Rozdział 17. Ranny.

13 6 0
                                    

Kiedy policjant zatrzymał radiowóz wysiałem z niego i zacząłem praktycznie biec do szpitala. Miałem nadzieję, że Crowley jest cały i zdrowy. Strasznie się bałem o tego demona. Widząc pielęgniarkę podbiegłem do kobiety.

-P-Przepraszam nie wie pani gdzie leży Crowley? Anthony Crowley.- Powiedziałem zdenerwowana, a kobieta po chwili spojrzała na dokumenty.

-Pan Crowley jest obecnie na intensywnej terapii. Proszę za mną.- Powiedziała kobieta, a ja zacząłem za nią iść. Po kilku chwilach dotarłem z pielęgniarką pod salę gdzie leżał prawdopodobnie Crowley. Zajrzałem do środka. Zauważyłem, że na jednym z łóżek leży Crowley. Miał kilka opatrunków na ręce i klatce oraz głowie. Widziałem doskonale to jak miał rurkę w szyi. Spojrzałem kiedy z sali wyszedł lekarz.

-Panie doktorze jaki jest stan Crowley'a?- Zapytałem się przerażony stanem demona przyglądając się lekarzowi.

-Od kąt zabrało go pogotowie do chwili obecnej jest nieprzytomny. Czekamy właśnie na wyniki jego krwi. Badania niestety się opóźniły, ponieważ jeden pacjent przyniósł do szpitala bombę domowej roboty i... Sam pan rozumie. Najbardziej nas przerażają oczy pacjenta.- Kiedy lekarz to powiedział wystraszyłem się. Szczególnie gdy wspomniał o oczach Crowley'a. Doskonale wiedziałem, że muszę okłamać go. Chodź tego bardzo nie chciałem.

-Cóż... Crowley kilka lat temu zrobił operację i teraz ma oczy węża. Szczegółów nie wiem.- Powiedziałem zestresowany patrząc na lekarza który w ciszy skiną głową. Mężczyzna podszedł do wieszaka i wziął z niego jakiś fartuch. Mężczyzna podał mi go.

-Może pan wejść do pacjenta ale proszę założyć ten fartuch.- Powiedział lekarz na co ja skinąłem głową zabierając fartuch. Nałożyłem go po czym wszedłem do sali i usiadłem koło Crowley'a. Widziałem jak on oddycha. Pogładziłem go po głowie ostrożnie.

-Spokojnie mój drogi. Jestem przy tobie cały czas.- Powiedziałem przyglądając się demonowi. Gładziłem go ostrożnie nie chcąc sprawić mu bólu. Spojrzałem słysząc nie przyjemne i nie znane dla mnie dźwięki. Czułem, że zaczyna się dziać coś nie dobrego.- Panie doktorze!- Zawołałem na co lekarz wraz z pielęgniarką przybiegł. Odsunąłem się kiedy lekarz osłuchiwał mojego przyjaciela. Najpierw osłuchiwał klatkę piersiową, a potem jego brzuch. Bałem się o niego.

-USG szybko.- Powiedział prawie z krzykiem lekarz. Popatrzyłem widząc jak pielęgniarki przynoszą urządzenie którym mężczyzna zaczął wykonywać badanie.- Cholera. Na blok operacyjny szybko!- Na krzyk lekarza zakryłem usta. Na blok operacyjny? To znaczyło tylko jedno. Stan Crowley'a był bardzo poważny. Kiedy zabierali go na operacje trzymałem jego dłoń.

-Crowley mój drogi musisz walczyć. Wiesz o tym doskonale. Nie możesz umrzeć.- Powiedziałem patrząc na demona. Ale niestety musiałem się zatrzymać przed salą. Patrzyłem jak zabierają tam Crowley'a. Usiadłem na krześle. Westchnąłem cicho. Złączyłem obie dłonie pochylając się dając łokcie na kolana.- Błagam ciebie Boże. Spraw by demon Anthony J. Crowley przeżył. Wiem, że to demon ale w głębi siebie jest dobry. Gdyby był zły nie ratował mnie na przykład przed spadnięciem bomby na kościół w czasie wojny czy przed ścięciem we Francji.- Mówiłem szeptem modląc się do stwórcy. Bałem się, że jeśli ten odejdzie przez utratę ciała to nigdy więcej go nie zobaczę. Nie chodziło mi tylko o picie z nim wina rozmawiając przy tym ale wszystkie wspomnienia stały by się wtedy tylko wspomnieniami do których mógłbym jedynie wracać.

W oczach DemonaWhere stories live. Discover now