Znowu się zaczyna

186 17 16
                                    

Yuki


- NIE! BOŻE CO TY ROBISZ?! - Zmusili nas do nagrywania gotowania, żeby "się integrować" czy coś i jak ja widzę jak Lawson gotuje to mnie krew zalewa.

- Mieszam? - Spojrzał na mnie przerażony.

- Masz to mieszać POWOLI, a nie jakby miało ci coś zaraz na twarz wyskoczyć!

- Nie widzę różnicy. - Spojrzałem na niego urażony.

- Zaraz to ty w ogóle nie będziesz nic widzieć.

- STOP! Yuki to miała być integracja. - Przerwał nam szef marketingu.

- Przecież ja nic nie zrobiłem. Ja tak okazuje miłość. - Spojrzałem na Liama, a ten się uśmiechnął. - Nie szczerz się tak, musimy jeszcze ciasto zrobić, a nawet nie skończyliśmy tego.

- Nie mówili nam, że potrzeba ciasto.

- Ale ja tak mówię. Co to za obiad bez deseru?

- Może Ci znajdę kogoś innego do pomocy?

- Z chęcią, ale niestety każdy się boi ze mną cokolwiek robić w kuchni, bo jestem "zbyt agresywny" nie mam pojęcia o co im z tym chodzi. -  Wszyscy się zaśmiali i wróciliśmy do gotowania.


Carlos



- Gdzie on jest? - Podszedł do mnie Fred.

- Skąd ja mam to wiedzieć? Od wczoraj mi nie odpisuje. - Mieliśmy nagrać reklamę dla sponsora, ale Charles spóźnia się już 20 minut.

- Przepraszam za spóźnienie! - O wilku mowa! Zaraz zaraz, co on ma na szyi? Fred chyba też to zobaczył, bo uśmiechnął się pod nosem i poszedł.

- Już widzę czemu mi nie odpisywałeś. - Popatrzyłem na niego z uśmiechem, a on dopiero po chwili zrozumiał o co mi chodzi.

- Cicho bądź. - Zaśmiał się i próbował ukryć malinkę niechcący odsłaniając drugą. - Kurwa. - Pobiegł szybko do makijażystek, a ja nie mogłem powstrzymać śmiechu.





Max





- Jak to ojciec jedzie? Nie chcę go tu widzieć, Viki proszę powstrzymaj go jakoś. - Miałem nadzieję, że moja siostra zatrzyma go w domu. Wszystko zepsuje. Jeszcze tego mi brakowało, żeby wszystko zniszczył. Znowu.

- Chcę zrobić niespodziankę Charlesowi, a jak on tu będzie to się nie uda. Proszę Cię Vic. - Nie musiałem zbyt długo jej błagać, bo gdy tylko usłyszała słowo "Charles" od razu się zgodziła.

Rozłączyłem się i wszedłem do garażu Redbulla. 




George




- Nie ma takiej opcji. - Zaśmiałem się gdy wkurzony Lando wrócił do tłumaczenia mi i Alexowi, że między nim a Carlosem nic się nie dzieje. Nie jestem głupi i widzę kiedy on nie może oderwać wzroku od Hiszpana i na odwrót.

Do Norrisa przyszedł SMS, a ten od razu się zarumienił. - Uuuuuu Carlos napisał. - Powiedział stojący obok mnie Albon.

- Zamknij się. - Odparł i pobiegł do Piastriego.

- Co im kupujemy na ślub? 

- Nie wiem, ale ja chcę być druhną. - Odparłem na co ten się zaśmiał.





Daniel





- Wejść! - Krzyknąłem i do mieszkania wszedł Christian Horner.

- Czy ty siedzisz w bazie z krzeseł?

- Tak. Bardzo wygodnie chcesz dołączyć? - Nie musiałem długo czekać i po chwili oboje siedzieliśmy w bazie. Było trochę ciasno ale i tak nie zamierzałem stąd wychodzić.

- Za 4 dni jest wyścig, czemu nie przyjechałeś?

- Nie wracam na tor. Za tydzień wracam do Australii. Nie będę już mieszkał w Monako. 

- Daniel nie poddawaj się. Jak nie Formuła 1 to coś innego. Indy500? - Spojrzał na mnie ale chyba sam nie był do końca przekonany tym pomysłem. Doskonale wiedział, że Formuła to całe moje życie, a teraz nie dość, że straciłem fotel to jeszcze przyjaciela.

- Skończyłem z tym Christian. Koniec rozumiesz? Nie widzę już w tym frajdy. Wszystko przez te pogróżki. Gdyby nie to Max może by mi pomógł, a teraz nawet na mnie nie spojrzy. Nawet mu się nie dziwię.

- Może zrobimy tak. Pojedziesz ze mną na wyścig i dopiero wtedy zdecydujesz co dalej. Dobra? Jeśli dalej nie będziesz przekonany to osobiście odwiozę Cię do domu. Zgoda?

Myślałem chwilę, aż w końcu się zgodziłem. Posiedział ze mną jeszcze chwilę po czym poszedł mnie spakować i pojechaliśmy na lotnisko.





Max




Dochodziła północ, a Charliego dalej nie było. Wiem, że jest dorosły (czasami się zachowuje jak dziecko specjalnej troski) ale zawsze mnie informował, że będzie późno i żebym się nie martwił. Telefonów nie odbierał a... Zadzwonił dzwonek do drzwi.

- Co do kurwy?! - Gdy otworzyłem drzwi zobaczyłem Hamiltona podpierającego pijanego Charlesa. - Beze mnie?!

- To nie czas na żarty Verstappen. Ktoś mu coś dosypał.

- Słucham?! - Wszedł z nim do środka i położył na kanapie. - Gdzie wy byliście? Czemu nic mi nie powiedział i czemu go kurwa nie przypilnowałeś?! - Jeszcze chwila, a wybuchnę i mu coś zrobię.

- Uspokój się! - Też był wkurwiony no ale kurwa trzeba był go pilnować. - Poszliśmy do baru, żeby trochę pogadać, i tylko na chwilę wyszedłem do łazienki, a jak wróciłem Charles leżał na barze i jakaś laska zaczęła mu odpinać koszulę.

- Japierdole. Masz kurwa szczęście, że nic mu się nie stało. - Zaniosłem Charlesa do łóżka.

- Max musimy pogadać.

- O czym niby?

- On znowu się odizolowuje. - Spojrzał na mnie zmartwiony. - Nie powiedział ci, że wróci później bo nie chciał ci przeszkadzać, uznał, że masz ważniejsze sprawy na głowie.

- Wystarczyło tylko wysłać SMS. Kurwa nie jestem jego matką, żeby mu czegoś zabraniać... Czy mówił coś, że zrobiłem coś nie tak. Przysięgam, że staram się ale czasami mi nie wychodzi i się wściekam ale... - Dodałem po chwili.

- Uspokój się, bo się zapowietrzysz. Nic o tobie nie powiedział źle. Przysięgam. On się obwinia o twoją obecną relację z Danielem. Twierdzi, że to jego wina, że już nie rozmawiacie.

- Kurwa mać. - Usiadłem i poleciłem Lewisowi, żeby zrobił to samo. - Pomożesz mi? Nie wiem jak mu pomóc i jak mu w ogóle wytłumaczyć, że to nie jego wina.

- Pomogę ale ekspertem nie jestem. - Wstał i położył mi rękę na ramieniu. - Trzymaj się Max









__________________________________

Jestem chora 😭🤧





Our future  / LestappenWhere stories live. Discover now