Rozdział 7

644 45 18
                                    

Wczorajsze wydarzenia wywarły ogromne emocje wśród bohaterów. Podczas śniadania Fausti nie spuszczała wzroku z Bartka, bacznie się mu przyglądała. Czuł na sobie jej wzrok, natomiast emocje które mu towarzyszyły uśpiły jego czujność. To nie było spojrzenie przepełnione zauroczeniem tylko ogromną ilością podejrzeń.

BF: Słuchajcie, Bartek masz dzisiaj wolne to po pierwsze a po drugie my z dziadkiem jedziemy do miasta spotkać się z przyjaciółmi. Fausti dopilnuj proszę pensjonatu, mamy dwa wyjazdy.

F: Dobrze babciu, wszystkim się zajmę.

B: Ja jej pomogę!

Szepnęła.

F: Nie wątpię...

Kolejne godziny spędziły dziewczynie sen z powiek, goście opóźniali wyjazd przez co nie mogła zlecić posprzątania pokoi dla nowych gości.

B: Potrzebujesz pomocy ?

F: Nie! Znaczy tak, proszę spraw aby goście w końcu wyjechali.

B: Daj mi 20 minut.

Po tym czasie goście opuścili pokoje a ekipa sprzątająca zaczęła działanie. Tego dnia towarzyszył włoskiemu miasteczku ogromny upał. Żar lał się z nieba, opalając ciała bohaterów. Fausti wpadła na pomysł, aby podziękować Bartkowi za pomoc a przy okazji rozwiać swoje wątpliwości.

F: Bartuś, zapraszam Cię na piknik w ogrodzie. Taki mały poczęstunek w ramach podziękowania za pomoc.

B: Dziękuję Ci bardzo, to ja rozłożę parasol. Bez niego się usmażymy na słońcu, a tego nie chcemy.

F: Zdecydowanie nie.

Gdy wszystko było gotowe a chłopak zajął miejsce obok mnie postanowiłam działać. Muszę poznać prawdę, w sumie mało prawdopodobne jest aby to był on ale moja intuicja podpowiada mi inaczej. Ta blizna na jego żebrach, imię Bartek... To nie może być przypadek aż takie nie istnieją.

F: Gorąco, nie daje rady. A Tobie nie jest za gorąco w tej koszulce ?

B: W sumie tak, Twoja sukienka jest chociaż zwiewna.

F: To zdejmij ją, przy okazji nasmaruję Cię kremem z filtrem żebyś nie został czerwonym rakiem.

B: Haha, dzięki.

Gdy zdjął koszulkę kolejny raz ukazała się moim oczom jego blizna, podczas rozsmarowywania kremu mogłam się jej dokładnie przyjrzeć. Zgłupiałam, jednak nie jest identyczna z zamyślenia wyrwał mnie Bartek, który złapał moją dłoń i resztkę kremu z mojej dłoni wtarł w mój nos. Nasze twarze zaczęły się zbliżać, w ostatnim momencie ściągnęłam mu okulary. Zamarłam, to był On!!!!! Wróciło wszystko, to uczucie gdy tonęłam w jego ciemnych oczach. Jego dotyk, emocje z nim związane.

F: Tak myślałam, to Ty!!!!

B: Nie Fausti, poczekaj! Daj mi wytłumaczyć.

F: Co tu jest do tłumaczenia! Zrobiłeś ze mnie idiotkę, kolejny raz! Wiedząc co przeżyłam pozwoliłeś nam się zbliżyć, przecież my spaliśmy razem.

B: Tak i nie żałuję, bo Cię kocham! Rozumiesz!!!!

F: Brzydzę się Tobą! Zraniłeś mnie drugi raz!

Chciał do niej podejść.

F: Nie podchodź, nie dotykaj mnie! Po prostu odejdź!

B: Dlaczego nie dasz mi się wytłumaczyć.

F: Ale co Ty chcesz tłumaczyć. Przyjechałeś znowu mnie skrzywdzić, zabawić się! Gratulacje, udało Ci się a teraz zjeżdżaj!

B: Fuga!

Odwróciła się w jego stronę.

F: Nigdy więcej tak do mnie nie mów! Dla Ciebie Faustyna.

Pobiegła zapłakana do pokoju, kolejny raz zawalił jej się świat. Dotarło do niej, że czuła się w jego towarzystwie tak dobrze i jej serce ponownie wzniosło się na miłosne wyżyny, ponieważ był to Bartek. W całym jej dotychczasowym życiu tylko on tak na nią działał.

*Fausti

Jaka ja byłam głupia, nie zauważyłam od razu kim jest tajemniczy brunet. Tylko pozwoliłam sobie, ponownie się w nim zakochać a może nigdy się nie odkochałam. Zmienił się, wygląda zupełnie inaczej niż jak za licealnych i dziecięcych lat. Ma podniecający niski głos, skrócił włosy, jego sylwetka nie przypomina nastolatka, ale jedno się nie zmienia, oczy... Kiedyś i teraz po prostu w nich utonęłam. Zmyliły mnie te okulary, gdyby nie nasze zbliżenie pewnie nie zauważyłabym tej blizny i dalej pozwalałabym się oszukiwać. Z jednej strony go nienawidzę a z drugiej pragnę jeszcze bardziej. Ale złość, rozpacz i niezrozumienie przeważa.

*Bartek

Cholera jasna, ponownie pozwoliłem jej odejść bez wyjaśnień. Co ze mnie za kretyn! Nie wyjadę do póki nie da sobie wszystkiego wytłumaczyć. Tym razem nasza historia zakończy się szczęśliwie. Usiadłem na balkonie, widziałem że dziewczyna ma otwarte na oścież drzwi balkonowe, zacząłem śpiewać "Friendship" naszą i tylko naszą piosenkę.

*Fausti

Gdy słyszałam jego śpiew łzy leciały mi strumieniami, nie mogłam się uspokoić. Wróciło wszystko, ogarnia mnie ból ogromny wewnętrzny ból. Oparłam się o łóżko i patrząc jak zachodzi słońce nuciłam razem z nim ale bezdźwięcznie. Moje usta się poruszały co chwila połykając kolejną łzę, jest ze mną Bibi mój Bibi ale tak bardzo inny i jeszcze bardziej daleki.

Kochani, bardzo Wam dziękuję za tak pozytywny odbiór książki 💕!
Miłego dnia!

Nieoczekiwane powroty!Où les histoires vivent. Découvrez maintenant