12

65 10 4
                                    

Siedziała przy swojej toaletce, nakładając na swoją twarz kosmetyki, w ustalonej przez nią kolejności. Podkręciła oczy, rozcierając lekko kreskę oraz dodając białą kredkę na dolną powiekę. Pomalowała długie rzęsy i wzięła duże pudełko z najlepszą biżuterią. Mimo tego, że w jej domu panował chaos, to uwielbiała trzymać porządek w jej małym, kobiecym kąciku. Założyła drobną, złotą bransoletkę oraz naszyjnik do niej pasujący. Kolczyki nie obciążające jej ucha, migdałowa biel, pasowały do jej dość uroczego ubioru. Jej biust zasłonięty był białym materiałem z przyszytą koronką, a dekolt oraz brzuch były odkryte. Jej spódnica była połączona z tyłu z górą i sięgała do kolan. Ostrożnie naniosła na siebie perfum i zadowolna wstała od lustra, ostatni raz przyglądając się sobie. Była trochę zestresowana. Ręce jej się pociły na myśl, że ktoś może ją zobaczyć z Lauren w aucie, bądź co gorsza, na zewnątrz. Jednak szybko odtrącała te myśli, starając się zaufać kobiecie, że nikt ich nie zauważy. Zarzuciła na siebie futro, gdyby miało się ochłodzić, ale gdy to zrobiła, coś z niego wypadło. Podniosła skrawek papieru i krzywiąc się przez nieczytelne pismo, przeczytała.

- Gdybyś zmieniła zdanie to zadzwoń na numer... - przewróciła oczami i sfrustrowana wyrzuciła go do kosza. Domyślała się, że próba desperackiego spotkania się należy do Shawna Mendesa, który pojawił się na planie już jakiś czas temu, gdy nadszedł czas na jego nagrywki. Szczególnie drażnił ją ten mężczyzna, ponieważ wypełniała go pewność siebie, przez to, że również był aktorem. Jednak dla Camili był na poziomie każdego innego dziennikarza, który chciał ją tylko wykorzystać. Przeszły ją ciarki. Nie cierpiała o tym wspominać, nawet w głowie. Usłyszała klakson i uśmiechnęła się mimowolnie. Ostatni raz poprawiła swojego koka i wybiegła z domu, poprawiając po drodze swoje buty. Wsiadła zdyszana i dopiero po chwili zauważyła jeszcze piękniejszą, niż zazwyczaj, Lauren. Ubrana była w czarne garniturowe spodnie oraz tego samego koloru bluzkę, której rękawy kończyły się przy łokciu.

- Cześć - uśmiechnęła się nieśmiało.

- Cześć, Camila - przygryzła kącik swojej wargi, a szofer ruszył przed siebie. Podczas drogi umilało im czas radio oraz rozmowa wraz z kierowcą, który chętnie dzielił się swoją historią. Gdy wyjechali dość daleko za miasto, na drogę otoczoną niczym, prócz zbitym piachem i wodą, wysiadły. Lauren pokiwała staruszkowi, a ten odjechał uśmiechnięty.

- Co? Gdzie on jedzie, Lauren? Co jeśli nas ktoś zobaczy? - przerażona otuliła się mocniej futrem, próbując ukryć swoją twarz.

- Spokojnie - zaśmiała się cicho - ta droga nie była użytkowana od kilku lat. Poza tym, mamy własną brykę - odwróciła się i podeszła do niedużego skutera, który miał widoczne rysy, ale wyglądał na zadbanego i porządnego. Podeszła z nim do Camili i podała jej kask.

- Gdybym wiedziała, że tak się wystroisz, to bym cię uprzedziła... - uśmiechnęła się pocieszająco - ubierz kask, to nikt cię nie pozna, jakby ktokolwiek miałby się tu zjawić - prychnęła i podała go jej. Sama weszła na skuter i odpaliła maszynę. Chwilę później poczuła, jak brunetka wspina się za nią i dość skrępowana oraz spięta, objęła ją, kładąc dłonie na jej brzuchu.

- Musisz się mocno trzymać, może nie wygląda, ale ta fura nie jedną trasę przejechała - zaśmiała się głośno. Dotknęła delikatnie dłoni Camili, a ta poczuła, jak małe iskry tworzą się pomiędzy nimi. Jak z opuszków Lauren wyskakują małe pioruny i rażą ją swoją elektrycznością. Splotła swoje dłonie na jej podbrzuszu i całym ciałem przylgnęła do niej. Uśmiechnęła się delikatnie i poczuła, jak kobieta rusza ostrożnie. Jechały tak przez z chwilę, a przez cały czas Camila nie odważyła się otworzyć oczu.

- Patrz, jak pięknie! - krzyknęła Jauregui, przyspieszając. Cabello uchyliła powieki, a gdy zobaczyła pomarańczowy grunt, powoli mieszający się z piachem, a tuż przy nim wodę, otworzyła szerzej oczy.

Dream A Little Dream Of MeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz