7. Płyn Cudów

24 3 7
                                    

Serdeczne podziękowania dla Jory za zmotywowanie mnie do pisania!


Michael przemierzała wąskie uliczki greckiego miasteczka o nazwie Portos. Była tam od dwóch godzin, a już miała dość. Czemu? No cóż... Goniła kota, który uparcie biegł przed siebie, a biała wstążka wdzięcznie powiewała mu na szyi. Był on jednak jej jedyną szansą.
— Ty uparte... — tu przerwała, aby zaczerpnąć oddechu — zapchlone zwierzę! Wracaj tu!
Kot wyszczerzył zęby w bardzo ludzkim geście i popędził dalej. Michael pobiegła za nim.
***
— Więc ta urocza panna, która złapała mojego kota, jest pod twoją opieką...? — pomarszczona kobieta w eleganckiej sukni uniosła brew — Fu, nie spodziewałam się, że jeszcze Cię zobaczę.
— Hmph, Madeline, naprawdę, Michael nie chciała łapać twojego kota.
— Przecież wiem! Nie winię jej, bardziej zastanawia mnie, czemu mnie szukałeś. Oraz co taki rozkwitający kwiatuszek robi pod twoją opieką?
Michael prychnęła pod nosem. Kwiatuszek?!
— Ona... Michael potrzebuje mojej pomocy.
— Twojej pomocy!? Fu, od dawna się tak nie uśmiałam! Ale przejdźmy do rzeczy... Czego ode mnie potrzebujecie? — zapytała Madeline z wszechwiedzącym spojrzeniem — Czyżby... Tego?
Zza dekoltu sukni wyjęła wisiorek w kształcie klepsydry, wypełniony srebrną cieczą i pomachała nim przed ich oczami. Fu gwałtownie wciągnął powietrze.
— Madeline, czy to bezpieczne? Nosić To w miejscu, gdzie każdy może cię złapać?
— Och, Fu, naiwniaku! Naprawdę myślisz, że każdy może tu wejść? Nawet jeśli, mam tu wiele zabezpieczeń. W każdej chwili mogłabym przestrzelić cię dziesiątkami kul. — Na pomarszczonym obliczu pojawił się złośliwy uśmiech — Może powinnam to zrobić? A dziewczynę zatrzymać. Ma potencjał. Może mogłaby mnie zastąpić...?
Michael zmarszczyła brwi. Zastąpić?
— Nie wiem kim pani jest, ani co pani robi, ale nie może mnie pani w żaden sposób zatrzymać! - wykrzyknęła.
Madeline zaśmiała się w bardzo nieprzyjemny i kaszlący sposób.
— Och, a więc ci nie powiedział? Nazywam się Madeline Bianca Athos. Jestem strażniczką ostatniej na świecie fiolki Płynu Cudów! Mogę zatrzymać każdego, kogo zechcę!
Michael znów zmarszczyła brwi.
— Czym jest Płyn Cudów? — zapytała ostrożnie — Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
Fu próbował coś wtrącić, jednak Madeline machnęła ręką, gestem pokazując by się uciszył. Skupiła wzrok na nastolatce i chwilę milczała, przypatrując się jej.
— Wiesz czym są miracula? Jedno nosisz na szyi, powinnaś wiedzieć. — tu przerwała, a Michael uważnie przyjrzała się perle miraculum smoka — Eh, no tak... Teraźniejsza edukacja to kpina. Pozwól, że opowiem ci historię o tym jak powstał świat...

Pierwszy był Chaos. Proste słowa, prawda? Chaos. Bożek zniszczenia, otchłani, pustki... Praktycznie wszystkiego, co możesz zaliczyć do chaosu. To właśnie on był pierwszy.
Przez wiele, wiele miliardów lat Chaos istniał. Istniał, trwał w nieskończoność. Lecz nagle, bez ostrzeżenia, Chaos się... skończył. Z Chaosu powstało życie, powstało kwami. Pierwsze na świecie kwami, kwami tworzenia. Nadało samemu sobie imię Tikki i stworzyło swój negatyw, kwami destrukcji.
Następnie, za jego namową, Tikki stworzyła kolejne kwami. Było ich coraz więcej i więcej, a im więcej ich było, tym większe stawały się różnice między nimi. W końcu zaczęły wybuchać konflikty.
Właśnie wtedy pierwsze kwami, nazwane potem kwami ze skrzyneczki Cudów, zadecydowały o stworzeniu Świata. Zebrały całą energię jaką mogły i stworzyły dla siebie bezpieczną przystań. Ziemię.
Wtedy powstali też ludzie. Stworzenia na wzór kwami, mniejsze, bardziej nieporadne i bardziej ułomne. Nadistoty zabawiały się nimi, obserwowały. A ludzie rośli i zdobywali coraz to większą inteligencję.
Przełom nastąpił gdy pewnego dnia ludzie odkryli Źródło. Miejsce, z którego Ziemia czerpała swoją magię, miejsce, w którym zgromadziła się energia kwami. Ludzie nie wiedzieli czym jest Źródło, jednak odkryli jego potęgę. Lecz razem z potęgą Źródła odkryli coś czego się nie spodziewali. Kwami.
W dzisiejszych czasach nikt nie wie jak tego dokonali, ale udało im się schwytać kwami, zachować ich esencję w miraculach. Miraculach stworzonych za pomocą płynu ze Źródła. Płynu Cudów. Ludzie wykorzystywali moce kwami w różnych celach. Do rozwoju, do nauki, do rozrywki... Pomysłów było wiele.
Po jakimś czasie zadecydowano o założeniu zakonu, który miał dbać o prawe wykorzystywanie miraculi. Został utworzony, tym samym rozpoczynając nową erę, naszą erę. Zakon zdobywał władze, aby w roku 461 naszej ery zniknąć z kart historii i ukryć przed światem całą wiedzę o miraculach. Ludzie zapomnieli o tej dziwnej mocy, a religie oparte na kwami zamienili w jedną znaną do dziś wiarę — wiarę chrześcijańską. Zniknęły posążki dziwnych stworzeń i kolorowe paciorki, którymi obwieszano drzewa, zniknęła radość i wolność wiary w moc kwami. Pojawiły się zamknięte kościoły, bogate w złoto i ozdoby ku czci Trójcy Świętej. Świat wchodził w ciemne czasy prześladowań religijnych.
Ostatnim bastionem sprzeciwiającym się Kościołowi była świątynia Źródła. Mnisi z Zakonu podczas swojego odejścia utracili do niej dostęp, zostawiając ją na pastwę chrześcijan. Kościół negował istnienie Źródła, jednak dopóki istniało, nie byli w stanie wyplenić wiary całkowicie. Dlatego postanowili zniszczyć Źródło. Wybrali cały Płyn Cudów, a fiolki pochowali po całym świecie. Do dnia dzisiejszego nie wiadomo co stało się ze wszystkimi. Z około dwustu fiolek odnaleziono jedynie trzy, w tym dwie w stanie nienadającym się do użytku.
Postanowiono ustanowić strażnika tego ostatniego ocalałego źródła energii kwami, aby ani Kościół, ani Zakon nie dorwali go w swoje ręce. Od ponad stu lat tym strażnikiem jestem ja.

Madeline zakończyła swoją opowieść i spojrzała na dziewczynę.
— Rozumiesz już dlaczego Fu chce mojej fiolki? Zapewne macie jakiś zatarg z Zakonem a jedynym co może ich przekonać jest fiolka!
Michael w milczeniu przypatrywała się strażniczce. Kobieta miała rację, życie Emilie było na jej łasce.
W tym momencie Mistrz Fu wreszcie postanowił się odezwać.
— Madeline, proszę... Od tego zależy życie niewinnej dziewczyny.
Strażniczka po raz pierwszy wydała się szczerze zainteresowana.
— Kim jest ta dziewczyna? Zakon tak drastycznie zmienił swoje zasady, że przyjmują kobiety? — przyjrzała się wyrazowi twarzy Fu — Nieee, to nie to... A więc... Och, już rozumiem! Ktoś użył mocy miraculi biedronki i kota! Faktycznie, piętnaście lat temu nastąpiła zmiana w mocy... Ale dlaczego dopiero
teraz chcecie coś z tym zrobić...? Nie! Nie ty! — zawołała gdy Mistrz otworzył usta, by zacząć mówić — Niech adeptka przemawia!
Michael spojrzała na nią ze zdziwieniem. Adeptka?!
— Ja... Moja siostra, ona... Ugh, nie wiem od czego zacząć. — wymamrotała — Sama nie do końca się w tym orientuję. Piętnaście lat temu, nastąpiły pewne... wydarzenia. Pewna kobieta wypowiedziała życzenie w skutek, którego moja matka miała nigdy nie zaznać szczęścia. Życzenie sprawiło jednak, że moja wówczas czteroletnia siostra została zabrana do Tybetańskiej Świątyni Zakonu, a moja matka od tamtego momentu jest nieszczęśliwa i oderwana od życia. Dwa dni temu Emilie pojawiła się w moim domu, prosząc o pomoc w uwolnieniu. Została złapana z powrotem, a według słów Mistrza za osiem dni, w dzień śniegu zostanie osądzona i... zabita... Nie wiem dlaczego Mistrz nas tu przyprowadził i w czym może pani pomóc, jednak najwyraźniej wierzy, że jest pani jedyną osobą która może tego dokonać. Jeśli jest pani w stanie uratować moją siostrę, to proszę, niech pani nam pomoże!
Madeline westchnęła ciężko.
— Rozumiem, że twoja potrzeba jest dla ciebie pilna, ale twoja siostra jest tylko jedną osobą, której śmierć nic nie zmieni... Niestety nie mogę ci pomóc. A teraz, proszę, wyjdź, zanim będę musiała wyprowadzić was siłą.
Mistrz Fu wstał i pociągnął Michael za ramię. Dziewczyna wstała i z pustką w oczach skinęła Madeline głową, w geście pożegnania, po czym wyszła w ślad za staruszkiem. Athos zamknęła oczy i pogłaskała kota leżącego na jej kolanach.
— Biedne dziecko... Szkoda że nie mogłam jej pomóc...
***
Michael stała na gorącej ulicy z zamkniętymi powiekami, spod których wypływały tłumione łzy.
— Przepraszam Emilie, przepraszam...
Mistrz Fu poklepał ją po dłoni w pocieszającym geście.
— Nie martw się, może jeszcze się uda... Do Tybetu pojedziemy i tak...
Michael skinęła głową i otarła łzy z oczu.
— Jeszcze się uda... — wyszeptała — Uda się...


~~~

Niespodzianka! Victoria żyje!

Mam nadzieję że ktoś jeszcze o mnie pamięta ;-;. W końcu nie było mnie jakieś półtorej roku. Obiecuje że na nowy rozdział nie będzie trzeba tyle czekać!

Tak przy okazji, jak podoba się nowa okładka?

Ściskam mocno,

Victoria

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 17, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Klątwa Ulotnego SzczęściaWhere stories live. Discover now