Rozdział 28

2.5K 267 12
                                    

Mia

- Co sądzisz o tej dziewczynie? – zapytałam, kiedy siedliśmy na niewielkim wzniesieniu.

Znowu tu przyjechaliśmy tylko tym razem on siedział za mną trzymając mnie w ramionach. Słońce powoli chowało się za horyzontem dając nam niesamowity widok. Nigdy bym nie przypuszczała, że znajdę się kiedykolwiek w takiej sytuacji a co najważniejsze, że będą chciała ją przedłużyć.

- Mówisz o narzeczonej mojego brata? To chyba kobieta a nie dziewczyna? – zaśmiał się cicho.

- Jak dla mnie to kretynka. – spojrzałam na niego z dołu mówiąc żartobliwie. – Może by ją tak zabić?

Przez jedną sekundę poczułam ogromną chęć, aby się jej pozbyć, ale nie mogłam. Nie wiedziałam na ile zależy Lorenzo na tej dziewczynie. To, że ja jej nie lubiłam to nic nie znaczyło, bo może była dla niego dobra a tylko tak z początku sprawiała takie wrażenie. O czym ja myślę! Przecież to kretynka myśląca, że pozjadała wszystkie rozumy. Nie – nigdy się nie zaprzyjaźnimy.

- Myślisz jak ja. – parsknął. – Ale nie możemy. Są sprawy, których nie da się zmienić a jest nią jedna z tych rzeczy. – w jego tonie wyczułam, że jest coś na rzeczy, ale tego co się tutaj nauczyłam to to, aby nie pytać, kiedy mi o czymś nie mówi.

Pewnie nie raz dojdzie między nami do sprzeczki, bo nie byłam przyzwyczajona do tego, że ktoś coś przede mną ukrywa. Jestem Mia Santana i jestem meksykańską księżniczką. Jestem twarda, bezkompromisowa i niczego się nie boję, ale to nie mój świat i będę się musiała do niego dostosować. Zajmie mi trochę czasu aż się z tym pogodzę, ale to życie może nie będzie takie złe jak mi się na początku wydawało.

- Twój brat nie będzie z nią szczęśliwy i nie wiem, dlaczego mnie to trapi. – powiedziałam marszcząc brwi.

- Polubiłaś mojego brata? – przyciągnął mnie do siebie wtulając głowę w moją szyję. – Mam się martwić?

- Nie masz czym. Po prostu jest twoim bratem i jest dla ciebie ważny więc jest i ważny dla mnie. – pomimo tego, że byli bliźniakami ani przez chwilę nie wahałam się, kiedy widziałam ich obydwu. Jakoś tak od razu czułam który jest którym.

- Bo jestem twoim narzeczonym?

- Bo jesteś kimś kto pokazał mi jaki piękne jest życie. I tak, jesteś moim narzeczonym, ale jesteś też dla mnie kimś wyjątkowym. – powiedziałam powoli nie wiedząc jak zareaguje na moje słowa.

Może wchodziłam na teren, na który nie mogłam się zagłębiać, ale teraz już było za późno. Powiedziałam co myślałam spodziewając się, że może mnie wyśmiać. Gdzieś w środku wiedziałam, że tego nie zrobi. Luciano taki nie był i tylko dlatego siedziałam w jego ramionach.

Był jedyny w swoim rodzaju.

I był mój.

- Ty też jesteś dla mnie wyjątkowa. – wyszeptał w moje ucho jakby chciał, żeby te słowa były naszą tajemnicą.

- Myślałam, że jestem „jebanymi kłopotami" – zaśmiałam się szczerze i bez przymusu. Coraz częściej przychodziło mi to łatwiej co jasno pokazywało, że przy nim odzyskiwałam niewielki skrawek dawnej siebie.

- Przez chwilę chciałem cię zabić, ale kiedy cię poznałem stwierdziłem, że może być ciekawie. Nie jesteś tak jak większość kobiet. Mówisz to co uważasz za stosowane, nie boisz się mnie i dotrzymujesz mi tempa. Nie mógłbym wymarzyć sobie lepszej żony.

I znowu to poczułam. Rozpierające ciepło w okolicy serca, które sprawiało, że coraz trudniej było mi patrzeć na ten związek jak na interes. Do cholery znaliśmy się kilka tygodni a ja zaczynałam gubić się w tym co czuję i nie wiem co w związku z tym miałam zrobić.

#5.Bracia Torrino. LucianoWhere stories live. Discover now