Część 6

50 1 0
                                    

Sierpień wlókł się niemożliwie, spełniając wszystkie najgorsze obawy Dracona: nie mogli się pojedynkować, nie mogli używać zbyt intensywnych czarów, a on nie mógł ruszyć się dalej niż cztery kroki poza namiot. To, że mógł zrobić te cztery kroki od każdej ściany namiotu, a nie tylko od wejścia — jak zauważył Weasley — bynajmniej go nie pocieszało.

Najszybciej jak się dało, Draco zapytał Snape'a o Fideliusa, a ten potwierdził jego przypuszczenia, dodając zgryźliwie: Przecież pisałem ci, żebyś pamiętał o ograniczeniach. Draco powstrzymał się przed poinformowaniem go, że widocznie nie znał wszystkich.

Bezsennik też nie okazał się rozwiązaniem ich problemów: w parę dni po rozbiciu namiotu w Dartmoor spostrzegli pośród drzew samotną postać w długiej szacie, przechadzającą się w tę i z powrotem. Śmierciożerca nadszedł od strony campingu, aktualnie porzuconego — być może właściciel po mistrzostwach quidditcha uznał, że lepiej znaleźć bezpieczniejsze zajęcie; Draco był przekonany, że pewne rzeczy zostają w głowie, nawet jeśli ktoś wymaże wspomnienia o nich za pomocą Obliviate. A kiedy mężczyzna w czarnym płaszczu poszedł dalej, Draco pomyślał z irytacją, że jego obecność mogła mieć coś wspólnego z wykrzykiwanym przez Pottera „Dartmoor, las, za campingiem", choć nie śmiał mu tego insynuować.

Nie za wiele rozmawiali, bo Potter zupełnie stracił humor i stał się okropnie nieprzystępny. Jeszcze przez parę dni po przeprowadzce deportował się na Grimmauld Place, czasem z Weasleyem, częściej sam, ale z tych wypraw wracał w jeszcze gorszym humorze. Draco zgadywał, że po prostu nie przynosiły żadnego skutku: Shacklebolt musiał być zbyt zajęty pilnowaniem Azkabanu, żeby się z nim zobaczyć, a i McGonagall pewnie miała ciekawsze rzeczy do roboty. Ktoś nadal zostawiał im gazety, ale w „Proroku" od dawna nie pojawiło się nic ciekawego, a nieustanne wałkowanie sprawy ministra i uczniów Hogwartu stało się już tak nudne, że nikogo nie mogło interesować, co z kolei sugerowało, że w świecie dzieje się coś, od czego „Prorok" nieudolnie próbuje odwrócić uwagę.

Co to jednak mogło być — nie wiedzieli, a niewiedza fatalnie wpływała na nastroje Pottera. Po tygodniu czy dwóch chłopak w ogóle przestał się do nich odzywać, jeśli nie liczyć niezbędnych komunikatów. I chociaż stracił zainteresowanie wyprawami na Grimmauld Place 12, Draco widywał go coraz rzadziej, bo Potter spędzał dnie w sypialni, a nawet jeśli siedział w tak zwanym salonie, chował się za jakąś książką. Najgorsze zaś było to, że zaczął wychodzić poza sferę Fideliusa, co prawda w pelerynie niewidce, ale nie wydała się ona wystarczającym zabezpieczeniem przed kręcącymi się dookoła śmierciożercami, którzy sporadycznie pojawiali się w kolejnych lokalizacjach, zwykle dzień lub dwa po tym, jak rozbili nowe obozowisko.

— Czy on używa mojego bezsennika? — zapytał Draco Weasleya, kiedy znów zostali sami, bo Potter udał się do lasu, ignorując nadchodzącego z drugiej strony śmierciożercę.

— Tak, nastawia go codziennie wieczorem. Sprawdzam — odpowiedział rudzielec kategorycznie. — Ale wydaje mi się, że Voldemort może go atakować też w dzień, kiedy Harry nie śpi.

— Jak to: w dzień? — zdenerwował się Draco. To mu się w ogóle nie podobało, bo było znacznie bardziej niebezpieczne. — Przecież w dzień Potter ma kontrolę nad swoją głową, powinien umieć go wyrzucić z głowy, jeśli zna chociaż podstawy oklumencji!

— Nie sądzę, żeby się do tego przykładał. — Weasley zawahał się, jakby niepewny, czy chce zdradzić coś więcej, ale ostatecznie przełamał się. — Podejrzewam, że Harry celowo pozwala na to Voldemortowi, bo wierzy, że dzięki temu zdobędzie jakieś informacje.

— Tylko takie, jaki Czarny Pan zechce mu przekazać — warknął rozdrażniony Draco. — Czy on naprawdę jest taki głupi?

— Sam wiesz, jak to wygląda — odpowiedział Weasley, zadziwiając Draco, który dopiero po chwili zorientował się, że ta wypowiedź nie odnosiła się do jego pytania. — Nie mamy żadnych wiadomości, nie możemy się z nikim swobodnie kontaktować, zresztą nikt nie wie, co planuje Voldemort, poza Voldemortem. Więc jeśli jest okazja się czegoś dowiedzieć, to Harry chce ją wykorzystać — zakończył, a smętny ton, niewspółgrający z wyrozumiałymi słowami, podpowiedział Draconowi, że Weasley wcale nie jest z tego stanu rzeczy zadowolony.

Naprzeciwko. Intermedium || dramione ||  ZAKOŃCZONEWhere stories live. Discover now