Zwrot akcji

2.2K 53 92
                                    

Kurwa.

– Matt wszystko dobrze? – spytałam z bólem w głosie. Dostałam mocno w brzuch blachą oraz w głowę do tego nieprzyjemny ból w lewej ręce dawał o sobie znać.

– Mi nic nie jest, ale z tobą gorzej – powiedział, że strachem w głosie.

– Matt... słuchaj, wjedź autem w krzaki by nie rzucało się w oczy lub jak się da odjedź nim nie mogą nas nakryć. Ja wyjdę, wytrzymam jakoś.

– To nie jest dobry pomysł, czekaj.

– Matt. To rozkaz – powiedziałam z bólem w głosie.

Matt nie odezwał się pomógł mi wyjść i położył mnie na pasie awaryjnym sam odjechał. Ból był nie do zniesienia zaczęłam kaszleć. Kaszleć krwią. Nie było dobrze, z każdą sekundą wykrwawiałam się coraz bardziej. Matt może miał rację, przynajmniej on jest bezpieczny. Później była tylko ciemność, a ja w końcu mogłam odetchnąć.

Pov Dylan

Kurwa Hallie uciekła nie ma z nią kontaktu i co teraz.

– Shane, Tony dzwonię do Vincenta. – powiedziałem.

Kurwa to jednak nasza siostra nie chcę by coś jej się stało.

Odebrał.

– Dylan, co jest takiego ważnego, że do mnie dzwonisz? Pracuję. – powiedział lodowato z nutką ironii w głosie jeszcze brakuje szczypty soli i soku z cytryny kurwa.

– Noo. Yhh Hallie, tak jakby uciekła.

– CO?! – warknął Vincent. O kurwa Vincent się wkurzył.

– No...

– Dylan, mieliście mieć ją na oku. Jak wam uciekła? – spytał z grozą w głosie.

– No nie moja wina, że umie się bronić i szybko biegać.

– Bronić przed czym?

Kurwa. Wpadłem.

– Noo yyy powiem ci w domu teraz trzeba poszukać Hallie.

– Czekaj wyślę kilka oddziałów policyjnych zaraz ją znajdą. Musiała zostawić telefon w szkole, ponieważ nadajnik, który jej zamontowałem do telefonu nadal jest w tym samym miejscu.

Rozłączył się.

Pov Vincent

Boże, moja siostra uciekła jestem świetnym opiekunem i bratem, wiele osób czyha na jej życie. Zadzwoniłem do kilku jednostek po 10 minutach w końcu się odezwali.

– Panie Monet. Mamy ją. – powiedział jeden policjant

– Dobrze w takim razie przywieźcie ją do mnie. – powiedziałem ze spokojem.

– Panie Monet, ale mamy problem, Panna Monet jest ranna, i to poważnie, jej stan oceniam na krytyczny wysłaliśmy już karetkę.

Kurwa, kurwa, kurwa moja siostra jest ranna, a co kurwa jak coś jej się stanie boże. Vincent nie trać kontroli.

– Wyślijcie mi lokalizację natychmiast – powiedziałem stanowczym tonem.

– Już się robi.

Dostałem lokalizację, to kawałek drogi stąd boże mam nadzieję, że Hallie wytrzyma. Zadzwoniłem do Dylana.

– I co z Hallie? – spytał.

– Dylan wysyłam lokalizację. Hallie jest ranna

– CO KURWA?! HALLIE RANNA? – krzyczał do słuchawki

– Dylan słownictwo. – wzdychnąłem zrezygnowany.

Chwilę później jechałem na miejsce, gdy dotarłem na miejsce prawie dostałbym zawału. Hallie leżała blada na asfalcie z głębokimi ranami i grymasem bólu na twarzy, wokoło była duża plama krwi, a policjanci? Stali i się kurwa patrzyli. Vincent spokojnie.

– Hallie? W porządku? – spytałem. Brak odpowiedzi. Chwilkę później przyjechał Will, Shane i Tony

– Vincent boże co z nią? – zapytał z paniką w głosie Will.

– Vincent, karetka się spóźni jest korek, a kierowcy nie robią korytarza życia został wysłany patrol policji, ale nie wiemy, czy to przyspieszy dojazd. – powiedział Shane – I KURWA VINCE CO Z NIĄ.

– JA PIERDOLĘ VINCET ZRÓB COŚ. – krzyczał Dylan.

Sprawdziłem puls. Nie było. Oddech nie było... serce... nie biło...

– boże... Hallie – powiedziałem słabo

– VINCET CO Z NIĄ?!!!?! – krzyknęli chórem

– Hallie... Ona nie oddycha o-ona nie ma p-pulsu o-ona ch-chyba nie ż-żyje. – język mi się plątał złapałem ją za rękę, Will kurczowo się do niej przytulił, Dylan zaczął krzyczeć, Shane płakał, a Tony wydawał się nieobecny. Jak za mgłą słyszałem syreny i widziałem, jak reanimują Hallie, dlaczego nie pomyślałem, żeby ją reanimować? Może policjanci, dlatego nic nie robili... jesteśmy za późno... Hallie jest tu dopiero 1 dzień nie zorientowałem się, kiedy po moich policzkach spływały łzy, a moje dłonie się trzęsły jak to możliwe, że znam ją dopiero jeden dzień, a ją pokochałem? Tak jak reszta braci...

* W szpitalu*

Lekarze dawno nie wychodzili z sali operacyjnej nie wiemy, co się dzieje, Dylan błagał wszystkich, którzy mieli wstęp na salę by uratowali Hallie obiecywał miliony, Ja wykonałem wiele telefonów przesłałem najlepszych lekarzy by jej pomogli, bliźniacy nerwowo chodzili po korytarzu, a Will płakał.

Po chwili wyszedł lekarz z sali operacyjnej.

– Robiliśmy co w naszej mocy, pacjentka niestety zmarła.

Zemdlałem.

Pov Will

Jezus moja malutka siostrzyczka umarła, mój świat się zawalił, boże Vincent i Dylan zemdleli... a bliźniacy płakali a ja... chciałem umrzeć.

Ogólna narracja:

Bliźniacy płakali, Vincent, Will i Dylan dostali leki uspokajające a Hallie przewieźli do chłodni a tam zdarzyło się coś co nie miało prawa się wydarzyć.

Pov Hallie.

Japierdziele.



Rodzina Monet - FanficOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz