6 rozdział

713 17 8
                                    

                       Perspektywa Hailie

Było upalnie, to muszę przyznać. Szłam za rękę z Adrienem i podziwiałam widoki, zachwycając się nimi. Zatrzymałam się gwałtownie, gdy coś mi się przypomniało. Adrien również się zatrzymał, posyłając mi pytające spojrzenie, albo może zmartwione i zaniepokojone ? Nie wiem. Wyciągnęłam szybko z swojej torebki telefon, po czym wybrałam numer Martiny. Moja bratowa kończyła dzisiaj dwadzieścia siedem lat, a ja zapomniałam do niej rano zadzwonić. Martina niestety nie odebrała, więc domyśliłam się, że jest z Dylanem na imprezie. W końcu u nich była gdzieś dwudziesta czwarta.

Wytłumaczyłam Adrienowi moje nagłe przejęcie, a on skinął głową i ruszyliśmy dalej, tym razem w stronę pięknej plaży. Było tu dużo mieszkańców czy też może tak jak w moim i Adriena przypadku zwiedzających. Udawałam, że nie widzę, tych flirciarskich spojrzeń kobiet. Nie miałam na tyle odwagi by nazwać je dziwkami, ale tak się zachowywały. Wystarczyło, że obok nich przeszedł jakiś zajebiście przystojny mężczyzna. Na początku wkurzał mnie ten fakt, ale potem stwierdziłam, że w sumie to mnie to jara, bo tym zajebiście przystojnym meżczyzną jest mój mąż.

Gdy doszliśmy na plaże, zaczęliśmy się rozkoszować tym pięknym widokiem. Nagle ochroniarz Adriena podszedł do nas, a my zauważyliśmy, że nie ma nam do przekazania dobrych wiadomości.

- Państwo Santan, mam państwu coś do przekazania- wywróciłam w głowie oczami na to jak nas nazwał. Adrien się uparł, aby tak do nas mówiono, cóż...

- Tak ?- spytał mój Mąż.

- Ricardo Sanchez uciekł z więźnia. Za tydzień jest zwołanie organizacji.

Adrien zmarszczył brwi, a ja spięłam się cała na myśl, że ten szaleniec uciekł. Chyba pobladłam, bo przed oczami pojawiły mi się mroczki. Poczułam, że ktoś objął mnie w talii. Ręce należały do Adriena. Ustabilizował mnie nimi, bo czułam, że zaraz mogę zemdleć.

- Hailie ? Wszystko dobrze ?

Skinęłam głową i odwróciłam od dwóch panów spojrzenie. Gdy ochroniarz ustalił z Adrienem co zamierzamy zrobić z tą informacją odszedł kilkanaście metrów dalej. 

- Boję się Adrienie. Ten człowiek jest zdolny do wielu rzeczy- spojrzałam na niego zaszklonymi oczami.

- Nic nam nie zrobi. Nie ma szans. Zresztą, gdyby spróbował wyszło by mu to na gorsze.- zaczął, dociskając mój policzek do swojego torsu. Nie musiałam długo czekać, bo po kilku sekundach po moim policzkach spłynęły, łzy- Nie płacz kochanie.

Nie umiałam się przez chwile uspokoić, ale słowa Adriena w końcu do mnie doszły. Mała szansa, że ten człowiek coś może nam zrobić. Siedział w więzieniu jakieś dwa lata i nagle musiał gdzieś uciec ?

- Już jest okej ? Dobrze się czujesz ? Jeśli chcesz możemy wrócić na wyspę- usłyszałam w jego głosie odrobine prośby. Chyba nie chciał rozmawiać ze mną o tej sytuacji przy ciekawskich i wścibskich ludziach zatrzymujących się specjalnie niedaleko nas i podsłuchujących naszej rozmowy.

Skinęłam głową i poddałam się jego ramionom. Dosłownie chwile później przyjechało po nas jakieś czarne auto, które następnie zabrało nas na mini lotnisko. Helikopter Adriena czekał na nas zapewne dobre kilkanaście minut. Mąż pomógł mi do niego wejść, po czym założył na moją głowę słuchawki. Objął mnie w talii, a następnie zapiął pasy. A w zasadzie to tylko sprawdzał czy dopięłam pasy. Chciałam się już położyć, na leżaku, który znajdował się na tarasie. I pierwsza rzecz, którą zrobiłam po powrocie z miasta, to właśnie to. Położyłam się na leżaku i przymknęłam oczy. Adrien usiadł obok i założył na twarz czarne okulary, przeciw słoneczne.

Hailie Monet SantanWhere stories live. Discover now