Rozdział trzeci

10 3 0
                                    

Moment, kiedy zdaję Ci, że świat się zatrzymał, albo czas leci zupełniej wolniej niż powinien brzmi jak z jakiegoś filmu, które są puszczane w sobotnie wieczory w telewizji. Wyjaśniając wprost to moje życie jest jak depersonalizacja, czyli stan, który wypadałoby by porównać do snu, kiedy człowiek jest w zupełności odłączony od świata, w którym się znajduje. Wynikiem takiego odczucia jest atak paniki, zespół stresu pourazowego albo stosowanie wielu innych używek. Jednakże moją dolegliwość można dopisać idealnie to pierwszego warunku, który spełniał te wymagania.

Moje ciało dopadły takie dolegliwości w postaci kołatania serca, czyli bije ono znacznie za szybko, a jego częstotliwość uderzeń jest zmieniona i znacznie szybsza niż natura to przewiduje. Na czole pojawiają się pierwsze krople potu i nawet nie potrafisz tego kontrolować. Życie, który prowadziłam można byłoby uznać za tego rodzaju film, tylko normalnie jakbym to oglądała w szklanym ekranie, który wyświetla tego rodzaju filmy umiałabym przewidzieć co się wydarzyć. Niestety w sytuacji, której aktualnie się znajdowałam nie potrafiłam nic przeczuć co mogło się wydarzyć.

Natychmiast w moich oczach pojawiła się woda zwana wszystkim w postaci łez, a ja zaczęłam płakać. Na samym początku w zupełności nie kontrolowałam na stanem, w którym się znajdowałam. Każdą z łez analizowałam.

Pierwsza łza spłynęła po moim policzku za to, że zgodziłam się na pomysł, aby przyjść tu na imprezę. Druga łza za to jaka jestem bezsilna w tym momencie. Trzecia łza popłynęła za docenienie mojego jakże beznadziejnego życia, bo nie wiedziałam, ile godzin, a może minut a co gorsze sekund mi zostało. Wszystkie następne to już mogłabym nazwać, że była to histeria, w którą popadłam. Jedna za drugą. Kap... Kap... Kap... Po chwili cała moja twarz była we łza, która każda dotyczyła chyba czegoś innego.

Szybko postanowiłam otrzeć swoją już całą mokrą twarz i powolnym krokiem w tył zaczęłam się wycofywać po tym jak dwóch chłopaków zauważyło moją obecność w drzwiach, których stałam. Ich spojrzenia były skierowane wprost na mnie. Jedne były puste i można było z nich wyczytać, że są zupełnie obojętne na zaistniałą sytuację, jakby było to zupełnie normalne. Drugie natomiast patrzyły na mnie błagalnie.

Nie wydusiłam z siebie słowa tylko robiłam krok za krokiem w tył, aby uciec z tego miejsca albo zapaść się pod ziemie i być niezauważona. Jeszcze jedną opcją było zniknąć jak Harry Houdini.

Krok za krokiem.

Dasz radę. Powtarzałam te słowa w swojej głowie

Krok za krokiem

Nic Ci się nie stanie. Uciekniesz

Krok za krokiem

Ich spojrzenia cały czas były skupione na mojej osobie, przez co nie mogłam się kompletnie skupić na swoich myślach tylko obserwowałam ich zachowanie w stosunku do mnie. Najważniejsze teraz dla mnie było to, aby zadbać o swoje bezpieczeństwo, bo nie spodziewałam się, że otwierając te drzwi spotkam się z takim efektem. Jestem taka odważna, a nagle stałam się wielkim tchórzem, który nie potrafił nic zrobić w danej sytuacji. Może to był instynkt samozachowawczy, ale wewnętrznie było mi wstyd, że nie potrafiłam nic zrobić. Ja przyszła osoba, która miała stać na straży prawa i bronić tych, którzy byli słabi i bezradni i próbować wprowadzić sprawiedliwość wśród tych którzy wyrządzali tą krzywdę innym. Stchórzyłam...

Krok za krokiem.

-Ej stój! - Nagle do moich uszów dostał się dźwięk, kiedy powoli spadałam na ziemię.

Tchórz i ofiara losu to są cechy charakteru, które w tym momencie opisywały moją osobę. Mogło się to wydarzyć w każdym innym momencie, ale jak to na mnie przystało, czyli na dziewczynę, która ma w sobie pecha wytatuowanego niewidzialnym tuszem na czole nie mogło się to stać nigdzie indziej tylko właśnie w tym momencie.

Trust meWhere stories live. Discover now