9. Pan Anthony...

258 6 13
                                    

Pov Shane:

Leżeliśmy z Lizi na sali bardzo sie martwiąc o dziewczyny i chłopaków. Najbardziej o Tonego gdyż ten miał pękniętą czaszkę i mózg na wierzchu.

Rozmawiałem z Lizi o różnych pierdołach gdy do sali na wózku wjechał Dylan. Kamień spadł mi z serca jeden z czterech. Strasznie sie o nich bałem, żołądek zmniejszył sie do rozmiaru orzecha laskowego. Moja głowa nie potrafiła sie skupić na niczym innym niż na mojej rodzinie która może nie przeżyć.

-siema stary jak sie czujesz? - zapytałem blondyna gdy ten był kierowany na łóżko obok mnie bo sala była 6 osobowa.

-kurwa jest dobrze, lepiej niż wcześniej ale nic narazie nie widzę. Do jutra ma sie unormować i będę wtedy widzieć - przedstawił mi plan jaki najprawdopodobniej objaśnił mu lekarz.

- a co z resztą?! - warkneła Lizi tez wszystkim zmartwiona.

-nic mi nie wiadomo ale widziałem jak Hailie wyjeżdżała z sali operacyjnej i brali ja na badania - oznajmił Dylan biorąc poduszkę pod plecy.

Po jakiś 10 minutach do sali wjechała Hailie z lekarką. Kolejna ulga, ale jeszcze muszę poczuć dwie.
Hailie była przytomna i leżała na łóżku. Widać było ze to przeszła najbardziej z nas wszystkich.

-hej młoda jak tam? - zagadnąłem i podszedłem do niej bardzo powoli i złapałem ja za rękę.

-Dzień dobry my sie nie znamy jestem Millie Goret jestem waszą lekarką - przedstawiła nam to wszystko kobieta lekko po dwudziestce. Ładna, chuda, mimo młodego wieku widać było ze zna sie na swoim fachu.

-co z Anthonym Monetem i Yieonce Smith? - zapytała Brunetka leżąca obok mnie.

-pani Smith jest już po badaniach niedługo przyjedzie a pan Anthony... - tu sie zacięła. Czy wszystko było dobrze z moim bliźniakiem?

-co jest z Tonym! - krzyknął Dylan już wkurwiony tym całym zdarzeniem i tym jak ta lekarka przedłuża podawanie informacji.

Siedziałem trzymając Hailie za rękę. Ona potrzebowała wsparcia gdyż była najbardziej wrażliwą osobą na świecie.

-... pan Anthony ma... - nie dokończyła bo do sali wbiegł zmachany Will a za nim podążał Vincent.

-Witam panów państwo są prawnym opiekunami tych tutaj zebranych osób - wskazała na nas wszystkich.

-Witam a ja jestem - powiedział Vince.

-dobrze to pana zapraszam do gabinetu - oznajmiła blondyna i wyszła a za nią Vincent.

-co jest kurwa jebana mać z Tonym!!! - krzyczał za nimi Dylan wiem ze nie widział ich ale miał dobry słuch wiec słyszał zamykanie sie drzwi.

„Zapach wolności" Tony Monet💀2 Where stories live. Discover now