Początek nowego życia

4.7K 87 115
                                    


Wstałam dziś wcześnie rano. Mój budzik niebezpieczne dawał o sobie znać leniwie wyszłam z łóżka była godzina 5:45 no nic, moja mama oraz babcia spały nie dziwię im się było dość wcześnie. Ogarnęłam się i równo po 6:00 poszłam pobiegać. Biegłam ponad 20 km w pewnej chwili postanowiłam się zatrzymać. Towarzyszyło mi uczucie. Niebezpieczne uczucie. Czułam się obserwowana wsłuchać się w otoczenie, równocześnie uspokoić też bicie swojego serca po biegu. Kątem oka zauważyłam ruch w krzakach. Zwierzę? Mało prawdopodobne, człowiek? O wiele bardziej, osoba która chce mnie zabić? Prawidłowa odpowiedź. Napastnik miał pistolet, czy nóż? Jeżeli pistolet byłam w dupie, jeżeli nóż to już lepiej zaczęłam biec dalej. Ktoś się zbliżał zaczęłam udawać, że wiąże buta w rzeczywistości wyciągnęłam pistolet (tak każdy normalny człowiek nosi pistolet w bucie na wszelki wypadek, a co was to dziwi?) Wyciągnęłam go przed siebie. Mój ulubiony czarny Glock 17 z krótką rączką. Mój napastnik również celował do mnie z broni. Nie przejęłam się (choć powinnam) szybki unik i z lufy wydobył się wystrzał napastnik padł martwy. Jakby nigdy nic schowałam broń do buta i wykonałam szybki telefon

– Matt jesteś tam?

– Jestem szefie

– słuchaj okolice miasta Shefield zabiłam człowieka. Zrobiłam dramatyczną pauzę. Wiesz to wcale nie tak, że zaczęłam pierwsza. Usuń nagrania z kamer „po dobroci" jasne?

– Pewnie.

Rozłączyłam się. Zaraz. Pewnie nie wiecie, o co chodzi? Otóż jestem szefową dość dużej mafii jestem obrzydliwie bogata, lecz kryję swoją tożsamość jak superbohaterka co nie? Uśmiechnęłam się pod nosem. Tak ja zwyczajna Hallie Monet, 13-latka i szefowa najniebezpieczniejszej mafii. Brzmi ironicznie Historię jak to się wydarzyło poznacie może kiedyś. Nie teraz. Kolejny telefon

– Stephan, po co zawracasz mi dupę?

– Szefie pańska matka i babcia miały wypadek obie nie żyją.

Kurwa.

– Kto To Zrobił?

– Pijany kierowca dokładnie Mich Schumacher

– zrób co trzeba

Stephan wszyscy zaufani ludzie na zebranie w Bristolu TERAZ.

– Tak jest – rozłączył się.

***

– Czego wy nie rozumiecie debile?! – ryknęłam wściekle – straciłam rodzinę i trafię do domu dziecka co z naszą organizacją?!?

Wpadł do nas Matt

– Szefie mam ważną informację

– Mów – zażądałam

– Vincent Monet

– tego debila jeszcze brakowało co znowu?

– Okazało się, że to twój brat i zostanie twoim opiekunem prawnym do tego jeszcze masz 4 braci Williama, Dylana, Shana oraz Tony'ego do tego opieka społeczna i policja przyjadą pod twój dom za pół godziny chyba powinnaś tam być.

– Koniec zebrania! Czekajcie na mój telefon. – krzyknęłam

– no dobra Matt idziemy spotkać się z moją rodzinką.

– Jestem ciekawy jak to możliwe, że Vincent chce być twoim opiekunem prawnym czyżby jest tak dobry? Zapytał mój doradca

– jak to co. Przez mojego kochanego tatusia Came dana Moneta.

– On nie żyje

– uwierz mi sfałszować śmierć jest bardzo łatwo.

***

Rodzina Monet - FanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz