Rozdział siódmy

6 1 0
                                    

Momentalnie zbladłam na jego widok. Poczułam, że moje gruczoły potowe zaczęły nadmiernie pracować, dostałam lekkiej duszności, a nogi mi zdrętwiały. Może i w pierwszym momencie bym zemdlała, jednakże szoku jakiego doznałam nie był na tyle mocny, aby do tego doszło. Wbrew pozorom dostałam przypływ nagle wzrost adrenaliny przez zagrożenie jakie odczułam jego obecnością.

W rogu sali stał nie kto inny jak Leonardo we własnej osobie. Był znowu elegancko ubrany w swoje garniturowe spodnie oraz koszulę, która na górze miała odpięte dwa guziki. Włosy miał nienagannie przycięte i ułożone. W zupełności odróżniał się od wszystkich innych mężczyzn znajdujących się w tym klubie. Zupełni jakby zjawił się przez przypadek w tym miejscu.

Przez alkohol, który płynął w moich żyłach posiadałam pewność siebie, aby skonfrontować się z Leonardem i stanąć z nim twarzą w twarz.

Szybszym krokiem ruszyłam w jego stronę, natomiast na jego twarzy było widać uśmiech, który zwiększał się z każdym moim kolejnym krokiem. Gdyby była tylko cisza w tym pomieszczeniu można byłoby usłyszeć każdy stukot moich obcasów przez twarde kroki jakie stawiałam na podłoże, które były spowodowane moją złością.

Tak, byłam osobą, która miała rozchwiania emocjonalne, bo jednego razu bałam się go i uciekałam przed nim jak najdalej tylko się dało, a innego razu pragnęłam z nim porozmawiać. Moja pewność siebie, która nie wiedziałam skąd się nagle objawiała dawała dzisiaj za wygraną. Może to przez etanol, który był w moim organizmie, albo przez ciekawość, którą miałam coraz większą po każdym spotkaniu z nim.

Stanęłam naprzeciwko mężczyzny i wpatrywaliśmy się w siebie przez dobre kilka minut czekając na to kto pierwszy rozpocznie rozmowę. Skrycie liczyłam, że zrobi to chłopak, niestety przeliczyłam się ze swoimi intencjami, ponieważ on cały czas stał i lustrował moje ciało i gdyby tylko mógł to zjadłby mnie swoimi czarnymi oczami, które tak idealnie pasowały do jego stroju.

-Pewnie znowu chcesz mi powiedzieć, że to przypadek, że muszę Ciebie spotkać akurat w tym samym miejscu co ja postanowiłam przyjść? - Podniosłam lekko ton, aby chłopak usłyszał dokładnie co mówię, a przez muzykę, która tutaj cały czas dość głośno grała, mógłby mieć z tym problem.

-Proszę Ciebie, nie rozmawiajmy tutaj, tylko udaj się za mną. - Powiedział spokojnym głosem, który ledwo co usłyszałam.

Czy chciałam dyskutować i podważyć jego prośbę? Oczywiście, jednakże mój stan upojenia w tym momencie chyba nie chciał współpracować z moim rozumem. Coś we mnie pragnęło, abym z nim porozmawiała na osobności, dlatego nawet nie chciałam podważyć jego zdania, które chwilę wcześniej skierował w moją stronę.

Chłopak odwrócił się plecami do mnie w ogóle nie czekając na moją odpowiedź jakby wyczytał mi to w myślach, po czym złapał mnie za moją dłoń, przez którą przeszedł delikatny prąd nie wiedząc, dlaczego tak się stało.

Podążałam cały czas za nim i jedyne co zauważyłam to, że odwraca się cały czas za mną w celu sprawdzenia czy wszystko u mnie w porządku i czy nadążam za jego krokiem. Wielu gapiów, którzy patrzyli na nas jak na jakieś wielkie wydarzenie. Ludzie, którzy stali nam na drodze momentalnie ustępowali nam miejsce, abyśmy mogli przejść przez nich bez większego problemu, a ja nawet nie wiedziałam, dlaczego mieliśmy taki przywilej.

Udaliśmy się schodami do góry, a ja pilnowałam, aby moja sukienka nie pokazała za wiele więc trzymałam ją ręką cały czas ściągając materiał ku dole. Po chwili znaleźliśmy się pod drzwiami, które były podpisane "Biuro" i w tym momencie powoli zaczęłam łączyć kropki, tylko że wersje miałam dwie i na pewno, któraś z nich musiała być prawdziwa.

Trust meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz