Rozdział 10

177 16 20
                                    

Syriusz Black przed budynkiem uniwersytetu był ogromną rzadkością. Kiedyś chodził na kurs, w tym samym miejscu, więc bywał tam często, ale po skończeniu zwyczajnie nie chciało mu się chodzić taki kawał, bo jeśli nazywasz się Syriusz Black nie zniżasz się do poziomu komunikacji miejskiej, a samochodu nie miał.

Teraz jednak miał interes, więc ruszył cztery litery i przeszedł się pod gmach, w którym studiował James. Po drodze wskoczył też po kawę dla siebie i Rogacza. Niestety nie spotkał Remusa, a Dorcas. Pogadali chwilę i poszedł, by na pewno być na czas.

Potrzebował pożyczyć samochód na sobotę. Prawo jazdy o dziwo zdał, a jeździć uczył się z Fleamontem Potterem. Pan Potter uczył całą trójkę jeździć, bo uznał, że jako prawie ojciec Blacków ten obowiązek spadł właśnie na niego. Tak też przejeździł bardzo wiele godzin z chłopcami i gdy stwierdził, że każdy z nich umie już wystarczająco jeździć to wysłał ich na kurs.

Samochód z ich trójki miał tylko James. Dostał po dziadku starego Mercedesa, który wciąż w bardzo dobrej kondycji jeździł bez zarzutu.

— Czego chcesz Pchlarzu? — spytał Potter wychodząc z budynku, trudno było nie zwrócić uwagi na Syriusza przed wejściem z dwoma kawami w rękach.

— Miło cię widzieć Rogaczu, kupiłem ci kawę.

— Oh ślepy to ja nie jestem, w okularach, bez nich już prędzej. Jednak ty już kolejny raz pokazujesz oznaki głuchoty. Pytałem czego chcesz, a nie komu kupiłeś kawę.

— On jest po prostu niedorozwinięty. — mruknął Regulus, który nagle pojawił się obok nich. — Dzięki za kawę. — zabrał mu kubek podpisany “Black”.

Tym razem by nie było nudno Syriusz chciał, by kawy podpisać nazwiskami co najwyraźniej było ogromnym błędem.

— Ej! Ty mała pizdo! Oddawaj.

Było już za późno, bo Regulus, jak na rodzeństwo przystało polizał kubek z każdej możliwej strony i włożył język do napoju pokazując bratu środkowy palec.

— Ohydny jesteś.

— Dobra Łapa gadaj czego chcesz, bo jestem umówiony z Regiem. — James również wziął kawę od Syriusza.

— Pożyczysz mi auto w sobotę?

— W życiu! Przecież ty zabijasz moje dziecko!

— Proszę. Obiecuję, że nic mu nie będzie. Kupiłem ci kawę.

— Kawa kosztuje parę funtów, samochód parę tysięcy.

— Jimmy no błagam, chcę zabrać Remusa na randkę. Zapłacę za paliwo! I wysprzatam!

— Dam ci znać. Muszę to przemyśleć. — James odparł po chwili. — Dokąd tak właściwie chcesz go zabrać?

Black na chwilę zamilkł. Miał plan zabrać Remusa na piknik, bo jak sprawdził pogoda miała być wyjątkowo dobra, jak na Anglię o tej porze roku. Spokojnych miejsc znał wiele, a kino, restauracja czy nawet kawiarnia wydawała mu się strasznie przereklamowana. Zabranie Lupina na łąkę lub nad jezioro było lepszym pomysłem.

— Do Doliny Godryka. Na piknik. — powiedział Syriusz.

— Ooo, wpadnij do rodziców. Mama na pewno upiecze ci jakieś ciasto, obiad też raczej da. — ożywił się James myśląc o rodzinie.

— No, fajnie byłoby się spotkać, ale ciągać Remusa do rodziców na pierwszej randce? Nie za wcześnie?

— Wiesz, że oni się obrażą jak się dowiedzą, że nie odwiedziłeś ich będąc w Dolinie Godryka. Ale tak, w takim razie pożyczę ci Harry'ego.

Tam gdzie kawa i książki ★ wolfstar Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz