~ XXIX ~

546 41 7
                                    

- Co jeśli oni ci coś zrobią albo co gorsza zabiją? Nie chce żebyś jechał z nimi nawet nie wiadomo gdzie!

W domu opowiedziałem całą prawdę, Minho. Łącznie z tym co zdarzyło się kilka miesięcy temu. Postanowiliśmy, że wezwiemy Jeongina z Changbinem, którzy pomogą nam w schwytaniu współpracowników Chungho. Plan był prosty: Ja czekam na Jungwoo, chłopacy patrzą na nas z samochodu i jadą za nim. Kiedy sprawa wymknie się spod kontroli, Minho wzywa policję a Yang z Seo powalają wszystkich ludzi. Z tą policją nie był dobry pomysł ale w dwójkę se nie poradzą. Po wszystkim, przyjaciele -którzy są detektywami oczywiście- Bina i Inniego, pracujących w Korei łapią Chungho i koniec. Ja nie będę się martwił o Minho a on o mnie i wyjdziemy z tego cali oraz zdrowi.

- Hyung, nie martw się. Będziecie cały czas ich obserwować. Obiecuje, że będę uważał ale.. jeśli umrę, pamiętaj że cię kocham.

- Nawet tak nie mów, bo się rozryczę się na dobre i nigdzie nie puszczę.- trzymaliśmy się w objęciach od dobrych dziesięciu minut. Pod podany adres przyjechaliśmy wcześniej by się przygotować. Od tego czasu Minho nie opuszczał mnie na krok i ciągle tulił do siebie co jakiś czas wypuszczając jedną słoną łzę, którą od razu wycierałem. Nie chciałem żeby płakał ale nie winie go za to. Gdyby on był na moim miejscu byłbym w gorszym stanie.

- Twoi rodzice wiedzą, że coś takiego ma teraz miejsce?- pokręciłem głową na boki i wciągnąłem głośno powietrze.
- A ten Felix i Seungmin?

- Też nie. Nikt miał o tym nie wiedzieć. Co do Felixa, przyjeżdżają jutro. Spotkamy się z nimi razem, Minho.

- Mam nadzieje, kotek.- cmoknął mnie w czoło a ja mruknąłem zadowolony.- Ktoś tu jedzie, idziemy chłopaki... Do zobaczenia, Sungie. Kocham cię.

- Ja ciebie też, hyung.- pocałowałem go w usta i odetchnąłem z ulgą kiedy zdążył wejść do samochodu.

Obok mnie zatrzymał się czarny mercedes z przyciemnionymi tylnymi szybami. Mimo to i tak widziałem, że z tyłu siedziała jedna osoba a z przodu dwie. Jedna na miejscu kierowcy, którą poznałem od razu a druga na miejscu pasażera.

- Dobry wieczór Jisung. Wsiądź, nie będziesz marzł.

- Jakiś ty opiekuńczy Jungwoo. Jestem pod wrażeniem.- powiedziałem ironicznie i z lekkim zawahaniem otworzyłem drzwi i wsiadłem do środka.
- Gdzie mnie porywasz?

- Niespodzianka. Raczej ci się nie spodoba ale i tak starałem się, żeby było jak najlepiej.

- Świetnie w takim razie. A wy kim jesteście? Nie kojarzę z widzenia.- rozsiadłem się wygodnie. Starałem się okazać, że niczego się nie boję ale w głębi duszy czułem jak mój żołądek się ściska i dostane zaraz ataku paniki.

- Mów nam po nazwisku. Ja jestem Kim a tamten to Lim.

- Kurwa, jesteście strasznie przyjaźni jak na porywaczy.- westchnąłem zaskoczony postawą mężczyzn ale od razu pożałowałem tego co powiedziałem.

- Mówiłeś coś?- z trudem połknąłem ślinę i spojrzałem na pistolet, który zatrzymał się na mojej skroni.

- Nie..

- I super. Kim, zwiąż mu oczy i ręce.- tym razem odezwał się Lim a mnie przeszły ciarki. Mial strasznie niski głos, nawet niższy niż Felcia.

- Czy to potrzebne?

- Tak, zamknij się już.

- Chłopacy, mamy problem. Ktoś cały czas za nami jedzie.- otworzyłem szerzej oczy i instynktownie odwróciłem głowę w tył.
- Jisung, kto to do cholery jest.

- N-Nie wiem.

- Nie kłam!- syknąłem kiedy poczułem dłoń, która mocno uderzyła mnie w policzek
- Może to ten Minho? Mam racje?

- Co? Nie! Naprawdę nie wiem kto to jest.

- Uderz go mocniej żeby stracił przytomność, mam dość jego głosu, postaram się ich zgubić.

- Już się robi, Jungwoo.

- Czek- - zamknąłem oczy przez nieprzyjemny ból w głowie po czym złapałem się za nią. Po chwili zacząłem widzieć mroczki przed oczami a potem film się urwał.

 
 *・゜゚・*:.。..。.:*・'(*゚▽゚*)'・*:.。. .。.:*・゜゚・*

Perspektywa Minho

- Cholera, zauważyli nas. Musimy skręcić.

- Nie możemy ich zgubić!- krzyknąłem totalnie rozdrażniony i wkurwiony jednocześnie. Wystarczyło, że zobaczyłem jak krzyczą na Jisunga to już krew się we mnie gotowała.

- Hyung, proszę cię uspokój się, Twoje krzyki nam w ogóle nie pomogą. Zatrzymamy się na poboczu i odczekamy chwilę a później ich złapiemy.

- Rozpierdole ich zaraz.- mruknąłem pod nosem kiedy zatrzymaliśmy się gdzieś w lesie.
- Mam nadzieje, że nie zrobili mu krzywdy.

- Nie powinni. Wygląda na to, że po prostu go straszą ale nie mają złych zamiarów.- wyszliśmy z samochodu żeby się trochę przewietrzyć a w tym czasie Changbin wyciągnął papierosy i zapalił już dwa.

- Daj mi też.

- Nie wiedziałem, że palisz hyung.- też nie wiedziałem. Zabrałem od niego zapalniczkę i jednego cienkiego papierosa po czym przytrzymałem go ustami i podpaliłem. Zaciągnąłem się a do mojego podniebienia dostał się szary dym. Wypuściłem powietrze i przetarłem twarz wierzchnią dłoni.

- Kiedy to się skończy.- powiedziałem do siebie i pozwoliłem by pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.

 
 *・゜゚・*:.。..。.:*・'(*゚▽゚*)'・*:.。. .。.:*・゜゚・*

Perspektywa Jisunga

- Jisung! Budzimy się.- skrzywiłem się na zimno oplatające moje ciało i przeciągnąłem się. Otworzyłem oczy i od razu je zamknąłem przez nieprzyjemny ból w tylnej części mojej głowy.

- Gdzie jestem?- rozejrzałem się dookoła i zauważyłem kilku facetów stojących obok drzwi. Budynek wyglądem przypominał opuszczony magazyn. Gdzie nie gdzie były porozrzucane papiery lub gazety.

- A nie widać?...Tam stoją ochroniarze. Będą cie pilnować kiedy nas nie będzie. Czuj się jak u siebie w domu, kochaniutki.

- Wyjeżdżacie?

- Jedziemy po pewnego gościa specjalnego. Później już nas nie będzie więc do zobaczenia nigdy Han.- pokiwał mi na pożegnanie i wyszedł z pomieszczenia a ja nie wiedziałem co miałem ze sobą zrobić. Nie wiedziałem też kim jest ten 'gość specjalny' ale obawiałem się najgorszego.

 *・゜゚・*:.。..。.:*・'(*゚▽゚*)'・*:.。. .。.:*・゜゚・*

Perspektywa Minho  ( sytuacja z przed kilku minut)

- Teraz ja prowadzę Changbin.

- Napewno?- przytaknąłem i wziąłem od niego kluczyki. Wsiedliśmy do środka i nawet nie założyliśmy pasów bezpieczeństwa bo zdążyłem szybko odpalić samochód i odjechać z piskiem opon.

- Kurwa, Minho hyung! Jedziesz sto sześćdziesiąt na godzine, zwolnij!- adrenalina buzowała we mnie a ja nie czułem tych dużych kilometrów. Mimo to nie zwolniłem a jechałem jeszcze szybciej by tylko ich dogonić. Nie zwracałem uwagi na krzyczącego Jeongina i modlącego się Changbina tylko myślałem o Jisungu. Czy jest bezpieczny? Czy nie robią mu krzywdy?

 달콤한 카페  ~ MinSungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz