8.

158 10 8
                                    


James Potter

    
      Od tej przełomowej imprezy minął tydzień. Reggie i Syriusz zaczęli spędzać więcej czasu razem. Niestety Regulus wcale nie wyglądał lepiej. Nawet gorzej. Bardzo się o niego martwiłem.

       Razem też spędzaliśmy więcej czasu. On przychodził do naszego dormitorium, a my do jego. Zbliżyliśmy się do jego przyjaciół i razem organizowaliśmy spotkania i imprezy.

       Był już koniec października. Bardzo szybko minęły mi te 2 miesiące, a naprawdę dużo one zmieniły.

       Teraz siedziałem w Wielkiej Sali, przy stole Gryfonów i jadłem obiad. Obok mnie siedział Syriusz i Remus, a na przeciwko Peter. Tak przy okazji między Remusem, a Syriuszem zaczyna się coś dziać, ale oboje się tego wypierali. Widziałem Evana i Bartyego przy stole Ślizgonów, ale nigdzie nie było Regulusa. Trochę się tym zaniepokoiłem.

- Syriusz - zacząłem. Spojrzał na mnie - Widziałeś gdzieś Regulusa?

Zastanowił się chwilę:

- Prawdę mówiąc, nie widziałem go od wczoraj - wydawał się równo zmartwiony co ja - Myślisz, że coś się z nim dzieje? - Bez wahania pokiwałem głową.

- Chodzimy go może poszukać? - Syriusz przytaknął i ruszyliśmy do wyjścia.

    W pośpiechu wyszliśmy z Wielkiej Sali i zaczęliśmy go szukać. Debile nie pomyśleliśmy, żeby zapytać jego przyjaciół czy go widzieli.

      Poszliśmy najpierw do jego dormitorium, ale nie było go tam. Potem do łazienki, też nic. Następnie udaliśmy się na wieżę astronomiczną i ten widok zapamiętam na całe życie. Na podłodze leżał nieprzytomny Regulus, a z jego brzucha i przedramion sączyła się krew.

- REGULUS! - krzyknąłem i podbiegłem do jego ciała. Syriusz również podszedł, ale zachował bardziej zimną krew niż ja i jakoś logicznie myślał. Ja za to krzyczałem i próbowałem go wybudzić. Syriusz bez słowa teleportował nas do skrzydła szpitalnego i zawołał pielęgniarkę.

- Proszę nam pomóc! Mój brat, on chyba umiera! - krzyknął spanikowany Syriusz. Pani Pomfry zaczęła szybko badać Regulusa i jej mina nie wróżyła nic dobrego.

- Chyba go nie przypilnowaliście - powiedziała nadal badając Regulusa - Jego stan jest krytyczny. Ma dużo głębokich ran, które za chwilę zszyje. Dużo blizn na całym ciele. Znowu jest skalnie wygłodzony I wymęczony. Występują u niego drgawki, a w jego krwi wyczuwam narkotyki. Przykro mi, ale nie wiem czy zdołam go uratować. Oddycha, ale w każdej chwili jego serce może się zatrzymać - gdy to powiedziała, z moich oczu poleciał strumień łez, podobnie jak u Syriusza - Moglibyście powiadomić jego przyjaciół, o jego stanie? Tak w razie czego - zapytała również na skraju płaczu.

        Byłem kompletnie załamany. Jeżeli Regulus... Nie on jest silny. Da radę. Ale dlaczego on to zrobił? Ja nic jej nie odpowiedziałem, więc Syriusz przytaknął i wyszedł z sali.

- Przykro mi - położyła rękę na moim ramieniu, a po chwili, zaczeła zajmować się Regulusem - James, musisz na razie wyjść. Dam tobie znać jak będziesz mógł do niego przyjść dobrze? - Niechętnie przytaknąłem - I James - odwróciłem się jeszcze w jej stronę - Regulus da radę. Jest silny. Myśl optymistycznie, przyda mu się to i tobie też.

- Dziękuję - powiedziałem tylko i wyszedłem. Byłem kompletnie załamany. Nie wyobrażam sobie życia bed osoby, którą kocham, a której tego nie zdążyłem powiedzieć. Ale nie mogę myśleć pesymistycznie. Wieżę w to, że Regulus da radę. Jest bardzo silny. I zrobi to.

      Nie wiem ile siedziałem na tym durnym krzesełku w poczekalni, ale w końcu Pani Pomfry wyszła. Spojrzała na mnie, a w jej wzroku było widać radość.

- I co z nim? - wstałem i do niej podszedłem.

- Musisz być z niego dumny. Jest naprawdę bardzo silny. Jego rany już się goją, a on powinien wybudzić się dzisiaj w nocy. Naprawdę nie wiem jak on to przetrwał, ale zrobił to - powiedziała radośnie. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a w oczach łzy szczęścia. Przytuliłem pielęgniarkę, na co ona się zaśmiała i poklepała mnie po plecach.

- Dziękuję - powiedziałem cicho i się odsunąłem.

- Nie dziękuj mnie, tylko jemu. On sam to zrobił, ja mu tylko zszyłam rany i już myślałam, że to koniec. Ale nie - również miała łzy w oczy - Możesz do niego wejść, jednak ostrzegam, wygląda jak martwy. To że przeżył nie znaczy, że jest dobrze - jej uśmiech zniknął podobnie jak mój - Przyjdę do niego za godzinę. Do zobaczenia - powiedziała i weszła do swojego gabinetu. Ja za to poszedłem do sali, gdzie leżał Regulus.

      Pani Pomfry miała rację. Regulus wyglądał jak martwy. W sumie taki się po prostu wydawał. Nawet jego ciało było lodowate. Nie wiem ile siły ma w sobie ten człowiek, ale przewyższa wszystkich których znam.

      Syriusz przyszedł po kilku minutach i jego twarz wyglądała jak moja. Wraz z Syriuszem przyszedł Remus, Peter, Evan, Barty i Pandora. Wszyscy mieli te same miny i wszyscy zdecydowali poczekać, aż Regulus się obudzić.

       Było około 2:40, a my nadal czekaliśmy. O dziwo nikt nie przysypiał, tylko cierpliwie czekaliśmy. Pani Pomfry przychodziła do nas co godzinę, sprawdzają Regulusa i pytając się nas czy czegoś potrzebujemy. Przez cały ten czas ja trzymałem jego prawą rękę, a Syriusz drugą.

        W pewnym momencie poczułem, jak Regulus ściska mocniej rękę, co oznaczało, że się wybudza. Syriusz chyba też to poczuł, bo popatrzył się na swojego brata z łzami w oczach.

         Powoli otworzył oczy i przeskanował wszystkich spojrzeniem. Zatrzymał się na mnie.

- James? - powiedział swoim słabym głosem. Na dźwięk jego słabego i przerażonego głosu, oczy ponownie mi się zaszkliły.

- Regulus... wreszcie się obudziłeś - wyszeptałem, ledwo powstrzymując wybuch płaczu. Zauważyłem, że po jego policzkach płynął łzy, a jego oczy przepełnione były bólem.

         Wszyscy patrzyliśmy na niego, ze współczuciem i zmartwieniem.

- ... Przepraszam... - wyszeptał łamiącym się głosem.

- Hej, hej, hej nie musisz za nic przepraszać - Uspokajał go Syriusz. Ja aktualnie przeżywałem walkę ze sobą, żeby się nie poryczeć.

     Ale nie dałem rady, kiedy to Regulus wybuchł płaczem. Dostał ataku paniki i ciągle powtarzał, że przeprasza. Cały drżał i trudno było mu złapać oddech.

- Hej Reggie - zaczęła Pandora. Jak jedna z niewielu nie wybuchła jeszcze płaczem - Spójrz na mnie - spojrzał na nią - Wdech i wydech. Skup się dobrze? Wdech i wydech - Regulus zaczął robić to, co mu mówiła.

       Po chwili w miarę się uspokoił. Taki widok łamał mi serce na milion kawałków.

       Regulus chwilę potem zasnął. Remus, Peter, Evan, Barty i Pandora, wrócili do pokoi. Syriusz siedział jeszcze przez godzinę, a potem również wyszedł. Tylko ja z nim zostałem. Spałem na tym chujowym krzesełku i wciąż trzymałem jego zimną, ale już nie lodowatą rękę.

       Dlaczego? Dlaczego tyle cierpienia, spotyka kogoś tak młodego i niewinnego?

// Siemka! Jak tam u was? Jak szkoła? U mnie jest tak, że po pierwszym dniu, już chcę wakacje. A wy?

Btw, jak podoba wam się ten rozdział? Powiem tak, pisałam go całkowicie na spontanie, więc nie wiem czy ma w ogóle sens. Dajcie znać w komentarzach. Kocham ❤️❤️ i do zobaczenia w następnym rozdziale, który nie wiem kiedy się pojawi.

Krwista Czerń I Słoneczna BielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz