9

142 5 0
                                    

Ashton Pov:

- To może zacznijmy od Michaela... Mike był taką moją przyjaciółka, której nigdy nie miałam. Mogłam z nim pogadać o wszystkim co mnie trapiło. Wiedział każdy mały szczegół o mnie. Często razem oglądaliśmy komedie romantyczne razem płacząc, jedząc lody i chipsy pod puchatym kocykiem. Był dla mnie ogromnym wsparciem. Zawsze mnie pocieszał i kochał się przytulać tak jak ja.

- Tęsknie za tym... - powiedział Clifford znów będąc na skraju płaczu.

- Calum był zawsze dla mnie jak starszy brat. Którego również nie mam bo jestem jedynaczką. Zawsze bronił mnie przed wszystkim i przed całym złem świata. Czy ktoś się źle spojrzał czy mnie obrażał to zawsze Cal był tą osobą która rozwiązywała to wszystko. A już nie mówię o tym jaki był kiedy kręcili się wokół mnie jacyś chłopacy. Wtedy to dopiero była jazda. W sumie jak teraz myślę to może oni się go bali i dlatego nie miałam chłopaka... Ale był bardzo opiekuńczy i miły dla mnie. Nawet często pomagał mi w lekcjach jak czegoś nie ogarniałam. Był chyba jedyną osobą na tym świecie która mi potrafiła wytłumaczyć matme.

- To prawda.. - odezwał się Hood uśmiechając się przez zaszklone oczy.

- Luke...  Był właśnie trochę pomiędzy starszy brat a przyjaciółka. Też mieliśmy super kontakt. Często nawet byliśmy nawzajem swoimi stylistami. Uwielbialiśmy chodzić godzinami po sklepach co zawsze kończyło się marudzeniem chłopaków. Ale kontakt się nam pogorszył kiedy zaczęli być coraz bardziej sławni. Mniej się do mnie odzywał i często olewał. Nawet raz podsłuchałam jego rozmowę z Calumem. Nawet pamiętam dokładnie co powiedział. „ Chcemy być sławni i kręcić karierę, ona nam w tym tylko przeszkodzi, zobaczysz."

- Serio tak powiedziałeś? - odezwał się poddenerwowany Clifford.

- Byłem młody i głupi. - odezwał się Luke. - Żałuje tego i tęsknie za nią tak jak i wy.

- Nie chciałam wtedy robić dramy ani nic wiec udawałam, że nic nie było, ale tak na prawdę te słowa mocno mnie uderzyły. Czułam się jakby ktoś mi dał z liścia. W sumie to nawet nie wiedział, że to słyszałam. Luke jak to oglądasz to miej świadomość, że wszystko słyszałam. - powiedziała dziewczyna lekko się śmiejąc. - Ale pewnie nie oglądasz. Kiedy wyjechali to z nim właściwie miałam najgorszy kontakt. Kilka wiadomości ograniczające się do cześć.

- Właśnie oglądam.. - powiedział Hemmings pod nosem, któremu oczy też zaczynały zachodzić łzami.

  - Czy myślisz, że to przez niego straciłaś kontakt ze wszystkimi?

- Nieee. Nigdy tak nie myślałam. Chłopaki mają swój rozum i nawet kiedy Luke by im tak powiedział to staliby przy swoim.

- Racja. Luke'a bym nie posłuchał. - powiedział Mike lekko się śmiejąc.

- Okej został nam Ashton. Najtrudniejszy temat tak na prawdę. - powiedziała Rose a moje serce prawie wyskoczyło mi z piersi na wzmiankę o mnie.

  - Byliście blisko, prawda?

- Nie wiem czy można do końca tak powiedzieć. Poznaliśmy się stosunkowo późno ale od kiedy  dołączył zwracałam na niego szczególną uwagę. Miałam wtedy z 15 lat. Wiesz chłopak ideał. Starszy, umięśniony, miodowe loczki, orzechowy piękny kolor oczu i słodkie dołeczki w policzkach. Zawsze był dla mnie miły i opiekuńczy. Zaczęłam czuć jakieś motylki w brzuchu czy jak się to tam nazywa. Nie wiedziałam do końca co to jest bo nigdy wcześniej się tak nie czułam, nie wiedziałam do końca co się ze mną dzieje. Oczywiście wygadałam się Michelowi, który powiedział, że to właśnie jest miłość. Nie wiedziałam co o tym sadzić i bardzo długo nad tym myślałam, ale w końcu zrozumiałam, że to faktycznie miłość. Zrozumiałam, że się w nim zakochałam, czułam to. Nie przyznawałam się do tego bo nie widziałam w tym sensu. W końcu był starszy o cztery lata. Wiesz miałam 15 lat a on 19, to mogło wyglądać trochę dziwnie, że miałby o tyle młodszą dziewczynę. Poza tym byłam przekonana, że on tego nie odwzajemnia. Dlatego też zachowywałam się normalnie a wszystkie uczucia chowałam głęboko w sobie. W dzień w którym oznajmili mi, że wyjeżdżają. Nie wytrzymałam, moje wszystkie emocje wzięły górę, po prostu ze mnie wybuchły i powiedziałam mu o wszystkim. I wiesz co jest zabawne? On podobno też to czuł. Powiedział, że zaczął to czuć od jakiegoś czasu, ale nie mówił nic ze względu na to, że myślał, że ja nic do niego nie czuje a nie chciał niszczyć naszej przyjaźni. Dużo rozmawialiśmy o nas i o wszystkim. Wiedziałam, że to była ich życiowa szansa. Nie mogłam pozwolić na to żeby coś ich hamowało przed pojechaniem tam. W końcu podjęliśmy wspólnie decyzje. Decyzją było, że nie wchodzimy teraz w związek. Stwierdziliśmy, że nie ma to teraz sensu. W końcu wyjeżdżają na dziesięć miesięcy, nie chcieliśmy żeby to się przełożyło na to wszystko. No i nie chcieliśmy zaczynać związku od razu na odległość. Obiecaliśmy sobie na małego paluszka, że nie stracimy kontaktu, że nie stracimy uczuć względem siebie. A przede wszystkim, że jak wróci za te głupie dziesięć miesięcy to będziemy szczęśliwą parą. Ale tak się nigdy nie stało. Faktycznie przez jakiś miesiąc mieliśmy super kontakt. Prawie codziennie nawijaliśmy kilka godzin przez kamerkę. Potem kontakt zaczął słabnąc. Tłumaczył się brakiem czasu i zmęczeniem co całkowicie rozumiałam i starałam się tym nie przejmować. To była ich życiowa szansa.   Ale w końcu ten kontakt znikł jak i z resztą chłopaków. Chyba najbardziej bolało mnie jego odejście.

- Kurwa.. - odezwałem się pod nosem a jedna samotna łza spłynęła po moim policzku...



Słowa: 883

Old Friends... 5SOS | Ashton Irwin FF |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz