❖ 3 cz. 1 ❖

908 96 37
                                    

Odkąd tylko wszedł do lasu, wiedział, że prawdopodobnie popełniał największy błąd w swoim życiu. Myślał, że przywykł już do tego, że zwykle najpierw działał, a dopiero później zastanawiał się nad konsekwencjami (przeważnie w momencie, gdy te już go dotykały). Tymczasem okazało się, że wizja łatwego zwycięstwa i zyskania przychylności ojca przysłoniła mu główny problem wyzwania, jakiego się podejmował.

Nie potrafił walczyć, a już tym bardziej ze smokami. Nie był nawet pewny tego, czy zdołałby roztrzaskać mieczem smocze jajo. Ciężka, żelazna broń wystawiona naprzeciw czegoś, co z początku mogło wyglądać na zaokrąglony kamień, prawdopodobnie uszkodziłaby skorupę, ale tylko przy mocnym zamachu. Shirumi nie mógł utrzymać miecza na wysokości ramion, nie mówiąc już o uniesieniu go nad głowę i zamachnięciu się. Nie bez powodu ćwiczył z orężem przeznaczonym dla kobiet, które było nieco lżejsze, a i tak sprawiało mu kłopoty.

Smok stanowił realne zagrożenie. Pokonał najlepszych rycerzy królestwa, kilku szlachciców i wieśniaków, a po każdej potyczce kradł chłopom jedno ze zwierząt, jakby w ramach kary za przeprowadzony na niego atak.

Jeśli Shirumi uznał, że to on będzie tym, który pokona bestię, to ktoś z zewnątrz mógłby odebrać to jako oznakę, że książę mocno uderzył się w głowę i oszalał. Sam do tej pory nie wierzył, że wybrał się na polowanie do magicznego lasu, w którym albo zginie ze szponów smoka, albo jeszcze przed jego spotkaniem natrafi na równie odrażającą kreaturę. Chyba najmilszą wizją tej wyprawy było zgubienie się w puszczy, błądzenie przez cały dzień i powrót do zamku. Książę miałby wtedy zupełną pewność nie tylko tego, że przeżyje, ale również tego, iż nie spotka króla.

Po tym, jak wyszedł z ogrodu i rozstał się z Maram, ruszył do swych komnat. Już wtedy wiedział, czego spróbuje się podjąć następnego dnia. Całą noc poświęcił na rozmyślanie. Planował, co zabierze, jak wymknie się poza mury (skoro miał zakaz ich opuszczania), miał nawet nadzieję, że rano uda mu się podwędzić pieczywo z kuchni. Bądź co bądź, głód wciąż ściskał mu żołądek — ponadto nie mógł być pewien, ile zajmie mu odnalezienie smoka. Jego pieczara do tej pory nie została odkryta, a sam potwór widziany był w różnych częściach lasu, przeważnie na jego obrzeżach. Shirumi wiedział, że gdyby jama bestii znajdowała się gdzieś w pobliżu, już dawno zostałaby odkryta. Zapowiadało się jednak na to, że będzie musiał zawędrować w gęstwinę drzew, być może jeszcze głębiej od innych, którzy próbowali znaleźć smoka przed nim.

Rozplanowanie ekwipunku przyszło mu najłatwiej — zabrał z pola treningowego miecz, którym ćwiczył (liczył na to, że nikt się nie zorientuje, skoro jego lekcje i tak zostały odwołane). Ponadto do pasa przywiązał kilka sakw, mniejszych i większych, by pomieścić pieniądze na wszelki wypadek, złożoną mapę Lasu Złotego Mchu i inne drobiazgi. Uznał, że nie ma sensu teraz zabierać ze sobą jedzenia — kupi je poza murami, by kolejny pakunek nie utrudnił mu ucieczki.

Z wyjściem z zamku było znacznie gorzej. Co prawda książę pomyślał, że najrozsądniejszą opcją ucieczki będzie odzianie się w służalcze szaty i spokojne wyjście poza mury, ale nie było to takie łatwe. Nawet kiedy o świcie, już po wizycie w kuchni i najedzeniu się, odwiedził kilka innych miejsc i znalazł odpowiednie odzienie, zwątpił. W zamku nie było nikogo, kto nie znałby jego twarzy, więc musiał ją skryć. Także samo uargumentowanie strażnikom przy bramie powodu swojego wyjścia na zewnątrz mogło okazać się niewystarczające.

Zastanowił się, czy nie lepiej wspiąć się na drzewo w pobliżu muru, z gałęzi przeskoczyć na kamienną ścianę, a potem wskoczyć do fosy i... Tutaj przestał już dalej obmyślać plan, bo nie potrafił pływać.

Rozmyślał więc przez jakiś czas, przypatrując się z ukrycia pracy strażników — spostrzegł między innymi, że zaspani mężczyźni często ziewali i przepuszczali opuszczających zamek tak szybko, jak było to możliwe. Dopiero niedawno wzeszło słońce, więc prawdopodobnie za moment miała nastać chwila przejęcia warty przez inną grupę. To była dla księcia prawdziwa okazja.

Łuski pokryte siarkąWhere stories live. Discover now