#2

158 5 9
                                    

(Sanemi) Iguro! Zrób coś z raną zajmiemy się demonem!
(Obanai) Dam radę, walczymy dalej.

Dwójce chłopaków nie podobał się ten pomysł bo widzieli że chłopak zaraz padnie z wyczerpania.

(Sanemi) Idźcie szukać głownego ciała ja sobie z nimi poradzę!

Dwójka czarnowłosych pobiegli w las szukając go. Niższemu chłopakowi zakręciło się w głowie ale nie zatrzymywał się
(Giyuu) Wszystko okej? Może lepiej zostań tu, my się nimi zajmiemy.
(Obanai) Dam radę, już mówiłem.

Skończyli dyskusję i szukali dalej demona.

(Giyuu) Chyba tam coś jest.

Pobiegli w jego stronę i zobaczyli małego demona. Bardzo małego. Od razu próbowali ściąć mu głowę lecz sam Giyuu lub Iguro nie dawali rady więc musieli spróbować połączyć siły. Kiedy byli już kilka milimetrów od ścięcia mu głowy zaatakował ich drewniany smok.
Giyuu został mocno odepchnięty i praktycznie tracił przytomność.

(Giyuu) *Myśli* Iguro ma głęboką ranę na brzuchu i walczy a ty delikatnie uderzyłeś się w głowę i już mdlejesz, brawo ty. Nie mogę zostawić go samego na tego demona bo przegra a nie wiem kiedy Sanemi tu będzie. Damn.

(Obanai) Cholera, Tomioka. No nie jest odpowiedni moment na sen.
(Giyuu)  Nie mam nad tym kurwa kontroli.

Pov Iguro

Zanim się obejrzałem Giyuu leżał już nieprzytomny przy drzewie a mnie atakował drewniany smok. Dawałem z  nim NARAZIE radę ale potrzebuje tu Sanemiego.
Fuck.
Zaraz sam padnę i koniec.
Nie. Wytrzymam do końca misji, potem mogę zdychać. Nie chwila, to wciąż nie jest odpowiedni moment na śmierć.
Próbowałem ściąć demonów głowę lecz było ciężko przez tego smoka. Już nawet nie wiedziałem na czym się bardziej skupiać.
Powiedzieć, że typ ma rozbrojenie jaźni to za mało. Ile ich tam jest? Z 6? Nie wiem ale coś koło tego.
Demon przypominał dziecko lecz walczył całkiem dobrze. Jakby nie tamte demony i ta rana to już bym ściął mu głowę. Gdzie jest Sanemi? Dalej walczy z tamtymi?
Po chwili walki przebiegł białowłosy.
(Sanemi) Iguro! Trzymasz się?
(Obanai) Tsa. Chyba, Tomioka tam jest jakby co *pokazuje palcem na drzewo przy którym leżał chłopak*
(Sanemi) Co mu jest?
(Obanai) Ten pieprzony smok go zaatakował niespodziewanie i zasnął po chwili.
(Sanemi) A ty? Jak dużo krwi straciłeś?
(Obanai) Za dużo ale dam radę.
(Sanemi) Ryzykowne jest dalej walczyć, idź może do Giyuu i zobacz czy jest okej.
(Obanai) Nie da się zabić go w pojedynkę, jeden walczy ze smokiem żeby nie przeszkadzał gdy drugi będzie próbował ściąć mu łeb.
(Sanemi) Ty zajmij się smokiem a ja to drugie
(Obanai) *Pokiwał głowa i atakował smoka tnąc go ciągle mieczem*

Skip time
Bo jestem leniem TwT

Ścieliśny demonowi głowę, Giyuu chyba już się obudził ale u mnie nie było "Okej" jak ciągle im mówiłem. Ledwo szedłem przez las, ciągle kręciło mi się w głowię. Wiem że powinienem im powiedzieć ale Sanemi niesie Tomioke a zaraz będziemy.
(10 godzin)
Dam radę. Pójdę do Kocho jak wrócimy.
(Sanemi) Ej wszystko okej? Wyglądasz na pół przytomnego.
(Obanai) Średnio ale zaraz będziemy.

Sanemi pokiwał głową bo i tak nie miałby co zrobić. Chyba też nie jest najlepszy z gegry. Lub matmy. Nie ważne.

___________________________________________

Szykujcie mi pogrzeb ;~

Papa

•°𝙏𝙝𝙚 𝙇𝙤𝙫𝙚 𝙊𝙛 𝙈𝙮 𝙇𝙞𝙫𝙚°•Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum