chapter 3.

314 56 19
                                    

No dobra moi kochani! To już trzeci rozdzialik, mam nadzieję, że Wam się spodoba! ;) Proszę, nie każcie mi wyrzucać magii z tego opowiadania, bo wtedy ono straci dla mnie sens. T_T

- Kuźwa... - powiedziałem i osunąłem się na ziemię. Zadrapanie na nodze zaczęło mnie cholernie boleć.

- Co się dzieje, Shi-chan! - krzyknął białowłosy podbiegając do mnie. - Chodź, zabiorę Cię do domu.

Jakoś powoli dostaliśmy się do mojego pokoju. Tomoya położył mnie na łóżku i poszedł po profesora Keiichiego. Miałem serdecznie dość tego dnia, człowiek za pomoc płaci tak wysoką cenę, a na dodatek nawet żadnego podziękowania. Przyszedł profesor, Tomoya opowiedział mu o wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Bałem się jego reakcji, zapewne zaraz zacznie gadać różne kazania, pouczać, przeklinać i krzyczeć. Tak zawsze było gdy zrobiliśmy coś, co mu się nie spodobało.

- No no, panie Shizuo, co ja mam z Tobą teraz zrobić? - zapytał spokojnie, na jego twarzy dostrzegłem niewielki uśmiech.

- Przepraszam... - powiedziałem leżąc na łóżku.

- Zapewne teraz myślisz, że wyzwę Cię od idiotów, tumanów, nieuków, debili i tym podobnych. Tak, z chęcią bym to zrobił, bo przez Ciebie musiałem przerwać zajęcia. Jednakże, wiem, że wyszedłeś na dwór aby ochronić tego chłopca, co pochwalam. Dlatego postanowiłem się tym razem powstrzymać, poczekam, aż coś przeskrobiesz.

- Hai.. - zaśmiałem się cicho. - Mam takie pytanie, mógłby pan zrobić coś z tą raną? Boli jak cholera.

- A, tak tak. Już się do tego zabieram. - odpowiedział przybliżając się.

Jakieś 15 minut później rana była profesjonalnie oczyszczona i zabandażowana. Dostałem zakaz chodzenia do szkoły przez najbliższe dwa dni, potrzebowałem chwili na regenerację. Miałem się, jak to mówią, oszczędzać. Miałem zamiar ten piękny czas spędzić w moim łóżku całym brudnym od ketchupu. Z tej racji, że byłem już cholernie zmęczony, nakryłem się pościelą i zasnąłem, to był bardzo ciężki dzień.

~^^~

Obudziłem się nazajutrz około południa. Tomoya od dawna siedział w szkole. Jednak dopiero po chwili zauważyłem koszmar w moim pokoju. Oczy wypłynęły mi na wierzch kiedy zobaczyłem, że zbierany przeze mnie bałagan całkowicie zniknął. Moja cudowna kolekcja brudu i nieprzyjemnego zapachu została całkowicie zniszczona. Na szafce nocnej tuż obok łóżka stał talerzyk i szklanka. Na talerzu leżały kanapki (nie wiem z czym dokładnie były, ale najbardziej dla mnie liczyło się to, że było na nich pełno ketchupu), a obok niego karteczka z napisem 'zjedz mnie'. Podobnie było ze szklanką soku, jednak tym razem napis brzmiał 'wypij mnie'. Tak jak radziły mi te papierki, posiliłem się i napoiłem. Teraz czułem się o wiele lepiej.

Siedziałem w pokoju przyglądając się pudełeczku. Miałem go po dziurki w nosie. Główkowałem, myślałem i nic! Usłyszałem, że ktoś przechodzi korytarzem za moimi drzwiami. Dla bezpieczeństwa schowałem podełeczko do szuflady. Usłyszałem cichutkie pukanie. Krzyknąłem, na znak, że może wejść.

- Cześć, Shizuo-chan. - powiedział chłopak wchodząc do pokoju. Całkowicie mnie rozbroiło, kiedy zobaczyłem, że to mój sąsiad.

- Em, hej Takashi. - rzekłem zdziwiony. - Co tu robisz? - dodałem.

- Tomoya-kun miał wczoraj sporo roboty przy Tobie, trochę mu pomagam. Poprosił mnie o to, a akoro Ty mi wcześniej pomogłeś, to tym razem ja chcę to zrobić. - powiedział radośnie.

- Uhm, rozumiem. - mruknąłem. - A gdzie Tomoya?

- Powiedział, że ma jeszcze jakiś dodatkowy wykład. - odrzekł.

- Nadrabiają wczorajsze straty.. - wyszeptałem. - Usiądź, Takashi. - dodałem już nieco głośniej.

Trochę sobie pogadaliśmy. Sporo się o nim dowiedziałem, jak i również o tym nieśmiertelniku, który jest dla niego aż tak ważny. Teraz wiem od jakiego imienia i nazwiska pochodzą te inicjały. 'Yuuki Meyong' - to ten chłopak widnieje na jednej z blaszek. Nie sądziłem, że będzie nam się tak dobrze rozmawiać. Zawsze myślałem, że z niego taki nieśmiały chłopaczek, zamknięty w sobie, a tu proszę! Gdy opowiedział mi o niektórych sytuacjach, jakie przeżył z Yuukim zrobiło mi się nieciekawie.

- Tak to właśnie było. - dokończył Takashi. - Ostatnio widzieliśmy się na lotnisku, gdy leciałem na studia.

- Kochasz go? - zapytałem wpatrując się w chłopaka.

- Sam nie wiem, boję się, że znowu gdy go pokocham to mnie zrani. Też nie chcę, żeby był ze mną na siłę. - powiedział. - Nie wiem co robić, bo Ichiro kocha Yuukiego.

- A co mówi Ci serce? - zapytałem znów.

- Nie chcę nikogo ranić, chyba pozostawię ich samym sobie. - odrzekł. Zauważyłem, że zrobił się taki ponury, smutny.

- To zrób tak jak mówi Ci serce, ono wie najlepiej. Wydaje mi się, że jeżeli potrafisz naprawdę pokochać to niebawem odnajdziesz tę właściwą osobę.

Rozmawialiśmy dalej, Takashi siedział ze mną na łóżku. Atmosfera odrobinę się rozluźniła, chłopak zaczął się więcej śmiać i żartować. Wolałem widzieć tą roześmianą, szczęśliwą twarzyczkę. Uważany przeze mnie wcześniej za dziwaka blondyn okazał być się cudowny, wyjątkowy. Nie wiem czy to dziwne, jednak chciałem teraz przesiedzieć z nim cały dzień. Często go łaskotałem, poprawiałem jego delikatne włosy. Taki cudowny, niestety nie mój.

- Witajcie! - krzyknął białowłosy debil trzaskając moimi drzwiami.

- Musisz się tak rozbijać do cholery?! - wydarłem się gdy usłyszałem trzask.

- Shi-chaan, nie krzycz na Tomoya. - rozpłakał się chłopak.

- Dobrze, dobrze... - powiedziałem spokojnie. - Co mówił profesor na wykładach?

- Jutro mamy testy ostateczne. - rzekł białowłosy już zupełnie poważnie.

- Testy ostateczne? - krzyknął zdziwiony Takashi. - Nic o nich nie wiedziałem! - dodał i pobiegł do swojego pokoju. Zapewne po to, by się uczyć.

- Nie musiałeś o tym mówić przy nim... - powiedziałem *facepalm*

- Dobra, pójdę coś pozmyślać. - powiedział i wyszedł. - Ey, Takashi...! - usłyszałem jeszcze zza drzwi.

Testy ostateczne, jutro dowiem się czy moja magia będzie w stanie się rozwijać. Czy będę mógł być prawdziwym czarodziejem? Czasem jest tak, że nawet najlepszy uczeń nie może opanować magii. Zapomniałem zupełnie, że zbliża się przerwa świąteczna. Mam nadzieję, że będę w stanie zdać ten test. Jeżeli jednak mi się nie uda.. zostanę tylko z moją maleńką cząstką magii, której nie będę mógł rozwijać. W sumie nie powinienem jeszcze wstawać z łóżka, ale muszę jutro iść na te testy. Chcę się przekonać czy się do tego nadaję.

Boże, daj mi szansę..

Mahō no kagi || ~Kodokuna Shōnen book two~Where stories live. Discover now