•7

27 4 0
                                    

Robin;

-Jak to przypadkiem zrobił ci placówkę w lesie?!?!??- Lan wrzasnęła z niedowierzaniem. Nie byłam już nawet pewna, czy miała dobry odbiór czy zły. Czy nie o to jej chodziło? Aby wreszcie coś się zadziało.

-No tak jakoś wyszło, kurwa mać no, byłam trochę pijana. I to twoja wina, że nie umiałam majtek- Parsknęłam.

-Chociaż powiedz czy jest tak zajebiscie jak army zakładały- Ciemno włosa przewróciłam oczkami dając mi typowy "bitch look".

-Szczerze?- Wymruczałam pod nosem czując jak natychmiast się rumienię. Co prawda pamiętam większość wydarzeń z wczoraj przez mgłę, ale nie potrafię zapomnieć o tym jak on najzwyczajniej rozpuścił mnie w swoich objęciach. Tak idealnie trafiał w mój czuły punkt a ja nie potrafiłam oderwać od niego wzroku gdy mnie pieprzył palcami. To było jak nagroda, nie mam pojęcia za co, ale tak się czułam. Jakby obdarował mnie czynem wyrażają podziękowanie, być może to za moją twardą persone, którą jakimś cudem polubił. Nie wiem skąd było we mnie tyle odwagi, że mój wzrok nie oderwał się od jego ciemnych, hipnotyzujący oczu choćby na sekundę, być może było to spowodowane alkoholem. Przyznam szczerze, że po paru piwach straciłam głowę, a Yoongi? Tak mi dołożył swoją osobą, że zapomniałam jak się nazywam- Nie było źle-

-Tylko tyle? Nie było źle?- Przecież widzę jak się wijesz na samą myśl o nim. Mam wrażenie, że wczoraj wydarzyło się coś więcej - Lan Zasugerowała popijając napój izotoniczny mający na celu złagodzić jej kaca. Tak się wczoraj nawaliła, że nie pamiętała jak wróciła do domku.
Wszystko wskazywał na to, że obóz ma być ciekawy. Zważając na nasze dotychczasowe przygody. Wiedziałam jednak, że nie mogę tyle pić jeśli chce coś z tego zapamiętać.

Wzdychając ciężko opuściłam pokój Lan. Była dopiero ósma godzina. Jednak nie mogłyśmy pozwolić sobie na większą ilość snu ponieważ o dziesiątej zaczynały się zajęcia. Dlatego też obudziłam Lan, sama nie wyszła by z łóżka przed dwunastą. Sama nie jestem lepsza, po prostu nie mogłam zasnąć od którejś godziny. Pół na pół pamiętam powrót do domu i jedyne czego byłam w stu procentach pewna to to, że było późno. Lan jeszcze nie było w swoim pokoju, nie powstrzymało mnie to jednak przed położeniem się spać.
Rozbiłam kłębiące się w mojej głowie myśli gdy ujrzałam swoje odbicie w lustrze łazienki. Dla pewności sprawdzian jeszcze raz czy na pewno zakluczylam drzwi, dopiero po tym w spokoju mogłam się ogarnąć. Miałam na sobie jakieś losowe dresy i koszulkę. Koszulkę, którą nie była moja. Aż zapomniałam, że sama mam małego kaca, jakbym nagle wróciłam do żywych i przypomniała sobie wsztko. Wszytko oprócz tego, jak ta koszulka znalazła się na mnie i czyja ona jest. Masując skronie w bólu i nadzieji na przywrócenie wczorajszych wspomnień, mruknęłam pod presją, którą sama sobie wywołałam.
O kurwa... Nie, to nie może być...Koszulka Yoongiego.
Aż mi się słabo zrobiło. Czy my uprawialiśmy seks? To pierwsze co przyszło mi na myśl. Pamiętałam jedynie placówkę, którą mi zrobił w lesie. Jest prawdopodobieństwo, że mogliśmy to zrobić a ja najzwyczajniej w świecie zapomniałam o wszytkim co miało miejsce później. Choć szczerze liczyłam, że nie miało to miejsca. Nie chciałam wyjść na niewyżytą psychofankę. Choć jak mam być szczera, to ten aspekt był ostatnim, o który się martwiłam. Bardziej się zmartwiłam faktem, że zapomniałam wziąć tabletkę antykoncepcyjną. Zaczęłam wmawiać sobie, że tylko panikuje. A to robiłam akurat najczęściej. Nie pozostało mi nic innego jak się ogarnąć i żyć dalej jakby nic się nie wydarzyło.

Po czterdziestu minutach opuściłam łazienkę. Wzięłam wreszcie długo wyczekiwany prysznic. Zmyłam z siebie wczorajszy pot i zapach alkoholu, który towarzyszył mi całą noc jak i poranek. Teraz znów pachniałam różami i miętą. Mój ulubiony perfum, który jest już moim znakiem charakterystycznyn. Pomyślicie, jak róża i mięta w połączeniu mogą dobrze pachnieć? Ostry aromat róży odpowiada mojej specyficznej, zadziornej osobowość, a mięta, daje delikatną, świeżą równowagę, która wypełnia mnie w samotności wraz z muzyką. Zewnętrzna dzikość  kłócąca się z wewnętrznym spokojem.
Wróciła stara Robin, znów ubrana w oversize t-shirt i szorty. Bez wątpienia czułam się jak jakiś tomboy. Coś we mnie jednak zrodziło chęć zrobienia makijażu. Być może nie jestem w tym tak dobra jak Lan, ale pomalowac usta potrafię. Nałożyłam bordową pomadkę matową i nałożyłam tusz do rzęs. Czułam się nieironicznie  jak klaun ponieważ nie byłam przyzwyczajona do takich typu spraw. No ale raz się żyje.

***

K-camp | BTSWhere stories live. Discover now