Rozdział pierwszy

22 3 11
                                    

Każdy z nas ma takie miejsce, do którego chciałby się udać, taką książkę, którą chciałby przeczytać oraz takie marzenie, które chciałby spełnić, lecz czym tak naprawdę jest wewnętrzny spokój ducha? Kiedy czujemy się naprawdę bezpieczni i szczęśliwi? Jaką wartość ma życie człowieka w dwudziestym pierwszym wieku?

Siedząc w oknie, spoglądając na widok rozciągającego się na typowe amerykańskie miasto, które na swój sposób żyło, zaczęłam myśleć nad egzystencja życia oraz obserwując przez blask latarni wszystkich ludzi, którzy pędzili w swoją stronę strzepałam popiół z papierosa do popielniczki. Jedni udawali się do dzieci, drudzy do partnera, a jeszcze inni do swojego miejsca, gdzie czuli się najlepiej. Dla niektórych był to dom, gdzie ktoś na nich czekał, gdzie mogli zjeść wspólnie kolacje z najbliższymi albo w samotności poczytać swoja ulubiona książkę. Była też znacznie większą grupą osób, która była w młodym wieku, gdzie wolała spędzić sobotni wieczór w gronie znajomych, wlewając w swój organizm odpowiednia ilość napojów z procentami albo odurzyć się innymi używkami, uprawiając seks z przypadkowymi dla nich ludźmi w ubikacji, albo ich własnych domach, kończąc tą znajomość po przebudzeniu się. Jakie wartości mają w sobie Ci wszyscy ludzie?

Na tym polega nasza egzystencja w tym świecie. Rodzimy się, próbujemy coś osiągnąć w życiu, aby następnie pozostawić to wszystko i umrzeć. Przejmujemy się rzeczami, które za tydzień mogą nie mieć całkowicie sensu. Jesteśmy hipokrytami, gdyż często zwracamy uwagę innym, że coś jest złe, a sami tak postępujemy. To wszystko było całkowicie bez sensu dla mnie, gdyż na co są te wszystkie nasze starania, wysiłki, uczucia, skoro widnieje bardzo duży procent, że nikt o nas nie będzie pamiętał za sto lat. Społeczeństwo egzystuję swoje życie w tak zwanej mydlanej bańce, która jest zamknięta, ale wypełniona powietrzem lub innym gazem. Po jej przebiciu i ze zderzeniem się z rzeczywistym światem skutkuje to zazwyczaj z wielkim rozczarowaniem, smutkiem, bólem? Taki moment przeważnie pojawia się na przełomie końcówki dzieciństwa, kiedy istota ludzka wkracza w dorosłość.

Odgaszając papierosa w popielniczce, zaprzestałam rozmyślać nad filozoficznymi sprawami związane z życie wokół mnie i zwlekłam się z parapetu, aby następnie się udać do telefonu znajdującego się na stoliku nocnym obok mojego łóżka. Sprawdziłam czy nie przyszła do mnie żadna wiadomość oraz założyć słuchawki i włączyć muzykę, aby móc dalej rozmyślać o sprawach, które ogarniały moją głowę w każdym możliwym momencie.

Udając się do miejsca, gdzie prze chwilą mogłam spoglądać na wszystkich i wszystko, bez najmniejszego problemu i wyrzutów sumienia, że kogoś podglądam, czy też wtrącam się w czyjeś życie, zatrzymałam się przy lustrze i spojrzałam na siebie.

Zielone podkrążone oczy od czytania do późnych godzin nocnych książek, co za tym idzie wieczne niewyspanie na zajęciach. Lekko pokręcone blond włosy, które przy końcach były zniszczone od ich dość częstego prostowania i systematycznego farbowani, związane w luźnego koka. Kilka pieprzyków na bladej skórze i dołeczki przy kącikach usta od uśmiechania się. Oczywiście gdzieniegdzie występowały na mojej buzi mimiczne zmarszczki, które powstały na wskutek skurczów mięśni twarzy. Pierwsze od mrużenia oczu przy czytaniu książek przy słabym świetle. Drugie od unoszeniu brwi od bardzo częstego zdziwienia na otaczający się świat, a może głupota ludzka mnie tak zaskakiwała. Trzecie od marszczeniu czoła ze złości na wiele rzeczy, ale tutaj chyba nie ma potrzeba zbytnio nad tym rozwodzić. Mogą pojawić się one przed 30 rokiem życia, a ja chyba byłam tego idealnym przykładem, że tak się właśnie wydarzyło. Oczywiście nie przeszkadzało mi to, a wręcz przeciwnie uważałam osobiście, że dodawało mi to na swój sposób uroku. Całe moje ciało było w zestawieniu szarego dresu o jeden rozmiar za duży znajdującego się na moim ciele, grubszych skarpetek i kapci na moich stopach, co powodowało, że to wszystko było moim nieodłącznym elementem w sobotni wieczór.

Trust meWhere stories live. Discover now