4

870 74 177
                                    

Alastor słucha Lucyfera i czuje się dziwnie. Inspiracja to jest to czego brakowało mu od dłuższego czasu - oczywiście miał dużo pomysłów na Hotel i tony knowań przeciwko wszystkim - zapewne nawet samemu sobie. Radio musiał jednak zignorować jak zignorował je cały świat, a powrót na powietrze okazał się dosyć - bez fajerwerków. 

To nie było to co wcześniej, ale szczerze nie myślał o tym, by cokolwiek zmieniać. Był dobry w udawaniu, że odpowiada mu rodzaj rzeczy, poza tym nie był w stanie myśleć o czymś tak przyziemnym, w momencie, gdy wiedział, że co się zbliża.

Poza tym trochę nie chciał. Dawno minęły dla niego czasy starania się, by coś osiągnąć. Jeżeli wróciły znaczyły, że śmierć znowu się nim bawi, a on naprawdę nie chciał być tego świadomy.

Tymczasem Lucyfer kreśli na papierze kolejne pomysły na audycje, rzucając nazwiska demonów, z którymi Alastor mógłby porozmawiać i Radio Demon czuje ją przeklętą inspiracje i chęć do działania.

Wywiad z Beelzebub? Przecież każdy, by tego słuchał. Ile on mógłby się wypytać! Razem z niewygodnymi pytaniami o jej zdanie na temat kanibalizmu. Asmodeus? Póki nie będzie się do niego dobierał brzmi dobrze. Bardzo dobrze. Vox, by przecież umarł, gdyby tylko o tym usłyszał. Na Szatana to by-

To naprawdę okropny pomysł. To by była spółka. Zupełnie nie jego zasługa. Byłby tylko narzędziem. Jak zwykle.

– Alastor? Czemu milczysz?

No i proszę bardzo. Nadchodzi ten wielki moment. Zawiąż deal niczym pętle na szyi. Jak nisko upadłeś Alastorze?

Ale on jak zwykle działa balansując na cienkiej linii. Jeżeli coś może się opłacić zrobi to. Ryzyko dodaje charakteru danej sytuacji.

– Nie mogę się poniżyć skoro ty siedzisz na trzech poduszkach – odpowiada zanim ułożył to w myślach – Poza tym jesteś władcą piekła, współka z tobą tylko doda mi lepszej renomy. To nie jest oferta śmierci: to odrodzenie – nie mówi tego, ale zdecydowanie tym się przekonuje.

Lucyfer zmarszczył brwi.

– Wow niezła analiza sytuacji. W takim razie pójdę skoro potrafisz tylko mnie poniżać. Myślę, że już swoje udowodniłem – wstał przy okazji opuszczając poduszki na ziemię. I Alastor naprawdę myślał, że może się przy nim pokazać w złym świetle? Lucyfer ma za dużo widocznych wad, by mógł to zrobić. 

 – Mam na myśli, że chciałbym... – Desperacka próba wymyślenia coś innego, niż "z tobą pracować". To brzmi zbyt miło i dosłownie, ale Lucyfer wcale tego nie ułatwia kierując się do drzwi. Nie ma teraz czasu na pisanie scenariusza – ...z tobą pracować.

Blondyn staje i dobrze, że nie widać jego wyrazu twarzy, bo nie usłyszałby więcej. On też chciałby z nim pracować. 

– Transmisja została przerwana przez... kogoś kto zagraża hotelowi. Chce mnie nastraszyć. 

Lucyfer gwałtownie odwraca się na pięcie, a podłoga, aż zapiszczała od nacisku podeszwy. 

– Dlaczego nie mówisz takich rzeczy?! – wygląda na szczerze przejętego. Mało brakuje, by wszystkich obudził.

– Ponieważ nie ma żadnego sposobu, by z tym walczyć. Tylko sprawię, że wpadniecie w rozpacz.

– Czy ty siebie słyszysz?! — Lucyfer, aż tupnął podchodząc w jego kierunku. Jak on może tak myśleć? Pokonali anioły, a on jest pieprzonym Lucyferem!

– Głośno i wyraźnie – krzyknął, a mikrofon wzmocnił to jeszcze bardziej. Wybranie pokoju na uboczu było naprawdę dobrym pomysłem.

– Nie wierze, że taki jesteś! Albo dobra, mogłem się spodziewać! Bawisz się wiedząc, że wszyscy tutaj czekają na śmierć!

Nawet nie wiedział jak dużo prawdy jest w tym zdaniu. Alastor się uśmiecha ironicznie.

– I ty się jeszcze dziwisz, że nic nie mówię? Po co miałbym skoro, każdy już mnie ocenia? Myślisz, że ktoś, by mi zaufał?

Nastaje cisza i oboje po prostu stoją w miejscu. Brakuje tylko efektu świerszczy.

— Już raz ci zaufałem. Poniekąd — Lucyfer odzywa się pierwszy. Alastor patrzy gdzieś w dal w przeciwnym kierunku. To dla niego nie miało odniesienia. Dwa inne tematy o dwóch innych wartościach. Milczenie tylko zmusiło Lucyfera do dalszego mówienia — Chcę wiedzieć co się dzieje. Mam córkę do cholery, a ty zachowujesz się jakbyś miał wszystko pod kontrolą w momencie, gdy ledwo sobie dajesz radę z samym sobą!

Alastor odwrócił się i spojrzał na niego groźnie.

— Oczywiście, że daję sobie radę! — przecież się starał. Tak się starał, że nazwanie go nieudacznikiem było zupełnie nie na miejscu.

— To dlaczego myślę, że we wszystkim potrzebujesz mojej pomocy?

Słowa te, aż uderzyły Alastora dziwnie zaburzając jego światopogląd. Chociaż powinien się jeszcze bardziej zdenerwować nagle poczuł się dziwnie wyczerpany. Gdyby znał się na identyfikacji uczyć może i nawet zrozumiany.

Po prostu stał przez chwilę wiedząc, że to co się wydarzy jest albo kolejnym jego gwoździem do trumny, albo czymś zupełnie odwrotnym. Zawsze były co najmniej dwie opcje.

— Powiem ci co wiem, że możemy zrobić — westchnął.

— I może z kim walczymy? I po co i dlaczego?

— Nie. — Lucyfer popatrzył na Alastora bez zrozumienia ten jednak mówił dalej — są rzeczy, których nie mógłbym powiedzieć nawet gdybym chciał. Ostatnio otrzymałem... Pewne ograniczenia.

----

O poranku cały hotel ma zebranie w salonie. Dziwnym faktem jest tylko to, że nie zwołała go Charlie, a sam Lucyfer. Alastor nie podpisał się pod tym. Nie całkiem, bo nie oficjalnie.

— A więc tak jesteśmy tutaj, bo mój tata załatwił nam możliwość zajęć, które wesprą nasz plan odkupienia! — przemawiała Charlie z masą energii mimo wczesnej godziny. Trzyma mikrofon Alastora - dawno udowodniła, że na niego zasługuje — Może ty tato chciałbyś o tym opowiedzieć? — Mikrofon zostaje wzrucony w kierunku króla piekła, a Alastor patrzy na to z przymkniętymi oczami. Spotyka się z pytającym wzrokiem Lucyfera.

— No weź — jego głos prawie przechodzi w syk. Niech się nie przyzwyczaja. Normalnie w życiu by mu go nie dał - teraz jednak byli wciągnięci razem w jego deal i musi się dzielić to informacją, to czasem to głupim mikrofonem, by cokolwiek z tego wyszło.

Lucyfer bierze laskę do ręki i zdaniem Alastora trzyma ją jak paralityk. Przecież to nie tak, że go ugryzie na samego Szatana.

— Chciałem was zaprosić do wzięcia udziału w dniu wolontariatu dla miejscowego schroniska. Charlie dba o swoim obywateli, więc ja też... — Alastor już go nie słucha. Wie, że to wszystko tylko pretekst, by wyrzucić wszystkich z hotelu, aby oni moi zacząć działać.

Nie może się tego doczekać.

Trust Me | RadioApple | Hazbin Hotel FFWhere stories live. Discover now