3 rozdział

843 20 7
                                    

       Oparłam głowę o ramie mojego męża, po czym utkwiłam spojrzenie w tym czarującym krajobrazie.

- Skłamałbym gdybym powiedział, że ten domek i plaża są czarujący i cudowny.

Trąciłam go w ramie i obdarzyłam wściekłym spojrzeniem.

- Nie wiedziałam, że jesteś taki wybredny Adrienie- powiedziałam śmiejąc się z drwiną.

- A ja jakieś osiem lat temu, nie sądziłem, że się z tobą prześpię. Kilka razy- dodał ciszej.

- Bardzo śmieszne- syknęłam, przewalając oczami.

- Te przewalanie oczami dodaje ci tylko atrakcyjności.

- Mam to skomentować ? - spytałam.

- Tak.

- Nie doda, bo jestem tak atrakcyjna, że bardziej się nie da- rzuciłam śmiejąc się. Wcale nie byłam najbardziej atrakcyjna na świecie. Nie zaliczałam się z pewnością nawet do pierwszej dziesiątki. Byłam normalną kobietą o przeciętnej urodzie. Ale kochałam żartować sobie z Adriena.

- Racja. Jesteś idealna- szepnął mi do ucha, za nim zaczął składać pocałunki, na mojej szyi.

Położyłam swoje dłonie na ramionach chłopaka, po czym westchnęłam cicho odchylając głowę w tył. Było mi tak przyjemnie. Chłopak złapał mnie pod uda i posadził, albo bardziej położył, na białym hamaku wiszącym między dwoma drzewami. 

- Seks na plaży ?- spytałam cicho śmiejąc się.

- Jest prywatna.

Widziałam z jaką obojętnością to mówi. Co prawda prywatna, ale wydarzenie na prywatnej Wyspie mojego taty, z urządzeniem w głównej roli „ dron ." było dosyć odrażający.

- A co jeśli będą latać cholerne drony czy coś ?-spytałam szczerze zaniepokojona.

- Hailie- przerwał zerkając mi w oczy - jesteśmy sami.

Przełknęłam ślinę i przymknęłam na chwile oczy. Racja. Popadam w paranoje. Nagle szelest krzaków. Gwałtownie odwróciłam głowę, w tamtym kierunku. Mój mąż też, ale nie gwałtownie. Cmoknął niezadowolny w język i złapała mnie za nadgarstki, kucając przede mną.

- Ufasz mi ? Nikogo tam nie ma. Jesteśmy sami. Nie ma szans, aby ktokolwiek tu był. Dronem też nie doleci.

- Przepraszam, wspomnienia z naszego pobytu u mojego ojca.

Chłopak zacisnął usta i starł moją łzę z policzka. Pocałował w skroń i usiadł obok.

- Teoretycznie nikt już nam nie zagraża kochanie- powiedział cicho.

- A praktycznie ?

- Praktycznie to są jacyś debile z niedojebaniem mózgowym, którzy chcą zniszczyć każdego z organizacji. Ale takimi się nie przejmuj. Na przykład taki...- pstryknął placami, aby sobie przypomnieć- Raiden, Raider Hardy. Jakoś tak mu było, prawda ?

Skinęłam głową i położyłam się wygodnie. Hamak był duży, więc spokojnie zmieścił dwie osoby. Adrien położył się obok mnie, a następnie objął w talii, przyciągając bliżej.



              Perspektywa Adriena

   Hailie usnęła mi w ramionach, a ja wpatrywałem się pusto w morze, bawiąc się delikatnie włosami mojej żony. Dziewczyna zmarszczyła przez sen brwi, co lekko mnie zdziwiło. Musiał jej się śnić koszmar. Albo mój drogi szwagier, Shane wpierdalający żeberka w miodzie z grilla. Na jej twarzy malowało się takie zdezorientowanie, że nie zdziwiłbym się. Zwątpiłem jednak, gdy wzięła paniczny wdech, chowający swoją twarz w zagłębieniu mojej szyi.

    Zerknąłem na nią z góry, zaciskając mocniej dłonie na jej talii. Ucałowałem jej skroń, policzek, brodę, szyje i krótko w usta. Dziewczyna złagodniała, a na jej twarzy pojawił się bardzo leciutki uśmiech. To był mój plan.    

       Po kilkunastu minutach, obudziła się i spojrzała na mnie z dołu,  jeszcze wpół przytomnym  spojrzeniem.

- Dobry wieczór słońce- szepnąłem.

- Dobry wieczór Adrienie. Długo spałam ?

- Pół godziny. Ale dopadł cię nie spokojny sen. Co ci się śniło ?

-  A nie pamiętam. Jakieś głupoty- pisnęła, za nim ucałowałem znowu jej szyje. Zdecydowanie zamierzaliśmy świętować nasz miesiąc miodowy.



Hejka kochani, jak obiecałam rozdział wpadł dzisiaj. Nie co krótki bo tylko ( 600 słów ), ale trzeba jakoś to przeboleć. Nie mam chwilowo, aż takiej weny do pisania, ale obiecuje, że wynagrodzę wam to za niedługo. Spóźnionych Wesołych Świąt kochani. Buziaki pa pa.

Hailie Monet SantanWhere stories live. Discover now