7

83 16 5
                                    

Camila nuciła cicho piosenkę, która stała się bardzo popularna po zaśpiewaniu jej w ostatnim filmie, w którym zagrała. Szczególnie zapadła jej w pamięć i niekoniecznie przez to, że zna ją każdy amerykanin  czy przez to, że uczyła się jej bardzo długo. Tekst był bardzo wzruszający, na temat platonicznej miłości. Gdy zaparzyła sobie herbatę, wzięła telefon do ręki oraz kartkę z zapisanym numerem dziewczyny. Cóż za ulgę poczuła, gdy rano dowiedziała się, że nie dość że ma wolne, to oficjalnie może zadzwonić do Lauren. Uwielbiała jej imię. Podczas czesania swoich włosów wypowiadała je, aby perfekcyjnie się do niej zwracać. Chciała żeby każda literka brzmiała w jej głosie, jak najpiękniejsza nuta.

Wpisała starannie numer i wraz z pierwszym sygnałem, jej serce zaczęło szybciej bić. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że nie wie jaki dziewczyna ma do niej stosunek. Przecież tak naprawdę rozmawia z nią i w ten sposób wykonuje swoją pracę. Jednakże teraz nie było już odwrotu, ponieważ dziewczyna odebrała połączenie.

- Lauren Jauregui, słucham? - odezwała się, a jej głos był bardziej zachrypnięty, niż zazwyczaj. Mimowolnie Cabello uśmiechnęła się do siebie wiedząc, jaką niespodziankę robi brunetce.

- Dzień dobry, Pani Lauren - odpowiedziała i podniosła kąciki ust jeszcze wyżej, podekscytowana sytuacją.

- Dzień dobry, Pani Cabello...? Skąd ma Pani mój numer? - nie brzmiała na rozgniewaną tym faktem, co jeszcze bardziej cieszyło gwiazdę. Poprawiła się na kanapie i wpatrywała się w widok za oknem.

- Oh, znalazłam, nie przejmuj się - zaśmiała się cicho i modliła się o to, aby dziewczyna także odebrała to jako śmieszny żart - Wiem, że dzwonię tak nagle, bez zapowiedzi i zapewne traktujesz naszą znajomość jako tylko pracę, ale może chciałabyś mnie odwiedzić? - powiedziała dość szybko i ze stresu przegryzła dolną wargę i zacisnęła powieki. Nie przemyślała tego, że Lauren ma prawo jej odmówić, w końcu nie chodzi tutaj o żadne pieniądze czy pracę. Tylko o spotkanie. Rozmowę. Długo nic nie odpowiadała, a gdy Camila już miała się wycofać, nagle usłyszała jej odpowiedź.

- Zaskoczyła mnie tym Pani... Nie chcę, żeby była między nami napięta atmosfera przez mój zawód. Jeśli mam być szczera, bardzo ekscytuje mnie ta propozycja i staram się nie piszczeć ze szczęścia, ale zaraz nie wytrzymam - zaśmiała się, a Camila uświadomiła sobie jak melodyjny jest jej śmiech. Taki delikatny, a zarazem pełen barw i szczęścia. Jako aktorka zwracała uwagę na takie rzeczy.

- Myślę, że mogę ci zaufać, że nie będziesz niczego nagrywać oraz nie zdradzisz nic prasie. Chcę być z Tobą szczera, bardzo cię polubiłam i może to głupie, bo nie znam Cię. Jednak chciałabym spróbować, pod warunkiem, że nasza relacja zostanie na pewien czas sekretem. Nie wiem jak to wygląda z twojej strony... - gubiła się w tym co mówiła, ale uspokoił ją ponowny śmiech dziewczyny po drugiej stronie.

- Rozumiem Camila, to znaczy, Pani Camilo - poprawiła się nerwowo - Traktuję tę propozycję na poważnie, myślę że więcej na ten temat porozmawiamy, jak się spotkamy. Nie zamierzam nikomu o tym mówić, ani nic nagrywać - odparła, a Camila cicho wypuściła powietrze z płuc, rzeczywiście czując jak kamień spadł jej z szybko bijącego serca.

- Dobrze więc umówmy się na szesnastą, dobrze?   Podjedzie po ciebie mój szofer - czarne, niskie auto, na pewno wyjdzie z niego, żebyś go znalazła. Tylko musisz mi podać adres. Ah, i nie mów do mnie Pani, dobrze? Myślę, że będzie nam łatwiej... - parsknęła cicho, a Jauregui mruknęła w potwierdzeniu.

- Dobrze, Camilo. Mój adres to Beverly Boulevard, ale poproszę, żeby kierowca czekał na mnie przy parku na tej ulicy, dobrze? Mam do niego pięć minut, więc nie sprawi mi problemu krótki spacerek - powiedziała, nie wiedząc, jak szeroko Camila uśmiechała się w tym momencie do telefonu.

Dream A Little Dream Of MeWhere stories live. Discover now