rozdział 11

230 10 3
                                    

Następnego dnia wstałam o 7 bo już  przed 9 przychodziły do mnie dziewczyny żeby pójść do galerii i wybrać mi jakąś sukienkę. Na szykowane wybrałyśmy  się spacerem do galerii . Chodziliśmy po sklepach już 3 godziny. Weszliśmy już do ostatniego sklepu który był na naszej liście. Wchodząc rzuciła mi się w oczy długa sukienka z rozcięciem na udzie  w kolorze butelkowym. Od razu  wzięliśmy ja do przymierzalni. Wyglądał prześlicznie. Zapiełam  ja  wyszłam do dziewczyn.
- wow , dziewczyno jak ty wyglądasz
- dziękuję, czy bierzemy ją - zapytałam z rumieńcami na policzkach .
- oczywiście
- to ja pójdę ja zdjąć i widzimy się przy kasie - powiedziałam oddalając się do przymierzalni. Zdjęłam ja i  skierowałam się w stronę kasy.
- dzień dobry- powiedziała kasjerka.
- dzień dobry - odpowiadając jej podałam sukienkę.
- tylko to
- tak
- razem wyszło 550 złotych.
Nie powiem duża ta cena ale miałm jeszcze pieniądze z rezydencji.
- kartą poproszę.
- proszę przyłożyć.
- dziękujemy  za zakupy i miłego dnia
- dziękuję i do widzenia.
Powiedziałam wychodząc z dziewczynami. udaliśmy się jeszcze do kawiarni uzgodnić jaką miałam mieć fryzurę i paznokcie. Zapisałam się już na obie te rzeczy. Miałam je mieć za 2 dni czyli w dzień ślubu. Makijaż postanowiłam sobie sama zrobić.
*Dwa dni później*
Wstałam przed 5 bo o 6 miała przyjść makijażystka i fryzjerka. Postanowiłam że pójdę do toalety i wezmę prysznic. Weszłam pod prysznic i poczułam jak pierwsze krople ciepłej wody spadają po moich plecach. Wyszłam i zaczęłam smarować się moim ulubionym balsamem o zapachu wiśni. Kiedyś jak byłam na zakupach z willem to postanowiłam kupić sobie dwa opakowania. Została mi połowa drugiego więc korzystam z niego tylko na jakieś okazję. Jest to drogi balsam ,a że mnie nie stać na tak drogie rzeczy odkąd wyprowadziłam się od braci używam zamiennika o podobnym zapachu.
Nałożyłam na siebie szare dresy i biały top. Umyłam jeszcze żeby u zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie.
Gdy skończyłam jeść zadzwonił dzwonek do drzwi.
Od razu pobiegłam otworzyć.
- dzień dobry- przywitałam się.
- dzień dobry - odpowiedziała i skierowała się w stronę salonu. Ubrana była w dresowy kąplet.
- to jaki makijaż robimy.
- weselny- odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Kobieta zrobiła mi makijaż z ciemnym okiem i jasnawa cerą. Później przyszła fryzjerka i postanowiliśmy polokować włosy i spać połowę włosów w kitkę.
Około 8 pojechałam z Alexem na lotnisko. Ślub był na godzinę 11. Nie byłam w związku z Alexem więc nie przeszkadzało mi jak podrywał dziewczynę z samolotu. Bardziej chciało mi się z niego śmiać. Połowę lotu przespałam. Obudziła się gwałtownie i pobiegłam do toalety. Jak się okazało zwymiotowałem. Jeszcze w tedy nie wiedziałam że będę w ciąży i to jeszcze z Alexem. Po  naszej ostatniej imprezie obudziłam się obok niego ale nie sądzilam że coś między nami zaszła. Nikt z nas nie pamiętal nic. Nie jesteśmy w związku , więc dla dobra naszej znajomości postanowiliśmy wymazać to z pamięci.
Gdy dolecieliśmy poszliśmy do apartamentu. Odstawiliśmy tylko rzeczy. I skierowaliśmy się w stronę kościoła. Weszliśmy i poszliśmy do 2 ławki. W pierwszej ławce  siędziala cal rodzina Monet. Znajdowali się tam : Vincent z Anią,lissy i Michael.Tony i Shane siedzieli obok Will. Obok Vincenta siedział Cam( jak coś to on nie był w więzieniu ) . Tak bardzo chciałam z nimi się przywitać ,ale wiedziałam że nie mogę. Po tym jak Dylan i Martina się pocałowali wszyscy skierowali się do sali ,gdzie miało odbyć się wesele.

rodzina monet :nowe życie Where stories live. Discover now