43. Co ty wyprawiasz?

363 36 6
                                    

Ranek nie był dla mnie zbyt dobry. Mój budzik zawiódł przez co, spóźniłam się do szkoły na pierwszą lekcję, która była matematyka z jedna z najwredniejszych nauczycieli w naszej szkole.

Jedyną dobrą wiadomością było to, że dziś wraca Emma i będę mieć dla niej niespodziankę. Ma ona związek z moim małym zakładem z Rachel.

Rzadko robię szalone rzeczy, gdyż nie jestem takim typem osoby, ale czasem warto zrobić coś szalonego i niespodziewanego, prawda?

Nie sądziłam, że zdołam coś takiego wymyślić. Nie mogę doczekać się już miny Rachel, kiedy jej powiem, że to ona założy tę spódniczkę.

Siedziałam na lekcji i udawałam, że słucham tej zgorzkniałej kobiety, która czerpie satysfakcję ze wstawiania nam złych ocen. Przez nią jeszcze bardziej znienawidziłam matematykę. Zaczęłam cicho stukać długopisem o zeszyt, gdy nagle usłyszałam głos nauczycielki.

- Skoro panna Martes się tak nudzi to może przyjdzie do tablicy i zrobi zadanie - odezwała się, a ja myślałam, że bardziej przerąbane mieć nie można.

Westchnęłam po czym wstałam. Gdy już byłam przy biurku zadzwonił dzwonek, wybawiając mnie opresji.

- Tym razem ci się upiekło, ale nie myśl, że na następnej lekcji ci popuszczę, moja droga - odparła patrząc na mnie oceniająco.

- Już nie mogę się doczekać - mruknęłam cicho pod nosem idąc do ławki po torbę.

- Zapytam cię na następnej lekcji w ramach kary za spóźnienie - dopowiedziała pisząc coś na klawiaturze.

- Stara jędza - szepnęłam sama do siebie i ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzymał mnie głos matematyczki.

- Mówiłaś coś?

- Nie, do widzenia - odparłam wychodząc szybko z sali. Zamknęłam za sobą drzwi po czym oparłam się plecami o najbliższą ścianę.

Westchnęłam, zamknęłam oczy. Po chwili poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Otworzyłam oczy i napotkałam zielone tęczówki mojej dziewczyny.

- Co się stało? - spytała zmartwiona.

- Ta stara jędza się stała. Nie znoszę tej baby.

- Tak jak większość - odparła niewzruszona.

- Ty to umiesz pocieszyć człowieka - sarknęłam zerkając na nią.

- Nie przejmuj się nią. Fakt jest jędzą i to wredną. Może ją mąż wkurzył i wyładowuje swoje emocje na innych - zaśmiała się pod nosem po czym położyła lewą dłoń na moim policzku. Spojrzała w moje oczy, przybliżyła się i pocałowała mnie delikatnie. Oddałam pocałunek, lecz nie trwał on długo. Dziewczyna po chwili się odsunęła, a za naszymi plecami rozległ się głos.

- Przypominam wam moje kochane gołąbeczki, że jesteśmy w szkole. Później będziecie się migdalić - odparła Rachel patrząc na nas oceniająco, ale po chwili zaśmiała się i podeszła do nas.

- Czy ty zawsze musisz pojawiać się nieproszona? - warknęła Emma, przenosząc na nią swoje zirytowane spojrzenie.

- A czy musisz być taka wredną suką?

- To moje drugie imię - uśmiechnęła się złośliwie.

Przypatrywałam się tej wymianie zdań i tylko zachichotałam cicho pod nosem.

***
Siedziałam na ostatniej naszej lekcji tego dnia. W głowie wciąż miałam mój szalony plan. Myślałam jak po cichu i niezauważalnie ukraść klucz do sali muzycznej od Pani Woźnej, aby nie zostać nakrytym. A co najważniejsze musiałam zatrzymać Emmę w szkole na dłużej niż to konieczne. Może Rachel uda się jakoś nakłonić czarnowłosą do zostania?

Nie taki był planOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz