Rozdział ósmy

6 2 1
                                    

Alkohol, który wypiłam dzisiejszego wieczoru nie dość, że dodawał mi pewności siebie to w dodatku nie pozwalał mi wyjść z moje strefy komfortu. Wiedziałam, że nie miałam praktycznie nic do stracenia, a wręcz przeciwnie jedyne co miałam to mogłam bardzo dużo zyskać. Nie bałam się ruchów mężczyzny, który siedział naprzeciwko mnie. Wiele również w życiu widziałam, dlatego to jemu pozwoliłam na to, aby pierwszy rozegrał ostateczną partię, która miała wskazać zwycięzcę.

Ze skupieniem wpatrywałam się w jego ruchy i to w jak pewny sposób najpierw tasował kart, a później naprzemiennie rozdawał po jednej karcie mi i po jednej karcie sobie.

Czułam w tym momencie, że jestem nieustraszona. W ogóle nie czułam jakiegokolwiek strachu, więc inaczej mówiąc o moim aktualnym stanie to uważałam, że należałam do osób, które był odważne. Zdawałam sobie idealnie sprawę z tego, że to co odbędzie się teraz i niezależnie od tego kto wygra zmieni to całkowicie naszą znajomość cokolwiek by się nie wydarzyło.

Uniosłam swoje karty i z dużym zainteresowaniem wpatrywałam się w nie. Było bardzo źle, bo w swojej dłoni nie posiadałam nic co mogłoby mi dopasować do jakiejkolwiek kombinacji. Absolutnie nie mogłam dać po sobie, że moja sytuacja jest tragiczna, dlatego postanowiłam wymienić tylko trzy karty, które znajdowały się w mojej ręce. Zostawiłam tylko króla serce i asa pik.

Los jednak chciał wysłuchać moje intencje i w zamian dostałam kolejnego asa, dzięki czemu na mojej twarzy pojawił się uśmiech, a dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że mogłam okazać swoje emocję mojemu rywalowi. Jednakże przy tej kombinacji miałam bardzo mocną parę kart i otwierało mi to powoli furtkę do wygranej, lecz nie chciałam zbyt wcześnie otwierać przysłowiowego szampana.

Od razu skierowałam wzrok na Leonarda, który cały czas wpatrywał się we mnie i nie okazywał żadnych emocji. Również mojej uwadze nie umknęło to, że mężczyzna nie poczynił żadnego kroku tylko zostawił wszystkie swoje karty w ręce tak jak sobie wcześniej rozdał, co było dość podejrzane.

-Odkrywam. - Rzuciłam pewnym głosem pierwsza po czym położyłam wszystkie swoje karty na stole, nie mając nic do ukrycia.

Chłopak ukazałam na swojej twarzy zdziwienie po czym po cichu się zaśmiał. Mogłabym porównać jego zachowanie do tego, że po prostu ze mnie drwił.

-Nie tym razem dziewczynko. - Wypowiedział zdanie po cichy po czym położył karty na stół.

Moja pewność, która była w moim ciele od początku naszej rozgrywki momentalnie zniknęła, a pojawiło się zaskoczenie, zdziwienie, a na samym końcu złość.

Zerknęłam jeszcze kilka razy, po czym przetarłam swoje oczy nie interesując się faktem, że mogłabym rozmazać swój makijaż, bo nie wiedziałam kompletnie czy właśnie mi się to przewidziało czy może na tyle mi się zepsuł już wzrok i źle widzę. To co znajdowało się przede mną mogłabym nazwać to jako cud, bo nigdy wcześniej nie było mi dane zobaczyć tego na żywo.

Jego kombinacja wskazywała pokera. Momentalnie zaczęłam się zastanawiać jak do tego mogło dojść i naprawdę nie wiedziałam jaki był procent szans, że to mu się udało. W pokera grałam już dobre kilka lat, a jeszcze nigdy nie miałam okazji zobaczenie czegoś takiego na własne oczy i uważałam to za głupie szczęście, albo życie znowu ze mnie drwi. Szansą na to, była w proporcji jeden do miliona, albo nawet i do miliarda. Mogłabym to równie dobrze porównać do wielkiej wygranej na loterii pieniężnej, bo tak rzadkie wydarzenie to było dla mnie było w mojej karierze grania.

-Ale, ale - zaczęłam się jąkać, bo nie wiedziałam, jak mam na to zareagować - jak ty to zrobiłeś? To jest nie możliwe. - Od razu chciałam zaprzeczyć sytuacji, więc dokładanie przyglądałam się kartą czy może ja nie mam jakiś halucynacji, albo jakiś istotny szczegół pominęłam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 10 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Trust meWhere stories live. Discover now