała ze sprośnym uśmiechem widocznym dokładnie na całej twarzy.

-Wcale nie...O KURWA PATRZ SAMOLOT-

-Ahh jak zawsze unika tematu. Ciekawe co ty zrobisz jak go zobaczysz w żywej postaci haha- Lan się zaśmiała.

-Pewnie nic duh to normalny człowiek- Odpowiedziałam przewracając oczami niczym rasowa dziunia. Aż bym przyznała, że brakuje mi tylko gumy do żucia i długich na kilometr, różowych tipsów.

-Dobra bracie, wychodz-

-Co...JUŻ JESTEŚMY !?!?- Wydarłam się natychmiast.

-Noo wiesz od jakoś półgodziny siedzimy na parkingu przed obozem i rozmawiamy- Przyjaciółka odpowiedziała.
Niczym dzikie zwierze wybiegłam z samochodu aby zobaczyć to na własne oczy. O mój kurwa Boże. JESTEŚMY NA MIEJSCU!!!. Dobra, dobra spokój bo pomyślą, że mam wściekliznę czy coś. Będę udawać, że wcale mnie to nie obchodzi, że tu jestem.
Idąc ,,na luzie" (co wszyscy wiemy nie jest prawdą i pewnie wyglądam w tym momencie jak jakaś psychofanka) podeszłam do bagażnika i wyciągnęłam wszystkie  moje  rzeczy w tym gitarę. Nie czekając aż ta stara dupa się zabierze postanowiłam iść do recepcji. Jako osoba, która zawsze się wszystkiego panicznie boi, w tym momencie nie istniało dla mnie nic wokół i robiłam po prostu to co musiałam bez zbędnego myślenia nad tym.
Będąc już przy wejściu zastałam młodą kobietę siedząca za okienkiem.

-Witam! Pan,Pani...Przepraszam bardzo, jak mam się zwracać...?- Zdezorientowana kobieta wymamrotała.

-Ahh nic się nie stało! Jak pani woli. Ja na obóz, k-camp. Jestem Robin, Lan to moja przyjaciółka jesteśmy razem wpisane. - Wytłumaczyłam czując w tym samym momencie dłoń dziewczyny na ramieniu. Przeciętnie to bym się wystraszyła jednak Lan ma to do siebie, że posiada niezwykłą siłę w dłoni i zapewne pozostanie na moim ciele niemały siniak.

-Masz ukończone 18 lat, tak? Kobieta spytała wyszukując informacji w kartach.

-Tak, tak. Właśnie dzisiaj haha- Zaśmiałam się nerwowo patrząc na Lan- Oczywiście, że to kłamstwo, inaczej by mnie nie wpuścili.

-Okej wszytko jest porządku, tutaj są wasze dokumenty. Miłej zabawy na obozie! - Kobieta z uśmiechem dodała otwierając nam drzwi na teren obozu. Gdy brama się otworzyła zaniemówiłam. Poczułam taki vibe tego miejsca, że aż serce zaczęło mi bić szybciej. Ogromny teren gdzie w większości były drzewa. Taki jakby ogromny las. Długa główna ścieżka rozchodząca się na boki do drewnianych domków. Na samym końcu głównej ścieżki znajdowały się trzy duże domki. Według tabliczek umieszczonych obok domyślam, się że prowadzą do domku bts, stołówki i sali. Po prawej stronie znajdował sie park gdzie było mnóstwo ławek, stolików i wielkie, okrągłe ognisko. Dawało to conajmniej klimat kempingu. A po lewej była ogromna scena. Byłam tak podekscytowana,że miałam ochotę krzyczeć.

-Aaaaaaaaa, Lannnnn, Jezu jak tu jest pięknie!!!!- Wydarłam się niczym psychopatka. Znów.

-Haha cieszę, się że wam się podoba. Witam na k-camp!- Byłam wryta. Nieee ja mam chyba halucynacje przez małą ilość snu. Obracając się razem z Lan, ujrzałyśmy Namjoona.

-O mój Boże, Namjoon!!!!!- Dziewczyna krzyknęła na cały głos.

-Poczułem niepokój. Nie zabijajcie mnie, mam szóstkę nieokrzesanych dzieci. Chociaż jak zechcecie to oddam!! Haha- Janso włosy, można powiedzieć, że brudny blondyn, zaśmiał się aby rozluźnić klimat.- Zdaje się że jesteście pierwsze wiec oprowadzę was po obozie i pokaże wam wasz domek.-

Nie czekając ani chwili dłużej ruszyłyśmy za nim.

-A wiec, jak się nazywacie?-

-Ja jestem Lan a to Robin.- Dziewczyna powiedziała zanim ja otworzyłam usta.

-Miło mi, Kim Namjoon, ale to raczej wiecie hah. Dobrze, to wyjaśnię wam zasady. Obóz nie bez powodu jest od osiemnastu lat. Alkohol jest dozwolony tylko w umiarkowanych ilościach. Co do współżycia, nie jest to co prawda zabronione ale wolimy nie mieć jakichkolwiek komplikacji. Każdy odpowiada za siebie. A co do nas, jesteśmy waszymi przyjaciółmi a nie guru wiec zwracajcie się do nas po imieniu i traktujcie jak rówieśników. Zależy nam na dobrej zabawie i miło spędzonym czasie. Starajcie się nie zaśmiecać miejsca, nie być zbyt głośno podczas ciszy nocnej, która zaczyna się o 22.00. Dzisiejszy dzień jest dniem zapoznawczym i dopiero wieczorem dowiecie się o planie zajęć. O 17.00 mamy wspólne ognisko co jest napisane na tablicy ogłoszeń przy domkach uczestników obozu. Tam znajdziecie wszystkie informacje, które są wam potrzebne. Ale w razie jakiś pytań zawsze możecie zawitać w naszym domku i się o coś spytać.- Namjoon wyjaśnił prowadząc nas w gołąb parku.

***

Witam was moi kochaniii!!!
Mam nadzieję, że książka się podoba! Dziwnie tak pisać spowrotem o swoim kochanym boys'bandzie haha trochę minęło!
Miłego czytania <3

K-camp | BTSWhere stories live. Discover now