42

73 4 0
                                    

Rose Pov:

Niestety nie dowiedziałam się co ich menadżer od nich chciał przez co byłam trochę zdenerwowana. 

- Jedziemy na zakupy? - zapytałam patrząc na nich. 

- Możemy jechać. - odpowiedział Ashton, więc skierowałam się w stronę marketu, gdzie ponad godzinę chodziliśmy pomiędzy alejkami i zrobiliśmy sporę zakupy. Wyszliśmy ze sklepu i wspólnie stwierdziliśmy, że wracamy do domu. Droga jak zawsze minęła nam wesoło. Kiedy podjechaliśmy pod posesję wyjęłam siatki z zakupami z bagażnika z czym pomogli mi chłopacy. 

- Jadę coś załatwić. - powiedział Ashton wchodząc do kuchni, gdzie rozpakowywałam zakupy razem z resztą. 

- Co takiego? - zapytałam zdziwiona i równocześnie zaciekawiona. 

- Potem wam powiem. Cześć! - krzyknął chłopak szybko wychodząc z domu na co się zdziwiłam jeszcze bardziej. 

- Wiecie o co mu chodzi? - zapytałam patrząc uważnie na chłopaków. 

- Nie mamy pojęcia. - odpowiedział Calum wkładając piwo do lodówki. 

- A co chciał od was menadżer? - zapytałam przyglądając się im na co zaczęli się trochę plątać. 

- Nie możemy ci jeszcze niestety powiedzieć Rose. - powiedział Michael uśmiechając się delikatnie na co przewróciłam oczami...


Ashton Pov: 

Nie powiedziałem nikomu co mam w planach, ale chcę pojechać do kwiaciarni po ulubione kwiaty Rose i zaprosić ją na randkę. Myślałem o jakiejś drogiej restauracji, ale wiem że dziewczyna czułaby się tam trochę niekomfortowo. Dlatego wpadłem na inny pomysł. 

- Dzień dobry. - powiedziałem wchodząc do kwiaciarni. - Poprosiłbym bukiet piwonii. Najlepiej największy jaki macie. 

- Dzień Dobry. - odpowiedziała starsza pani stojąca za kasą. - Największy mamy z pięćdziesięciu sztuk. 

- Będzie idealnie. - powiedziałem i uśmiechnąłem się. 

- Czyżby przeprosiny? - zapytała kobieta śmiejąc się i pakując kwiaty. 

- Po części tak, ale też zaproszenie na randkę. - powiedziałem uśmiechając się. 

- W takim razie powodzenia. - powiedziała kobieta uśmiechając się ciepło i podając mi bukiet. Zapłaciłem za niego i wyszedłem kierując się do auta. Ułożyłem kwiaty na miejscu pasażera i ruszyłem w stronę naszego domu. Kiedy już podjechałem pod wille zacząłem czuć stres. Co jeśli się nie zgodzi? Odgoniłem szybko te myśli i wysiadłem z auta wchodząc do domu. Brunetka siedziała na kanapie z chłopakami śmiejąc się i nawet nie zauważyli kiedy wszedłem do domu. 

- Rose? - zapytałem po cichu a moje serce zaczęło bić tak szybko i mocno, że myślałem, że zaraz wyskoczy mi z piersi. 

- Tak? - zapytała dziewczyna odwracając się razem z chłopakami w moją stronę a jej wesoły wyraz twarzy zmienił się na zaskoczony i zdziwiony. 

- Chciałem przeprosić. Za wszystko. - podszedłem dając jej kwiaty i wręczając je. 

- Ashton... nie trzeba było. - powiedziała biorąc kwiaty w ręce i wąchając je oraz uśmiechając się. - Są piękne, dziękuje. 

- Proszę... - odpowiedziałem i zaciąłem się nie potrafiąc wypowiedzieć więcej słów. - I chciałem zaprosić cię na randkę. 

- Na randkę? - zapytała jeszcze bardziej zdziwiona. - Nie jesteś już z Bryaną? 

- Nie, właśnie tego chciał ode mnie nasz menadżer. - powiedziałem uśmiechając się. - Jestem wolny. 

- Oczywiście, że pójdę z tobą na randkę Ashtonie Irwinie. - powiedziała i przytuliła mnie. 

- Bądź gotowa na jutro. O 19:00 cię porywam na randkę. - powiedziałem jej do ucha przytulając ją. 

- Gdzie idziemy? - zapytała odsuwając się i patrząc na mnie. 

- Niespodzianka. - powiedziałem i puściłem oczko w jej stronę. 

- To chociaż jak mam się ubrać? - zapytała brunetka patrząc na mnie. 

- Luźno i wygodnie. - odpowiedziałem uśmiechając się...


Słowa: 565































Old Friends... 5SOS | Ashton Irwin FF |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz