Rozdział 6

693 45 18
                                    

Podczas lekcji ciągle było słychać krzyki dochodzące z domu, to nikt inny jak Fausti. Dobrze, że dzieciaki nic nie rozumieją po polsku.

F: Oszalałeś Janek !?

J: Nic na to nie poradzę.

F: Jesteś idiotą, rozumiesz! Nigdy mnie nie szanowałeś, potrzebowałeś po prostu kogoś kto będzie Ci prał i gotował. Jaka ja byłam głupia, Boże!!!!

J: Uspokój się, przestań histeryzować.

F: Ja histeryzuje, to słuchaj mnie uważnie. Nie przełożę ślubu, nigdy go nie będzie z nami koniec!!! Nie wracaj, zostań tam a rzeczy wyślę Ci pocztą. Nie chcę Cię widzieć!!!!

J: I bardzo dobrze, męczyłaś mnie!

Rzuciłam telefonem, jak mogłam być taka ślepa. Wytarłam łzy i stanęłam na balkonie. Patrzyłam na Bartka, jak zajmuje się dzieciakami. Jego widok mnie uspokajał.

*Skip time

BF: Bartek, obiad!

B: Już idę!

Podczas posiłku panowała cisza, którą przerwała babcia dziewczyny.

BF: Dzisiaj jadę po Twoją suknię.

F: Nie potrzebnie, ślubu nie będzie!

Wyplułem z wrażenia zupę, powiedziała to na jednym oddechu.

DF: Bartek...

B: Przepraszam, już sprzątam.

F: Idę do siebie, muszę odpocząć.

Gdy wróciłem do stołu dziadek Fausti rzucił na mnie szydercze spojrzenie i pod stołem przybił mi piątkę tak, aby jego żona nie widziała.

Postanowiłem pójść do niej.

F: Kto tam ?

B: Bartek, mogę wejść ?

F: Tak, proszę. Otarła łzy.

B: Jak się czujesz ?

F: Możemy stąd jechać ?

B: Emm, jasne tylko gdzie ?

F: Do Tawerny, mam zapasowe klucze.

B: Pewnie, chodź.

Wsiedliśmy na skuter i pojechaliśmy w moje ukochane miejsce, zaczął padać siarczysty deszcz. Byliśmy totalnie przemoczeni, od stóp do głów. Wbiegliśmy do środka, nie było prądu więc zapaliłam świece, które towarzyszyły mi podczas koncertu. Bartek ściągnął z niewielkiej drewnianej szafki koce i nas nimi okrył.

B: Powiesz mi dlaczego Twój ślub się nie odbędzie ?

F: Chciał przełożyć ślub. Nie zgodziłam się, w głębi duszy przeczuwałam że tak to się skończy. Wszystko się posypało, wiesz co jest najgorsze ? Wiedziałam, że do siebie nie pasujemy ale chciałam uleczyć nim swoje złamane serce.

B: Nie zasługiwał na Ciebie.

Popatrzyła na niego i oparła głowę o jego ramię, cicho westchnęła.

F: Prawdziwie byłam zakochana tylko raz.

B: Szczęściarz!

F: Mmm, nikogo nie zdołałam tak pokochać jak jego.

B: Widzę, że za nim tęsknisz ?

Byłem wściekły!

F: Z jednej strony tak a z drugiej potwornie mnie skrzywdził i cały czas walczę ze sobą, aby o nim zapomnieć.

B: Co się takiego stało ?

Wtedy już wiedziałem, że mówiła o mnie. Chciałem zobaczyć jak ta sytuacja wyglądała z jej perspektywy.

F: Ojej, długa historia.

B: Zaufaj mi.

F: Dobrze a więc...

Wspomnienie Fausti:

O dzieciństwa przyjaźniłam się z pewnym chłopakiem, miał tak samo na imię jak Ty. Tylko, że dla mnie był to Bibi. Tylko ja mogłam tak na niego mówić, za to on nie mówiłam na mnie inaczej jak Fuga. Byliśmy nierozłączni. Wspólne wakacje, nasi rodzice to najlepsi przyjaciele, ta sama szkoła, zajęcia dodatkowe, pasja. To był mój najlepszy przyjaciel i bratnia dusza, wszystko o mnie wiedział a ja o nim. W okresie liceum nasza relacja zaczęła się zmieniać, poczuliśmy do siebie coś więcej. Pamiętam to do dziś, jakie to było piękne. Takie niewinne, namiętne. Wraz z naszymi przyjaciółmi stworzyliśmy zespół, w sumie bardziej Bartek. Ja nagrałam z nim jedną piosenkę, tę którą wczoraj Ci śpiewałam. Nazwaliśmy ją "Friendship", kocham ją całym sercem. Pewnej nocy po koncercie zastałam go w łóżku z inną dziewczyną, jakąś jego fanką. Złamało mi to serce, straciłam nie tylko miłość ale i najlepszego przyjaciela, za którym mogłabym skoczyć w ogień. To był okres po maturach, postanowiłam wyjechać do dziadków i o nim zapomnieć. Totalnie się od niego odcięłam, tyle.

B: Nie chce mi się wierzyć, że tak Cię kochał i dopuścił się zdrady. Coś mi tu nie pasuje, dałaś mu szansę się wytłumaczyć ?

F: Nie, co tutaj tłumaczyć. Widziałam ich na własne oczy, proszę skończmy ten temat.

B: Jak chcesz, oczywiście.

*Bartek

Chciałem w tym momencie wykrzyczeć jej jaka jest prawda, że nie ma pojęcia co tam się właściwie stało, ale zdradziłbym się a w tym momencie to nie byłby najlepszy pomysł.

F: Bartek ?

B: Tak ?

F: Mogę się do Ciebie przytulić ?

B: Pewnie.

*Fausti

Objął mnie a ja czułam się tak błogo, jego ramiona dawały mi ukojenie. Znałam to uczucie, było mi kiedyś niebywale bliskie.

F: Pozwolisz, że zdejmę Ci okulary ?

B: Wolałbym nie, od razu by mnie rozpoznała.

F: Dlaczego ?

B: Nie czuję się dobrze bez nich.

F: Okej, ale mogą stanowić problem.

B: Uwierz mi, że nie.

Popatrzyli sobie w oczy, Bartka okulary są lekko przyciemniane więc nie widać jego prawdziwego koloru. Chłopak delikatnie zaczął rozpinać guziki zdobiące bluzkę Fausti a ona lekko się uśmiechając złączyła ich usta. Ich czułości stawały się coraz bardziej głębsze, każdy pieszczący dotyk ukajał smutki. Namiętność iskrzyła tak jak ogień płonących dookoła nich świec, każdy gest był subtelny i oddziaływał na zmysły. Ich ciała stały się jednym, jeszcze wtedy nie wiedzieli jak bardzo. Po upojnym uniesieniu leżeli wtuleni w siebie.

F: To był najlepszy seks w moim życiu, przepraszam że tak prosto z mostu ale czuję się przy Tobie bardzo swobodnie.

B: Spokojnie, ja również czuję się wyjątkowo.

F: Chyba musimy wracać, dziadkowie zaraz będą nas szukać.

B: Masz rację, chodźmy.

*Fausti

Gdy wróciliśmy udałam się do swojego pokoju. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje, odwołany ślub, zbliżenie z Bartkiem. To jest jakieś szaleństwo, czuję się jak w jakiejś ukrytej kamerze. Jedna rzecz przykuła moją uwagę, chłopak miał bliznę w podobnym miejscu co Bartek, nieeee to jest niemożliwe aby to był on. Chociaż z drugiej strony, takie uniesienie i uczucia towarzyszyły mi tylko i wyłącznie gdy byłam z nim w związku. A co jak to on ? Muszę się mu jutro uważnie przyjrzeć.   

Nieoczekiwane powroty!Donde viven las historias. Descúbrelo ahora