chapter 6.

282 53 10
                                    

No dobra, cuś tam się udało. :P Dziękuję wiki678990 za.. motywację? XD Chyba jakoś tak powinienem powiedzieć. :P Mam nadzieję, że rozdział się spodoba, mimo, że to tragedia xD Zapraszam! :)

Gdy odrobinę się otrząsnąłem podniosłem pudełeczko. Już nie świeciło tak jak wcześniej, nie widziałem już żadnej osłony. W środku dostrzegłem jedynie mały odbijający światło przedmiot. Odchyliłem wieczko nieco bardziej, w środku leżał elegancko dopasowany do obudowy pudełka, mały złoty kluczyk. Byłem cholernie zdziwiony, w końcu skoro jest kluczyk to muszą być również drzwi.

Wróciłem do akademika, byłem cholernie zmęczony więc zajęło mi to więcej czasu niż się spodziewałem. Od razu skierowałem się do pokoju tego zjeba, abo powiedzieć mu o tym co wydarzyło się nad rzeczką. O dziwo nie było go w pokoju, szukalem go po całym akademiku z nadzieją, że po prostu dureń się ze mną bawił. Niestety nigdzie go nie było. Postanowiłem więc wrócić do swojego pokoju.

- Shi-chaan~! - usłyszałem gdy odchyliłem drzwi.
- Co tu robisz wariacie? - zapytałem wchodząc do pokoju. Jak zauważyłem nie był sam. - dobra, co WY tu robicie? - dodałem widząc siedzącego obok Takashiego.
- Czekaliśmy na Ciebie. - powiedział blondyn, w moim pokoju znów pachniało licznymi środkami czystości.
- Tu znowu śmierdzi! - krzyknąłem patrząc na dwójkę zabójczym wzrokiem. - Co żeście tu jeszcze robili, hmmm??!
- Shizuuś, nie denerwuj się. Okna były brudne, więc je umyliśmy. - powiedział Tetsuya cicho.
- Chodź na chwilkę. - powiedziałem ciągnąc za sobą białowłosego. Wyszliśmy na korytarz. - Otworzyłem to zasrane pudełeczko. - dodałem, gdy byłem pewny, ze blondyn nas nie słyszy.
- Jak to zrobiłeś? - zapytał zdziwiony Tetsu patrząc na mnie dziwnie,
- Nie ważne jak to zrobiłem, ważne jest to, co jest w środku! - powiedziałem nieco głośniej.
- Tak więc.. co tam jest? - zapytał białowłosy wracając do swego naturalnego, spokojnego i poważnego 'ja'.
- Sam zobacz. - odrzekłem podając chłopakowi pudełeczko. Zaczął je dziwnie oglądać, po czym otworzył je i zajrzał do środka.
- Klucz? Do jakich drzwi jest ten klucz? Ta cała sprawa robi się coraz dziwniejsza. .- powiedział wyjmując zawartość pudełeczka.
- Tak szczerze to byłem przekonany, że Ty mi powiesz o co chodzi. W końcu sam dałeś mi to pudełko. - powiedziałem krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Emm.. tak szczerze to dał mi je mój znajomy, bo też nie wiedział jak je otworzyć, i powiedział, że mogę je wziąć. Jak sam wiesz jestem leniwy i nie chciało mi się nad tym siedzieć i główkować. - odrzekł po czym lekko się zaśmiał.

Wróciliśmy do pokoju, Takashi siedział na łózku patrząc na swój telefon. Uśmiechał się, co w sumie mnie cieszyło. Na szyi miał swój nieśmiertelnik, który, możnaby rzec, podtrzymywał w drugiej dłoni. Po chwili zauważyłem, że radosna twarz zamieniła się w smutek, a po policzku chłopaka popłynęła łza. Dałem dyskretny znak do Tetsuya, żeby wyszedł. Zrozumiał mój przekaz. Usiadłem tuż obok Takashiego, spoglądając na niego próbowałem odgadnąc co mogło się stać. Niestety nigdy nie mogłem go rozgryźć.

- Takashi, co się stało? - zapytałem przybliżając się jeszcze bardziej.
- Yuuki do mnie zadzwonił., - odrzekł szlochając.
- To coś złego? - zapytałem. Nie do końca rozumiałem, myślałem, że to bardziej powód do radości, niż do smucenia się. - Przecież, to chyba... dobrze, prawda?
- Powiedział mi, że zmienił zdanie.. znalazł sobie dziewczynę. - odrzekł chłopak po czym zalał się łzami. Zupełnie nie wiedziałem co zrobić, znałem całą tę historię. Było mi przykro gdyż nie pojmowałem jak można tak się zachować w stosunku do osoby, która tyle przeszła w swoim życiu.
- Takashi, ja... nie wiem co powiedzieć. - rzekłem. Cały w środku się gotowałem, zacisnąłem pięści, starając się uspokoić.
- Nic na to nie poradzimy.. ani Ty, ani ja. - powiedział ocierając łzy. Spojrzał na mnie zapłakanymi oczyma. - Nie przejmuj się Shi-chan. - dodał po chwili próbując się uśmiechnąć. Widząc ten obraz nędzy i rozpaczy przytuliłem Takashiego, nie wytrzymałem. Nie zasłużył na taki los. Dopiero co jego ojciec się ogarnął, a teraz ten Yuuki wyskakuje z czymś takim. Trzeba być największym idiotą całego globu, żeby postąpić z kimś w tak okropny sposób.
- Shiz...
- Przepraszam. - przerwałem mu. - Po prostu nie mogę wytrzymać. Oddaj mi trochę tego swojego nieszczęścia, żebyś nie musiał aż tyle cierpieć. To niesprawiedliwe, rozumiesz? Jak można być tak okrutnym? Ja nie potrafiłbym zrobić czegoś tak podłego..
- Co? Ale..
- Wiem, jestem idiotą. Ja tylko.. martwię się. Jak wiele zła od świata będziesz jeszcze w stanie przyjąć? - zapytałem, sam musiałem teraz ocierać łzy. - Zapewne niewiele, tak nie można Takashi. Siedzieć i patrzeć jak wciąż cierpisz.
- Przywykłem do tego. - odpowiedział i w końcu również mnie objął. - Tak, wiem, że czasem jest tego za dużo, jednak muszę się z tym pogodzić.
- Nawet nie jestem w stanie Ci pomóc, a tak bardzo bym chciał. - wyszlochałem.
- Nie musisz nic robić, Shi-chan. Po prostu pomóż mi o tym zapomnieć. - powiedział wtulając się we mnie jeszcze bardziej. Po dłuższej chwili martwego milczenia odezwałem się wreszcie:
- Wyrzuć go, Takashi-kun.
- Co?
- Skoro chcesz o tym zapomnieć to wyrzuć ten nieśmiertelnik. - wyjaśniłem. Tak jak poradziłem chłopakowi, zdjął 'wisiorek' i stanął przy otwartym oknie.
- Żegnaj, Yuuki-chan... - powiedział po czym cisnął nieśmiertelnikiem gdzieś daleko przed siebie.

Mahō no kagi || ~Kodokuna Shōnen book two~Where stories live. Discover now