Rozdział 1 Walka o przetrwanie

31 10 2
                                    

                     🔪Nadin 🔪

  Ostatnie godziny były dla mnie emocjonalnym rollercoasterem. Pierwszy raz strzeliłam do człowieka i pierwszy raz zabiłam. Czy czuję się z tym źle? Absolutnie nie, ponieważ zagrażał mojemu i Maxowi życiu. Poczułam coś, co kazało mi walczyć o przetrwanie. Nie czuję się przez to złym człowiekiem, chciałam tylko przeżyć.
    Ojciec dokończył, to co zaczęłam. W mediach kompletna cisza o tym. Nikt nie odważył się pisnąć słowa o tym co właściwie się wydarzyło. Do tej pory szukamy informacji, kim byli ci ludzie i czego chcieli. Tata chce obgadać ze mną jeszcze sprawę ochrony. Jednak ja znam już odpowiedź. Nie chcę żadnego ogona, który będzie opowiadał moim rodzicą, co robię po szkole.
    Chcąc odpocząć wychodzę na miasto, aby spotkać się z moją najlepszą przyjaciółką.
   Caroline  jest ze mną od najmłodszych lat dzieciństwa. Ta dziewczyna otacza się w tym samym świecie. Jej rodzice pracują wspólnie z moją mamą dla Różowych Panter. Jej jedynej mogę całkowicie ufać. Jest częścią mojej rodziny, która sama wybrałam.
   Nowy Orlean jest dla mnie jak dżungla. Dość tajemniczy, magiczny i tłoczny. Jednak tutaj czuję się jak w domu.
   Spaceruję po French Quarter, gdzie czekam na spóźnioną dziewczynę. Nie lubię, jak ktoś się spóźnia.
   Wchodzę do Pere Antonine, gdzie mają najlepsze jedzenie. Jestem uzależniona od ich dań. Kocham krewetki, a tutaj są najlepsze.

— Cześć Nadin, dla ciebie jak zawsze krewetki? A gdzie twoja przyjaciółka? — Starsza kobieta zapisuje moje zamówienie w notesie.

— Jak zawsze się spóźnia. Dla niej makaron z waszym najlepszym sosem. — Uśmiecham się do kobiety.

   Ta starsza kobieta to pani Jones, która od lat prowadzi ten lokal. Kiedy rodzice byli mali to również do niej przychodzili. Kobieta ma serce do gotowania.
    Przeglądam instagrama i czuję, jak ktoś łapie mnie za ramię.

— Dziwne, że ojciec jeszcze cię puścił na miasto. Wieści szybko się rozchodzą po całej rodzinie. — Czarnowłosa bawi się swoimi lokami.

— Byłby chory, jakby mnie puścił bez niczego. — Pokazuję na telefon.

—Śledzi każdy mój ruch. Już mi oznajmił, że przyjedzie po nas. — Wywracam oczami.

— Ojcowie tak mają, że się martwią o dzieci. A ogólnie  jak chcesz spędzić ostatnie wakacje  przed rozpoczęciem ostatniego roku szkoły? — Poprawia okulary, aby jej nie spadły.

  Tak przede mną ostatnie wakacje.   Jednak ja nie chcę robić nic specjalnego. Jeszcze dodatkowo mam urodziny. Nigdy nie lubiłam robić imprez. Wolałam gdzieś pojechać niż słuchać głośno muzyki i tańczyć. To zupełnie nie moje klimaty.

— Chciałabym pojechać na te parę dni z rodzicami gdzieś, aby uczcić urodziny. Tylko tyle mi się marzy. A ty coś szykujesz? — Badawczo patrzę na dziewczynę.

—  Na razie muszę wszystko przemyśleć. Jeszcze nie wiem. — Jej uśmiech coś ukrywa.

   Rozglądam się po sali  widzę kobietę, która wciąż się nam przygląda. Staram się nie zdradzić, że wiem o tym, że jestem obserwowana. Od razu mam wrażenie, że jest to związane z tym wypadkiem. Cholera… Nie mam nawet czym się bronić, jeśli do czegoś dojdzie. Przełykam dość głośno ślinę, bo aż słyszy to moja przyjaciółka.

— Coś się stało? Nagle zbladłaś. — Rozgląda się po sali I szuka punktu, na który jeszcze przed chwilą patrzałam.

— Wszystko gra, zadzwonię już po ojca. Zapomniałam, że muszę pomóc mamie w sklepie. — Speszona szybko wybieram numer do ojca.

— Znam cię na tyle, że wiem,że coś się dzieje! — Zdenerwowana marszczy czoło i krzyczy na mnie.

— Bo ty zawsze wiesz najlepiej! Muszę zadzwonić. Nie ruszaj się z krzesła, aż ktoś nie przyjedzie po nas! — Warczę na dziewczynę.

Mów mi Nadin Where stories live. Discover now