VII

102 13 14
                                    

1

Od tamtego momentu znowu zaczęliśmy z Bakugō potajemnie się spotykać i czasami myślę, że moje związki muszą przynosić pecha, bo niecałe trzy tygodnie później most upadł. Falling down.

Tak wyglądało życie bohatera podczas wojny. Poczucie stabilności było tylko chwilowe. Albo nas atakowano, albo to my atakowaliśmy. I później sprzątaliśmy. Ciała poległych, gruzy i jeszcze więcej ciał poległych. Nawet w pozornie bezpiecznych miejscach nie było się tak do końca bezpiecznym.

Wystarczyło tylko by do wioski wraz z nową grupą bohaterów przedostał się zdrajca i zabił Akiego - bohatera, który wznosił ochronną barierę nad wioską - i wszystko w jej obrębie musiało zostać zniszczone. Cała wioska miała w ciągu najbliższych minut zostać wysadzona powietrze. Wszystkie badania zostały zgrane do czarnej skrzynki i za cenę życia nie wolno było pozwolić, aby dane dostały się w ręce wroga. Musieliśmy ją i profesorów (sztuk pięć) dostarczyć do stolicy i czekać na dalsze rozkazy.

W takiej sytuacji miałem wytyczne, by zostawić wszystko i udać się do ciężarówki, która miała nas wywieść. Miałem nadzieję, że Bakugo znajdował się już wewnątrz niej, bo nigdzie nie potrafiłem go dostrzec, byłem zbyt rozkojarzony. W oddali widziałem jak Monoma stał na środku placu i obserwował krzątających się w panice ludzi. Jego spokój był dziwnie nie na miejscu. Kolejny raz wyglądał jak starzec w ciele młodego człowieka, który splątuje ręce na plecach i lustruje krajobraz przed nim. Przebiegłem obok niego. Usłyszałem jak nostalgicznie nucił pod nosem kołysankę.

London Bridge is falling down, falling down, falling down.

Coś mi tutaj nie pasowało. I nagle zatrzymałem się. W mojej głowie kliknęło. Obróciłem się.

– Ty nie wracasz z nami. – Bardziej stwierdziłem niż spytałem.

Monoma spojrzał na mnie z politowaniem.

– A czy ja ci wyglądam na dowódcę tylko na papierku, Midoriya? Ktoś musi tych zasrańców zwabić na plac i w odpowiednim momencie nacisnąć przycisk. Dopilnuje by nie został z nich nawet pył.

Zaniemówiłem. Spodziewałem się, że Monoma pierwszy będzie siedział w przyczepie - jak wielu tych ważnych ludzi, którzy w obliczu zagrożenia okazywali się zwykłymi tchórzami. Tymczasem ten zepsuty człowiek zachowywał się jak bohater. W tych najważniejszych chwilach, z których po wojnie domowej będzie rozliczany, zachowywał się wręcz wzorowo, świecił przykładem. Nikt nie rozliczy go z tego, że był chujowym człowiekiem. Monoma Neito. Bohater, który ocalił innych kosztem własnego życia. Z tego będzie rozliczany - że na sam koniec zachował się jak bohater.

– Nienawidzę cię przez to jeszcze bardziej – powiedziałem szczerze.

Uśmiechnął się dumnie.

– To zawsze jakieś płomienne uczucie – skwitował i zanurzył rękę w płaszczu. Wyciągnął z niej pistolet. Złapał moją rękę i położył go na dłoni.

– Masz. Mi już się nie przyda.

Nie wiedziałem co powinienem powiedzieć. Patrzyłem się oniemiały na broń w swojej ręce i znowu czułem, że wszystko było nie tak.

– Jak zginęła?

Mój wzrok ponownie skupił się na nim.

– Kendo – sprecyzował. – Podobno widziałeś jej śmierć.

Pytanie zadał mimochodem, ale ciężko było ukryć akurat to - Monoma się bał. Bał się. Mogłem opisać śmierć dziewczyny na wiele różnych sposób, ale wybrałem ten, który najbardziej chciał usłyszeć.

Falling down | BakuDekuWhere stories live. Discover now