Co ty tu robisz?

348 13 8
                                    

                   TW! ATAK PANIKI

Charles


- Nie

- Na którą konkretnie część tego pomysłu się nie zgadzasz? - Spytał Francuz popijając kawę

- Każdą. Nie ide na żadne narty. Nie wjade nawet wyciągiem i nie, nie pojade tylko po to byś nie był tam sam. Wybij to sobie z głowy. - zaczynał wytrącać mnie z równowagi. Wiedział, że ostatnio (3 lata) nie mam ochoty na jakikolwiek sport zimowy.

- Charles prooooszę, odkąd nie masz kontaktu z ma...

- Nie kończ i nawet mi o nim nie wspominaj. Nie lubie sportów zimowych i tyle koniec. - Jeszcze chwila i wypowiedział by jego imie mimo, że wiedział jak na mnie działa.
Z Holendrem nie mam kontaktu (poza F1) od trzech lat. Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi i większość przerwy zimowej spędzaliśmy razem próbując różnych sportów zimowych, od łyżew, przez hokej na lodzie, na nartach kończąc. Od tamtej pory nie robiłem żadnej z tych rzeczy ani razu mimo, że Pierre wiele razy mnie namawiał.

- Jak zwykle naburmuszony Francuz. - mruknął Gasly pod nosem myśląc, że nie słyszę.

- Monakijczyk przyjacielu. - poprawiłem go wstając od stołu. Czy tak ciężko było zapamiętać?! Najgorsze jest to, że myślał, że mnie tak podpuści, oj jak strasznie się mylił. - Jak coś będę u siebie, miłej zabawy.

- Leclerc stój. - złapał mnie za ramię i odwrócił w swoją stronę. - Wiem, że to dla ciebie trudne, ale nie możesz pozwolić mu żeby cały czas decydował za ciebie. - może i było w tym trochę racji, ale jednak narty to chyba za dużo jak na początek. Nie mogły być sanki? albo łyżwy? - Popatrz na mnie hej. - Lekko mną potrząsnął i poczułem jak zaczynają mi łzawić oczy. - Jestem tu pamiętaj, jeśli dostałbyś kolejnego ataku to wracamy, jeśli poczujesz się nie komfortowo to wracamy zrozumiano?

- Niech ci będz...

- DZIĘKUJĘ!!!! Widzimy się za pół godziny na parkingu! - I zostałem sam.

Max

- Narty. - Otworzyłem oczy i gdy zorientowałem się jaką niespodziankę wymyślił Lando chciałem zawrócić.

- Tak jest. - Powiedział z pełnym zadowoleniem Brytyjczyk. - Kolejna rzecz do odchaczenia na liście "Rzeczy w których jestem lepszy od trzykrotnego mistrza świata"

- Ta, lista pewnie dalej jest pusta. - prychnąłem.

- Chciałbyś. Jest na niej golf, tenis, piłka nożna, siatkówka, łyżwy, hokej na lo...

- Dobra okej, okej starczy dość. Cieszę się, że zabrałeś mnie na narty ale wolałbym jednak porobić cos innego. - narty, ulubiony sport zimowy Charliego... Unikałem tego jak ognia przez ostatnie 3 lata. Tęsknię za nim. Gdybym zachował się wtedy inaczej dziś przyszedłbym tu z nim..

- Hej Czaruś! O żyjesz to świetnie. Słuchaj wiem, że tęsknisz za naszą gwiazdą ferrari. - zapamiętał, że wspominanie jego imienia wywołuje we mnie furię. - Ale zapamiętaj, że zadręczając się i unikając wszystkich rzeczy z nim związanych nie ulżysz sobie.

- Wiesz Lando, że cię uwielbiam i, że jesteś dla mnie ważny ale możesz wypchać się z tą radą, bo uwierz mi słyszałem ją już tysiąc ra..

-... mówiłem Charles żebyś wziął se wodę... - Zwróciłem głowę w lewo i zobaczyłem kierowcę Alpine, a obok niego szedł przygaszony Leclerc.

-  Przysiegam, że nie wiedziałem, że on tu będzie. - brunet wycofał się z podniesionymi rękami w geście obronnym.

- Chodź za nim nas jeszcze zobaczą. - Szarpnąłem go za ramię w kierunku stoku.

Charles

Po trzech godzinach na stoku już miałem dość. Gdzie ten Francuz, czemu zawsze się gubię, gdzie ja jestem? Nie kojarzę tej części stoku.
Kurwa coraz ciężej mi się oddycha. - P-pier...re, Pie...rre?- Szlag tylko nie to. Zaczęło mi się kręcić w głowie. Ostatnie co pamiętam to to, że oparłem się o najbliższe drzewo i  osunąłem się na ziemie...

Max

Już zbieraliśmy się z Landem do domu. Udało mi się trochę popatrzec jak Monakijczyk jeździ, wyglądał jakby też został zmuszony, albo jakby wywalili go z Maranello (raczej to pierwsze, przecież ferrari go traktuje jak króla).

Gdzie jest Lando? Rozejrzałem się dookoła i zdałem sobie sprawę, że jestem po drugiej stronie stoku. Zacząłem iść w stroje wyjścia gdy usłyszałem cichy płacz. Co jest? Kto normalny idzie na narty i ryczy?!
Miałem to zignorować kiedy zobaczyłem Charliego siedzącego pod drzewem z głową między kolanami, cały się trząsł.

- Charlie? - podbiegłem do niego i kucnąłem, żeby być na jego wysokości. - Charles? hej spójrz na mnie. - Coś było nie tak, nigdy nie dostawał ataków paniki. Czy aż tak się zmienił przez te trzy lata? - Popatrz na mnie.. o tak świetnie a teraz oddychaj, wdech i wydech. - złapałem go za ręce i pomagałem się uspokoić. Gdy spojrzał na mnie, całą twarz miał czerwoną od płaczu. Miałem ochotę komuś przywalić, przez kogo to się stało? Mój wiecznie uśmiechnięty Monakijczyk przestał widzieć świat takim jakim go pokazywal każdemu jeszcze trzy lata temu. Za każdym razem jak ktoś mi o tym mówił nie mogłem w to uwierzyć, no bo Charles? Najżyczliwszy i najbardziej uroczy kierowca w f1 miałby nagle przestać "żyć"?

Gdy po paru minutach się uspokoił, spojrzał na nasze ręce a potem na mnie. Oczy miał takie wielkie, że jeszcze chwila i by mu wyskoczyły z orbit.

- Max? Co... co ty tu robisz? Zresztą nie ważne nie obchodzi mnie to. - Puścił moje ręce wstał najszybciej jak mógł prawie się przy tym przewracając. Podtrzymałem go i gdy znowu chciał się wyszarpać, nie pozwoliłem mu na to i trzymałem jeszcze mocniej.

- Uspokój się, nie zrobię ci krzywdy znasz mnie przecież.

- Słuchaj... nie wiem czego ode mnie  chcesz, ale możesz mnie już puścić, nic się nie stało, a ja chce wrócić do domu. - widząc, że nie odpuszczam zaczął się szarpać. - Puść mnie do jasnej cholery, bo zaczne krzyczeć.

- Czy ty się słyszysz? Mowisz, że wszystko w porządku, a przed chwilą trzęsłeś się i nie było z tobą kontaku, a poza tym dalej jeszcze ci się głos trzęsie. - Złapałem go jeszcze mocniej i zaprowadziłem w strone parkingu.

- Napisz do Pierre'a, że masz już podwózkę do domu, żeby się nie martwił.

- Czekaj co? Ty jesteś jakiś nie poważny jeśli myślisz, że wsiądę z tobą do jednego auta... Zaraz, skąd wiesz, że przyjechałem tu z Pierrem?

Zignorowałem jego pytanie i wysłałem wiadomość do Lando, żeby wrócił z Pierrem bo ja odwożę Leclerca do domu
- Co?!
- Opowiem ci później.
Schowałem telefon do kieszeni.

- Halo słuchasz ty mnie?! - Wykrzyczał mi do ucha Monakijczyk - Nigdzie z tobą nie jadę wybij to so...

- Słuchaj Leclerc bo nie będę się powtarzał. - Spojrzałem wściekły w jego stronę. - Odwiozę cię do domu, bo jesteś jeszcze zbyt roztrzęsiony by prowadzić, a poza tym Francuzowi nie ufam. Jeśli wiedział, że masz ataki to gdzie do jasnej cholery był?!
Wsiadaj teraz do auta i mnie dalej nie denerwuj bo inaczej wsadzę cie do niego siłą. Zrozumiałeś?! - Patrzył na mnie zszokowany i może trochę... przerażony?? Już chciałem sie odezwać gdy młodszy otworzył drzwi i wsiadł do auta.

__________________

Yyyyyyy... tak

Nudzi mi się w życiu ok?

Our future  / LestappenWhere stories live. Discover now