47. Kocham cię, wiesz?

343 39 1
                                    

Emma

Spojrzałam na Julie z niepokojem, czekając na jej odpowiedź na pytanie o klucz do sali muzycznej. Czułam jak moje serce bije mocniej, nie mogłam oderwać wzroku od niej. W końcu, z trudem przełknęła ślinę i odpowiedziała

- Klucz...klucz był potrzebny do... - zamyśliła się po czym kontynuowała - znalezienia mojego starego instrumentu, Zostawiłam go tam kiedyś i chciałam go zabrać stamtąd

Przytaknęłam jej z uznaniem. Nieźle z tego wybrnęła. Choć sądziłam, że powie prawdę. Poczułam ulgę, że uniknęła odpowiedzi na to trudne pytanie. Wolałam aby nikt nie wiedział, co tak naprawdę tam robiłyśmy. Gdy tylko przypomnę sobie jej wzrok, jej dłonie na moim ciele moje serce przyśpiesza jak szalone.

Jednak spokój nie trwał długo. Zabawa trwała dalej. Nagle butelka zatrzymała się na mnie. Wiedziałam co wybiorę i nie musiałam się zastanawiać.

- Okej, biorę wyzwanie. - odparłam.

Wzięłam głęboki oddech, ale kiedy usłyszałam, co mam zrobić, zamarłam. Miałam pocałować swoją byłą!? Czy oni są poważni!

- Nie mogę tego zrobić... - westchnęłam, próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Jednak grupa była nieugięta.

- Reguły są regułami, musisz podjąć wyzwanie - powiedział ktoś z grupy.

Julie popatrzyła na mnie z niepokojem w oczach, ale również zrozumieniem. Nie wiedziałam co zrobić. Walczyłam sama ze sobą. Wiedziała, jak w trudnej sytuacji się znalazłam i rozumiała to.
Czułam się skołowana między swoimi uczuciami i przekonaniami. W końcu, zdecydowałam się zakończyć grę.

- Nie mogę tego zrobić - powiedziałam stanowczo. - Nie chcę nikogo zranić. Jeśli to oznacza, że muszę zakończyć grę, to tak właśnie zrobię.

Poczułam, że moje serce bije szybciej, gdy zobaczyłam wyraz niezadowolenia na twarzach członków grupy. Wiedziałam, że nie są zadowoleni, ale miałam to gdzieś.

Kocham Julie.
Tak kocham ją.
I w końcu przyznałam to przed samą sobą.

Spojrzałam na moją ukochaną, widząc w jej oczach zrozumienie i wsparcie. Uśmiechnęłam się do niej lekko. Wiedziałam, że dokonałam właściwej decyzji.

Chociaż członkowie grupy mogli być rozczarowani. Ja trzymałam się swoich wartości i uczuć. To było dla mnie ważniejsze niż chwilowa zabawa. Pomruki niezadowolenia osób nie podobały mi się i postanowiłam opuścić dom, czując na swoich plecach spojrzenia pełne zdziwienia i dezaprobaty.

Wyszłam na zewnątrz, wyciągnęłam z kieszeni kurtki paczkę papierosów oraz niebieską zapalniczkę i odpaliłam papierosa. Czując, jak dym wypełnia moje płuca. Chociaż nie paliłam zbyt często, teraz potrzebowałam tego aby aby zebrać myśli.

Ruszyłam nagle z miejsca i nogi poprowadziły mnie ulicami miasta, a wiatr niosący zapach spalin samochodów mieszał się z dymem papierosowym.

Chociaż opuszczenie imprezy było dla mnie trudne. Jednakże było to niezbędne dla zachowania swojej integralności i lojalności wobec Julie. Teraz musiałam zebrać myśli. Zatrzymałam się na chwilę, czując wewnętrzny konflikt między pragnieniem ucieczki od bolesnych wspomnień związanych z Kate a troską o Julie. Została tam sama. Niby była z przyjaciółką, ale nie za bardzo jej ufałam. Musiałam tam wrócić i zobaczyć czy z moją iskierką wszystko w porządku.

Wzięłam głęboki oddech i zdecydowałam się wrócić na imprezę. Zgasiłam niedopałek papierosa i wrzuciłam go do pobliskiego kosza. Potem skierowałam się z powrotem w stronę domu, gdzie odbywała się impreza. Nie wiedziałam, co tam zastanę, ale musiałam tam wrócić.

Nie taki był planNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ