- Teraz, Adrienie, mów do mnie , Hailie Monet- Santan.
Nasz miesiąc miodowy, na prywatnej wyspie mojego męża, zapowiadał się cudownie. Co prawda, lot do najbliższego miasta trwa jakieś pół godziny helikopterem, ale mi to w niczym nie przeszkadza. Bracia Monet, na początku, nie byli zadowoleni z tego, że tyle nas nie będzie, ale po jakimś czasie jednak stwierdzili, że w sumie to istnieje takie coś jak telefon.
- Wiem, że nie śpisz kochanie.- wyszeptał mi do ucha Adrien.
- Brawo za spostrzegawczość.
Chłopak cicho się zaśmiał, po czym objął mnie, kładąc moje uda, na swoje kolana. Byłam w małej, ciasnej, krótkiej, białej sukience, wyjątkowo się tak ubrałam. Adrien przejechał swoją ręką po moim nagim udzie, po czym ucałował moją skroń.
- Kto by pomyślał, że będę mógł spędzić, cały miesiąc, z moją ukochaną żoną.- tu ściszył głos do maksimum, ale i tak go słyszałam- a do tego na prywatnej wyspie.
Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. Do moich nozdrzy trafił wyjątkowo mocny zapach wody kolońskiej.
Hejka. Sorry, że takie krótkie, ale święta i sprzątanie rozumiecie. Rozdział wpadnie jutro. Obiecuje. Pa pa
YOU ARE READING
Hailie Monet Santan
Teen FictionCóż tu dużo mówić, jest to kontynuacja diamentu 2. Chodź wiem, że kolejna część już nie wyjdzie 🙂.