Rozdział 8

3.5K 312 8
                                    

Luciano

Pozamykałem szybko wszystkie pliki w laptopie, nałożyłem dodatkową zaporę w razie włamania i wyłączyłem go.

Pomysł, aby zabrać ją poza mury domu wpadł mi niespodziewanie, ale skoro mieliśmy być razem już do końca chciałem ją poznać. Nie byłem wygadany, ale przy niej wychodziło mi to bardzo łatwo tak jakbym mógł powiedzieć jej o wszystkim.

- Kurwa! – usłyszałem zanim wyszedłem z gabinetu. Trochę zaniepokojony wyszedłem z niego zauważając na ostatnim schodku szarpiącą się Mię.

- Co ty robisz?

- A co nie widać. – wyburczała. – Ten przeklęty pierścionek zaplątał mi się we włosy.

W sumie teraz rozumiałem, dlaczego trzymała w nich rękę. Szarpnęła delikatnie i ponownie zaklęła.

- Poczekaj chwilę. – podszedłem do niej i zacząłem powoli oswobadzać jej dłoń. To nie było takie łatwe jak się z początku mogło wydawać.

Do moich nozdrzy dotarł jej owocowy zapach pochodzący zapewne od szamponu do włosów. Nie mogłem się przez to skupić a moje palce drżały jakby jeszcze chwila i same zaczęłyby żyć własnym życiem.

Jest tu dopiero od kilku dni a doprowadziła mnie do takiego stanu, że nie mogę przestać o niej myśleć. Zawróciła mi w głowie w momencie, kiedy beztrosko zaczęła się śmiać. Kto by przypuszczał, że Mia ma taki piękny śmiech.

- Luciano?

- Tak? – zapytałem.

- Skończyłeś już?

- Jeszcze. – byłem na tyle zamyślony, że przestałem wyplątywać jej włosy. Jeszcze kilka pasm i w końcu dokopałem się do tego pierścionka, którego wydostanie było o wiele trudniejsze. Cały był zaplątany i tylko jakimś cudem udało mi się to zrobić bez powyrywania jej włosów. – Gotowe.

- Dziękuję.

- Nie ma za co. – wymamrotałem z trudem. Nie mogłem się oprzeć, żeby chociaż jeszcze raz nie poczuć jej zapachu.

Stałem więc z jedną ręką na jej biodrze a drugą na szyi nie chcąc, żeby mi uciekła. Podniosła na mnie wzrok zaskoczona, ale nie odsunęła się co przyjąłem za dobry znak.

- Co ty robisz? – wydusiła przez zaciśnięte gardło.

- Przytulam cię.

- Dlaczego?

- Bo każdy tego potrzebuje.

- Nie ja.

- Nawet ty. – powiedziałem i przyciągnąłem ją w swoje ramiona. Poczułem, jak zesztywniała, ale nic sobie z tego nie robiłem. Po prostu trzymałem ją przy swoim boku a to wydawało się takie prawidłowe i na miejscu.

- Dziwny jesteś. – wymamrotała w moją pierś. Poczułem delikatnie muśnięcie jej palcy na plecach a potem jej ramiona wokół mojego pasa.

Uśmiechnąłem się do siebie triumfalnie. Mia może i chciała uchodzić za bezwzględną, ale każdy od czasu do czasu potrzebował przytulenia.

Dotarło do mnie i że mnie tego brakowało, ale dopiero jej pojawienie się w moim domu sprawiło, że chciałem więcej takich chwil. Nie wiedziałem, jak nazwać to co czułem, ale to było nawet miłe.

#5.Bracia Torrino. LucianoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz