3.

169 10 8
                                    


Regulus Black

   Siedzieliśmy właśnie w Wielkiej Sali, a Dumbledore wypowiadała swoją coroczną przemowę. Odbyła się ceremonia, a potem kolacja.

   Nie miałem ochoty jeść, więc nalałem sobie czarnej kawy. Ból i drżenie rąk nadal mi nie przeszły. Barty i Evan rozmawiali o Quidditchu, ale nie za bardzo słuchałem. Mój wzrok powędrował, do pewnego czarnowłosego Gryfona. James Potter wydawał się jakiś przybity. Jego przyjaciele żywo o czymś dyskutowali, a on siedział oparty o rękę i grzebał w talerzu.

   Chyba poczuł na sobie czyjeś spojrzenie i podniósł głowę. Gdy nasze spojrzenia się spotkały, szybko wróciłem do picia mojego ulubionego napoju, udając że nic nie robiłem.

James Potter

  Siedziałem w Wielkiej Sali z moimi przyjaciółmi. Cała ta sytuacja z Regulusem trochę mnie przybiła.

  Widać, że nie jest z nim dobrze, ale Syriusz na to kompletnie gdzieś. Jestem na niego zły. Jak można traktować tak swojego młodszego brata?

   Dłubałem w swoim talerzu, gdy nagle poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Podniosłem głowę i ujrzałem szare tęczówki wpatrujące się we mnie.

   Kiedy Regulus zauważył, że ja również na niego patrzę, szybko odwrócił wzrok i zaczął pić swoją kawę. Zalały mnie rumieńce.

   Zauważyłem że Regulus nic nie jadł. Pił tylko tą swoją kawę. Już w poprzednich latach to zauważyłem, ale w tedy miałem trochę inne zdanie o nim. Kolejna rzecz która mnie martwi. Pewnie powinien powiedzieć to Syriuszowi, ale chyba wiadomo jak na to zareaguje. Najbezpieczniejszą opcją jest Remus, ale na razie nie będę mu zawracał głowy.

   Kiedy kolacja się skończyła, we czwórkę udaliśmy się do swojego dormitorium. Zająłem łóżko przy oknie i rzuciłem się na nie. Nie chciałem zasnąć, ale samo tak wyszło. No trudno. Rano się umyje.

Regulus Black

  Po kolacji miałem spotkanie prefektów i oczywiście z moim szczęściem, dzisiaj mam patrol.

   Zrezygnowany udałem się do swojego dormitorium, żeby się trochę ogarnąć. Pokój mam z Evanem i Bartym, więc jak wszedłem, siedzieli na łóżku i się obściskiwali. Kiedy mnie zobaczyli odsunęli się od siebie i spojrzeli na mnie z przerażeniem.

- Sory, nie chciałem przeszkadzać - powiedziałem sarkastycznie - Ale spokojnie za chwilę i tak muszę iść, więc macie sypialnie dla siebie.

- A gdzie się wybierasz? - zapytał Barty.

- Trafił mi się na dzisiaj patrol, więc przez całą noc będę na nogach - odpowiedziałem i wziąłem rzeczy na przebranie.

- Na pewno dasz radę? - zapytał zmartwiony Evan.

- Znasz mnie - wszedłem do łazienki i zakluczyłem się. Nadal drżały mi ręce i bolały mnie wszystkie mięśnie. Ból głowy minimalnie zmalazł, ale nadal nie dawał mi spokoju.

   Zdjąłem ubrania i spojrzałem na siebie w lustrze. Uda, brzuch i przedramiona pokrywały blizny oraz stare i nowe rany. Na moich barkach miałem dużo widocznych siniaków. Moja twarz wyglądała jeszcze gorzej niż rano. Ogólnie wyglądałem okropnie.

   Nie mogąc dłużej patrzeć w swoje odbicie, wszedłem pod prysznic i puściłem lodowatą wodę, żeby się trochę obudzić. Trzy kawy to za mało.

   Kiedy skończyłem, ubrałem się w czyste szaty, przypiąłem przypinkę prefektów, ogarnąłem delikatnie włosy i wyszedłem z łazienki. Evan i Barty siedzieli teraz każde na swoich łóżkach i przyglądało mi się.

- Jesteś na 100% pewien? - dopytywał mnie Rosier.

- Tak, jestem na 100% pewny - odpowiedziałem - Miłej nocy - nie czekając na nic więcej wyszedłem ze swojego pokoju, a potem z dormitorium.

  Dzisiaj patrol mam na 3 piętrze do godziny 4. Super. Zapowiada się ciekawa noc.

   Nie złapałem nikogo. Trudno się dziwić. Gdy wracałem do dormitorium, robiło się już jasno. Ledwo stałem na nogach, ale musiałem dojść do pokoju.

  Kiedy dotarłem na miejsce Evan i Barty leżeli wtuleni w siebie w łóżku Rosiera. Nie zawracając sobie głowy przebieraniem się rzuciłem się na swoje łóżko.

   Wiedziałem, że nie ma opcji żeby zasnął, ale poleżeć sobie mogę.

   Tak jak przypuszczałem, nie udało mi się zasnąć. Przez 2 godziny starałem się, wyłączyć wszystkie myśli, ale nie potrafiłem.

   Około 6:15 wstałem z łóżka i wziąłem rzeczy na przebranie. Wszedłem do łazienki, zakluczając się. Bez patrzenia w lustro, zdjąłem ubrania i wziąłem kolejny lodowaty prysznic, który miał mnie pobudzić. Nie podziałało, ale trudno.

   Uczesałam się, ubrałem, ale i tak wyglądałem koszmarnie. Podkradłem trochę podkładu od Evana i nałożyłem na twarz, żeby przykryć jeszcze bladszą cerę nisz wczoraj i ogromne wory pod oczami. Niestety z moimi przekrwionymi i podkrążonymi oczami nie da się nic zrobić.

   Niezadowolony z efektu, wyszedłem z łazienki. Evan i Barty już nie spali, ale leżeli i całowali się.

- Nie przeszkadzajcie sobie - zwróciłem się w ich stronę.

- O, Regulus. Cześć. Jak tam patrol? - zapytał mnie zaskoczony Barty.

- W porządku - odpowiedziałem i zacząłem pakować książki do torby.

- Która godzina? - zapytał zaspany Evan.

- Chyba około 6:40 - odpowiedziałem - Lepiej już się zbierajcie, jeżeli chcecie zdążyć na śniadanie - powiedziałem i udałem się w kierunku drzwi - Będę już w Wielkiej Sali. Do zobaczenia - wsadziłem różdżkę do kieszeni i wyszedłem.

   Nie udałem się jeszcze do Wielkiej Sali. Poszedłem na wieżę astronomiczną. Wyjąłem z torby mugolskie papierosy i odpaliłem jednego. Zaciągnąłem się. O tak. Brakowało mi tego. Wypaliłem jeszcze 3, a potem poszedłem do Wielkiej Sali.

   Siedziałem sobie spokojnie przy stole i popijałem czarną kawę. Nagle do stołu podszedł James Potter. Nic nie mówiąc usiadł na przeciwko mnie i zaczął jeść swoją kanapkę.

- Em, hej? - zacząłem zdziwiony.

- Cześć Regulus. Jak tam noc? - zapytał.

- W porządku, dziękuję - odpowiedziałem. Nikt już nic nie powiedział i trwaliśmy w niezręcznej ciszy dopóki nie przyszli moi przyjaciele.

   Kiedy byłem sam z Jamesem, widziałem kontem oka, że Syriusz morduje mnie wzrokiem. Mam nadzieję, że nic mu nie zrobi. Że mi nic nie zrobi.

Evan Rosier

   Wtulony w swojego chłopaka, myślałem o Regulusie. Wygląda jak żywy trup. Pewnie tak się też czuję, a my nie możemy nic zrobić. Zauważyłem, że praktycznie nic nigdy nie je. Było tak od zawsze, ale nigdy nie zwróciłem na to uwagi.

- Martwię się o Regulusa - powiedziałem.

- Ja też. Kiepsko wygląda - potwierdził Barty. Spojrzałem na niego i zmieniłe pozycję teraz leżąc na jego kolanach.

- Co możemy zrobić? - zapytałem.

- Nie wiem, ale chyba najlepiej będzie jak po prostu będziemy przy nim i będziemy go wspierać - odpowiedział Barty, na co pocałowałem go w usta.

- Chyba masz rację - mówiłem pomiędzy pocałunkami - Dobra dość musimy już się zbierać - przerwałem nasze obmacywanie i wstałem z łóżka. Barty spojrzał na mnie zły - No nie rób takiej miny. Złaź z mojego łóżka leniu.

    Oboje się ogarnęliśmy i udaliśmy się w ślady za naszym przyjacielem. Kiedy przekroczyliśmy próg Wielkiej Sali, zamurowało mnie. Regulus Black i James Potter jedzących, no może tylko James, razem śniadanie.

   Mimowolnie uśmiechąłem się na to i powoli podeszliśmy do nich.

// Siema. Wiem rozdział trochę nudny, no ale cóż. Wszystko będzie działo się powoli i postaram się, żeby każdy rozdział miał ponad 1000 słów. Dozobaczenia kochani ❤️
   Przepraszam za błędy. Jak wam się na razie podoba?

Krwista Czerń I Słoneczna BielWhere stories live. Discover now