23

105 2 0
                                    

Obudziłam się przez promienie słońca wpadające do pokoju. Z tego co słyszałam to Ashton spał, więc podniosłam delikatnie jego rękę ze swojej talii i wstałam po cichu, żeby go nie obudzić. Zabrałam z pokoju jeszcze telefon oraz laptopa i wyszłam z pokoju. Odłożyłam wszystko na stoliku kawowym i poszłam do łazienki. Po skorzystaniu z niej po cichu wróciłam do salonu bo każdy spał. Usiadłam na kanapie i przykryłam się kocem zaczynając przeglądać social media. Odpisałam na kilka dm'ów i twettów. Po skończeniu ogarniania telefonu weszłam na laptopa i zamówiłam szczęść biletów na jutrzejszy lot, który był o 6 rano. Napisałam szybko maila do Matt'a, że ogarnęłam bilety i przejrzałam na szybko resztę wiadomości. Na część z nich opisałam a resztę przesłałam do menadżera. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni zrobić sobie kawy. Spojrzałam do lodówki i postanowiłam zrobić jajecznicę z podsmażonym boczkiem i tostami. Położyłam patelnie na palniku i wrzuciłam na nią bekon w między czasie biorąc się za tosty. Chleb posmarowałam masełkiem i lekko posypałam przyprawą wrzucając je do piekarnika. Kiedy boczek był już gotowy rozłożyłam go na pięć talerzy a na patelnie dodałam troszkę masła i wrzuciłam tam dziesięć jajek. W końcu robię śniadanie dla czwórki chłopaków. Usłyszałam dźwięk piekarnika, więc wyjęłam z niego tosty i ułożyłam je na talerzach. W między czasie zaczęłam każdemu robić kawy. Kiedy mieszałam jajka na patelni poczułam jak ktoś się do mnie przytula od tylu.

- Co tu tak ładnie pachnie? - zapytał zaspany Ashton ze swoją poranną chrypką, która była cholernie gorąca.

- Robię nam śniadanie. Usiądź zrobiłam ci kawy. - powiedziałam podając chłopakowi kubek. Kiedy jajecznica skończyła się robić rozłożyłam ją na talerze i z pomocą chłopaka zaniosłam wszystko do stołu w salono-jadalni. Kiedy wszystko było gotowe poszłam obudzić chłopaków. Zapukałam do pierwszego pokoju w którym spał Mike a kiedy usłyszałam ciche „proszę" otworzyłam drzwi.

- Nie śpisz już? - zapytałam chłopaka siedzącego na łóżku.

- Właśnie się obudziłem. - powiedział uśmiechając się.

- Zrobiłam śniadanie. - powiedziałam odwzajemniając uśmiech.

- Już idę. - powiedział chłopak wstając z łóżka. Kolejny pokój pod jaki podeszłam to pokój Luke'a. Zapukałam w drzwi, ale nikt się nie odezwał, więc chłopak musiał spać. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam słodko śpiącego blondyna.

- Luke... - powiedziałam cicho siadając na skraju łóżka i gładząc go po włosach na co chłopak coś mruczał. - Zrobiłam śniadanie, wstajesz?

- Już wstaje Rose... - powiedział chłopak lekko wstając do pozycji siedzącej i przecierając oczy. Ostatni pokój jaki mi został to pokój w którym spał Hood. On ma tak mocny sen, że ciężko będzie go obudzić. Jak i w przypadku chłopaków zapukałam cicho do drzwi, ale nikt nie odpowiedział. Weszłam powoli do pokoju i zauważyłam bruneta rozwalonego na łóżku.

- Cally? - zapytałam cicho siadając obok niego. - Wstaniesz?

- Jeszcze pięć minut... - powiedział chłopak odwracając się i przykrywając kołdrą po głowę. Położyłam się obok niego i lekko przytuliłam gładząc go po ramieniu.

- Zrobiłam śniadanie. I kawę. Zaraz będzie zimne. - powiedziałam gładząc go po głowie.

- Śniadanie? - odpowiedział otwierając szybko jedno oko.

- Tak jajecznicę. - powiedziałam uśmiechając się. - Idziesz?

- Nie musisz mnie namawiać. - powiedział chłopak i wstał z łóżka biegnąc do salonu. Sama wstałam i wyszłam z jego pokoju kierując się do stołu. Zgarnęłam jeszcze z kuchni moją w pół wypitą kawę i usiadłam razem z nimi życząc im smacznego. - Aż zapomniałem jak pyszną jajecznicę robisz.

- To fakt, jest najlepsza. - powiedział Michael z pełną buzią na co lekko pokręciłam głową i zaśmiałam się. Po zjedzonym posiłku odniosłam naczynia do kuchni i włożyłam je do zmywarki. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał godzinę 11, więc poszłam do pokoju przechodząc do garderoby i wybierając ubranie na dziś. Z tego co wiem to nie mam w planach dziś nigdzie wychodzić, więc wybrałam czarne luźne dresy i ukradłam koszulkę Ashtonowi z jego walizki. Chyba się nie obrazi. Zabrałam wszystko i weszłam do łazienki będąc pewna, że nikogo nie mam i ku mojemu zdziwieniu na kiblu siedział Calum. Szybko zasłoniłam oczy i wyszłam z łazienki krzycząc przepraszam na co chłopak tylko się zaśmiał. Poczekałam chwile w salonie, aż chłopak wyszedł z łazienki.

- Co ty taka zawstydzona? Nie pierwszy nie ostatni raz mi wchodzisz do łazienki. - odpowiedział Calum na co się zaśmiał a ja razem z nim. Będąc tym razem pewna, że nikogo tam nie ma weszłam do środka i zamknęłam drzwi. Wzięłam szybki prysznic i się ubrałam. Związałam włosy w niechlujnego koka i wyszłam z toalety. Przechodząc do pokoju słyszałam jak z salonu dobiega jakaś kłótnia o pilota na co tylko się zaśmiałam. Odłożyłam piżamę w pokoju i przeszłam do salonu wychodząc na balkon. Odpaliłam papierosa i od razu zaciągnęłam się dymem.

- Kiedy to rzucisz? - usłyszałam głos Ashtona za sobą.

- Może jutro, może za miesiąc, a może nigdy. - odpowiedziałam i wzruszyłam ramionami.

- Niszczysz sobie zdrowie. - powiedział i stanął za mną przyciągając mnie do siebie.

- Wiem, ale to moje zdrowie Ash. - odpowiedziałam i westchnęłam gasząc fajkę w popielniczce. Chwile jeszcze staliśmy na balkonie w przyjemniej ciszy, aż nie usłyszeliśmy huku dochodzącego z salonu. Weszłam szybko do pomieszczenia i zobaczyłam Luke'a leżącego na podłodze i dwóch idiotów na łóżku śmiejących się z niego. Złapałam się za głowę i podeszłam do chłopaka.

- Nic ci się nie stało? - zapytałam pomagając mu wstać.

- Nic się nie stało Rose. - powiedział Luke i się uśmiechnął ciepło.

- Nie zrzucajcie się już z kanapy proszę was bo się przestraszyłam. - powiedziałam do nich i opadłam na fotel siadając Ashtonowi na kolanach. - Jutro wylatujemy do Californii. Mamy samolot o 8:00. Proszę mi wstać o 5:00...

Słowa: 889

Old Friends... 5SOS | Ashton Irwin FF |Where stories live. Discover now