konfliktowa lokatorka . 02

19 7 9
                                    


Rozdział 02 . Konfliktowa lokatorka

ㅤㅤㅤOliwia lubiła wtapiać się w tłum. Cieszyło ją unikanie spojrzeń ciekawskich osób, odrzucanie połączeń od natarczywych znajomych czy chociażby celowe znikanie. Poświęcała swój wolny czas tylko dla siebie i właściwie to w pewien sposób ją radowało. Wrona przestała marzyć o przyszłości, stanęła w miejscu, wyklinając wydarzenia z przeszłości, które skutecznie ją zatrzymywały. Chciała ponownie uciec z niezbyt urokliwej stolicy, miasto to aż dusiło niechcianymi wspomnieniami. Na jej nieszczęście czas przestał pędzić do przodu i wcale nie chciał kontynuować tej wędrówki.

Metalowe drzwi sklepu trzasnęły za nią donośnie, a powiem zimnego wiatru uderzył w jej twarz. Dokładnie tak jakoby chciał wybudzić ją ze snu, w którym trwała od pewnego czasu. Brunetka nie zastanawiała się, ile czasu spędziła w tym pomieszczeniu. Nawet nie spojrzała na wyświetlacz telefonu w wolnej chwili, o oczekiwaniu na wiadomość też dawno zapomniała. Dziesięć minut? A może dwadzieścia? Doprawdy nie potrafiła tego dokładnie określić, wydawało się to być wiecznością. Właściwie poruszała się po sklepie jak w transie, złapała zwykłą butelkę wody i poprosiła o herbatę, która miała odwrócić jej uwagę od niezwyczajnego zimna oraz natarczywego wracania do niechcianych wspomnień. Nienawidziła cienia, który wlókł się za nią i przypominał o każdej złej decyzji czy niewygodnym słowie. Lecz jak miała się od niego uwolnić?

Wiatr z pewną agresją rozwiewał jej krótkie włosy i z każdą coraz bardziej dłużąca się chwilą na zewnątrz wydawał się jeszcze bardziej zaborczy i wściekły. Wrona powoli zaczynała żałować, iż nałożyła na siebie jedynie cienki płaszcz. A gruby szal w kolorze ciemnej czekolady został w domu, zapomniany jak wiele innych rzeczy. Zagryzła wargę, rozglądając się wokoło raz jeszcze, zapewne, aby się upewnić, iż nie tylko ona uznawała tej pogody za szpetną. W końcu od rana niemiłosiernie wiało, a chmury nadzwyczaj ciemne i brudnawe zwiastowały salwy deszczu. Kto chciałby spacerować w takich warunkach? Nawet skrzypiące drzewa zdawały się chować przed tym silnym żywiołem.

Oliwia w tamtym momencie marzyła tylko o zajęciu swojego miejsca w pustym mieszkaniu. Chciała zasiąść na parapecie lub usadowić się na fotelu w salonie i podziwiać panoramę miasta. Przyglądanie się mrugającym światłom oraz nielicznym samochodom przecinającym czarną ulicę uspakajało ją. Często tam zasypiała, gdy powieki robiły się zbyt ciężkie, a ona zbyt zmęczona. Oczywiście nie było to niczym produktywnym, jednak sprawiało jej to przyjemność. Tak po prostu.

Jeszcze na samym początku spędzała te chwile z ołówkiem w ręce i dość sponiewieranym zeszytem na kolanach. W spokoju oddychając cicho, kreśliła pojedyncze linie na papierze. Z dziwnym zacięciem i precyzją. Jej przyjaciółka była wręcz pewna, że Wrona odlicza minuty, może liczy przejeżdżające samochody... Po dłuższym przyglądaniu się zaabsorbowanej brunetce, dostrzegła nad wyraz znajome otaczające ich blok czy budynki. Aż nagle Oliwia przestała rysować, a jej głównym zainteresowaniem było tępe wpatrywanie się w panoramę stolicy.

Ale Wrona nie odeszła od pasji całkowicie, czasem pracowała po kryjomu w zaciszu nocy. Z lekkim uśmiechem podziwiała tak znajomy obraz. Zdarzało się jej nawet zostawiać swoje prace w różnych zakamarkach podczas jej samotnych spacerów. Brunetka żyła powoli. Wdychając spaliny tak znienawidzonego miasta, nie miała nawet pojęcia, że mimo przeciwności losu gna do przodu. W końcu nie dało się przecież stać w miejscu, gdy dni powoli mijały, a wiosna przeistaczała się w lato, później jesień i zimę.

Po krótkim namyśle wreszcie ruszyła w stronę mieszkania. Z jeszcze cięższymi myślami i coraz to większymi oczekiwaniami. Miała nadzieję, że tam znajdzie poszukiwaną ciszę i pustkę, o której wręcz marzyła w tamtym momencie. Już wyobrażała sobie jak zasiada w swoim fotelu, cicho oddycha i rozmyśla. A jeśli salon będzie okupowany przez jej współlokatorkę, uda się do swojej sypialni. Nie będzie zła, nawet nie westchnie dramatycznie jak to miała w zwyczaju. Zamknie za sobą drzwi i już. Przestały wchodzić sobie w drogę, dla dobra ich obu.

IT COULD BE FATAL ⭑ original storyTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon