Tom V, Rozdział 6. Pożegnanie.

131 13 0
                                    


꧁꧂

Port, późny wieczór

Tej nocy niebo było usłane tysiącami gwiazd, co zapowiadało spokojną noc. Kiedy dojechali na miejsce, im oczom ukazał się ogromny port. Wszechobecne światła odbijały się na tafli wody, tworząc impresjonistyczny pejzaż.

Setki ludzi tłumnie zbierało się przy zadokowanym promie. Jedni się pospieszali, inni śmiali i pili alkohol przed daleką podróżą na inny kontynent. Ładowane były ostatnie samochody oraz ciężkie bagaże. Jednym słowem było gwarnie jak w środku dnia na ulicach Nowego Jorku. Gdzieś w oddali dobiegały ich głosy śmiejących się dzieci, bawiące się harmonijką.

Lucy nie mogła oderwać wzroku od całej tej urokliwej scenerii. Prom, którym mieli płynąć, był imponujących rozmiarów. Przypominał jej niezatapialnego Titanica, który jak na ironię zniknął z radarów przeszło pięćdziesiąt lat temu. To był pierwszy raz, kiedy widziała taki statek na żywo.

— Jest naprawdę przepiękny — wyszeptała z lekko drżącymi wargami, a z jej ust ulatywała para. Ciągnąc za sobą walizkę, poczuła się nie tyle, co podekscytowana, ale i przejęta.

Nie chcieli się przepychać, a że do odpływu było jeszcze parę minut, stanęli na uboczu. Natsu zauważył, że pakując się w pośpiechu, dziewczyna zapomniała wziąć ze sobą kurtkę. Przymknął powieki i ściągnął swój płaszcz, który zarzucił jej na ramiona.

— Teraz lepiej? — zapytał cicho, z troską poprawiając jej kołnierzyk.

— Dziękuję — odpowiedziała wdzięcznie i uśmiechnęła się do niego. Dopiero teraz jej uwagę zwrócił pewien fakt. Natsu nie miał swojej walizki. — A gdzie twoje rzeczy? Zapomniałeś?

Dragneel wziął głęboki oddech, jakby obawiał się jej pytania. I to ją zaniepokoiło. Początkowy uśmiech zaczął przekształcać się w niepewność.

— Natsu? — powtórzyła, wyczekując jego odpowiedzi, jednak on cofnął się o dwa kroki. — Co ty robisz? Zaraz wyruszamy.

Nie mogła być przygotowana na to, co miała zaraz usłyszeć.

— Musisz mnie teraz uważnie posłuchać. Prom płynie docelowo do Francji. Gdy już tam dotrzesz, będzie na ciebie czekał mój zaufany człowiek, który zabierze cię do Włoch. Sofia o wszystkim wie, zaopiekuje się tobą — oznajmił półszeptem i zacisnął pięści. — Ja nie mogę z tobą płynąć.

Jego słowa odbiły się echem w jej głowie i na moment pozbawiły gruntu pod stopami. Nie dowierzając, wstrzymała powietrze i zastygła w bezruchu. Musiała się przesłyszeć, prawda? Z desperacją wymalowaną na twarzy szukała jakiejkolwiek odpowiedzi i wtedy natknęła się na oliwkowe spojrzenie. Były śmiertelnie poważne, a to spowodowało, że żołądek podszedł jej do gardła.

— Co? Przecież mieliśmy płynąć razem! Dlaczego tak nagle zmieniłeś zdanie?!

— Posłuchaj mnie Lucy... — zaczął łagodnie. — Od teraz wiele rzeczy się zmieni.

Przewidział, że nie będzie łatwo ją przekonać. Znów stanął tuż przed nią i zasłonił swoimi szerokimi plecami, tak jakby chciał ją przed czymś uchronić. Ułożył dłonie na jej ramionach i lekko zacisnął na nich palce.

— Ja... ja nie chcę! Nigdzie się bez ciebie nie wybieram! — przerwała, a on wyczuł, jak drży, lecz tym razem nie z zimna. — Nigdzie nie płynę, kiedy ty zostajesz tutaj!

— Lu... — Dalej próbował ją uspokoić.

Znała ten pełen smutku ton i zaczęła panikować. Wszystko inne przestało dla niej istnieć. Wchodzący na statek ludzie, personel odbierający bagaże, pożegnalne wiwaty. Teraz była tylko ona i on. Nic więcej.

Mężczyzna z tatuażem II [ZAKOŃCZONA]Where stories live. Discover now