5. Chodź niezdaro

851 27 12
                                    

Pov Julie

Zaczęłam grać i patrzyłam jak, czarnowłosa całkowicie wsłuchuje się w pobrzękiwanie gitary.

Była taka inna, rozluźniona, kiedy tak siedziała z zamkniętymi oczami i podrygiwała lekko nogą pod rytm granej przeze mnie piosenki.

Nagle otworzyła oczy, jej zielone tęczówki wpatrywały się we mnie. To było elektryzujące.

Obie patrzyłyśmy na siebie, a ja już odruchowo poruszyłam palcami między strunami.

Ale wszystko, co dobre szybko się kończy...

Głośny dźwięk dzwonka zepsuł tę dziwną, ale przyjemną chwilę. Jak to w ogóle nazwać?

Cały czar prysł, a Emma odkrzaknęła głośno i zaczęła wstawać. Otrząsnęła spodnie z niewidzialnego pyłku, zarzuciła torbę na ramię i spojrzała na mnie.

- Dobrze grasz - pochwaliła mnie, a kącik jest ust uniósł się lekko do góry.

- Dzięki? - odpowiedziałam niepewnie nie byłam przyzwyczajona do tego że ona jest dla mnie miła - jesteś dla mnie miła, to dziwne. Jeszcze pomyślę, że mnie lubisz - dodałam ze śmiechem odkładając gitarę i podnosząc się z podłogi.

- Chciałabyś - prychnęła pod nosem oddalając się do drzwi.

Patrzyłam jak się oddala kiedy już była przed wyjściem odwróciła się i spojrzała na mnie z zaciekawieniem.

- Nie idziesz? Czyżbyś została buntowniczką i teraz zaczniesz się spóźniać na lekcję? - syknęła.

- Ja nie śmiałabym. Nie mogę odstawać od Ciebie - powiedziałam zszokowana teatralnie łapiąc się za serce.

- Chodź niezdaro - na te słowa spięłam się i zgromiłam Emmę wzrokiem.

- Przestań mnie tak nazywać.

- Nie, to jak się wkurzasz mnie satysfakcjonuje. Daje mi to takiego powera.

Pokręciłam głową na jej słowa. Ruszyłam w kierunku drzwi. Przeszłam przez nie szybko, omijając przy tym czarnowłosą.

Byłyśmy spóźnione dwie minuty, ale dobrze, że miałyśmy historię z Panem Kentem. Był na tyle wyluzowany, iż nie zwracał uwagi na tak drobne szczegóły. Dla niego ważne jest jak ktoś słucha i udziela się na jego lekcji.

Moja towarzyszka dreptała za mną. Zatrzymałam się przed drzwiami od sali, czekając na zielonooką. Gdy tylko pojawiła się obok mnie, zapukałam cicho, po czym nacisnęłam klamkę.

Obie weszłyśmy do sali od razu przepraszając za spóźnienie.

Usiadłam na swoim stałym miejscu w pierwszej ławce obok okna, a Emma jak zawsze w ostatniej ławce w tym samym rzędzie.

Pan Kent opowiadał o zwyczajach i tradycjach starożytnych Greków. Bardzo dobrze się go słuchało. Nawet nie wiem, kiedy zostało dziesięć minut do końca lekcji.

- Słuchajcie uważnie! - krzyknął cicho nauczyciel - zrobicie mi projekt o starożytnej Grecji. Daje wam cztery dni na oddanie mi go oraz przydzielę Wam temat, oraz będziecie pracować w parach - każdy z każdym zaczął szeptać między sobą.

- Muszę was zmartwić ja przydzielam wam osoby do pary - prawie cała klasa zaczęła buczeć - zróbmy małe zamieszanie - potarł ręce o siebie i zmierzył wzrokiem całą klasę.

Zaczęłam się obawiać tego kto zostanie mi przydzielony. Było mi cholernie smutno, że nie było mojej najlepszej przyjaciółki Rachel. Może by się udało być z nią w parze?

Nie taki był planWhere stories live. Discover now